Ostatni czas
nie sprzyjał zabawie w gotowanie i pisanie o tym. Od miesiąca w projekcie
KrajKuchnia nic się nie wydarzyło, bo ani czasu, ani nastroju nie było ku temu.
Ponieważ jednak nie zanosi się na szybką poprawę sytuacji, trzeba próbować
jakoś upchnąć zwykłe sprawy między to wszystko, co teraz zabiera cały
czas, energię i myśli.
Postanowiłam
więc jeden dzień w tygodniu poświęcić na odpoczynek i zajmowanie się tym, co dawało
mi radość jeszcze miesiąc temu. Wracam zatem do KrajKuchni z opisem dania, którym
tuż przed wojną ugościłam A.