Dziś zapraszam Was na świąteczne wydanie projektu KrajKuchnia. I to nie dlatego, że mamy właśnie Nowy Rok, ale z powodu dotarcia do potrawy z setnego kraju. Numerem sto na liście państw świata Wikipedii jest Litwa. No, a jak Litwa to wiadomo: kołduny, cepeliny i bliny.
Z książki „Wilno” Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej dowiedziałam się, że bliny to rytualna potrawa wykorzystywana w starych kultach solarnych oraz że ich przygotowanie było czynnością magiczną. Kobiety robiły ciasto „przy studni, źródełku lub przy jeziorze w świetle księżyca”.
Jak się domyślacie, po takich rewelacjach, nie mogłam na
jubileuszowe setne danie wytypować nic innego, jak tylko litewskie bliny. A
dokładnie bliny żmudzkie z grzybami.
Moment przygotowywania potrawy także został starannie
wybrany. Podobno nasi przodkowie blinami żegnali zimę. „Podrzucali je wysoko, w
ten sposób dziękując niebiosom za to, że z dnia na dzień będzie robiło się
coraz cieplej”. Ja postanowiłam wykorzystując ten sposób, pożegnać stary, mroczny
rok i poprosić niebiosa, żeby zrobiło się u nas jaśniej (i mam tu na myśli nie
tylko ilość światła dziennego). Dlatego do robienia setnego dania projektu
KrajKuchnia przystąpiłam w sylwestrową noc.
W mojej warszawskiej oraz zaprzyjaźnionej pilzneńskiej
kuchni zostały zgromadzone potrzebne produkty (ziemniaki, mąka ziemniaczana,
jajko, cebula, grzyby i śmietana) i wśród huku petard oraz rozbłysków fajerwerków
rozpoczęła się czynność magiczna.
śmietana powinna być typu wschodniego - kremowa i bardzo gęsta, dlatego po namyśle zastąpiłam ją jogurtem greckim |
Początek był dość prozaiczny, bo polegał na ugotowaniu ziemniaków. Czekając, aż będą miękkie, zrobiliśmy farsz grzybowy. Cebula została zeszklona oraz wymieszana z grzybami i razem uduszona na wolnym ogniu.
Gdy ziemniaki się ugotowały i ostygły, ugnietliśmy je starannie. Aby czynność stała się magiczną – no i by zaakcentować jednak sylwestrowość wieczoru – prawa ręka operowała widelcem, a lewa kieliszkiem wina.
Do ugniecionych ziemniaków dodana została mąka ziemniaczana, jajko o i trochę soli.
Z powstałej masy formowaliśmy w dłoniach placki, na które nakładaliśmy po łyżeczce farszu grzybowego. Następnie placki zalepialiśmy ze wszystkich stron i obtaczaliśmy w mące ziemniaczanej.
Staraliśmy się nadać im okrągłe kształty, bowiem – jak twierdz pani Wołkanowska-Kołodziej – blin powinien być wielki i okrągły jak słońce. Oprócz tego powinien być również gorący jak słońce, ale to mieliśmy osiągnąć dopiero w następnym etapie, czyli podczas smażenia.
staraliśmy się o okrągłość, co nie znaczy, że udało się ją osiągnąć... |
Tradycyjnie zadymiłam całe mieszkanie, ale to nic. Najważniejsze, że udało się uzyskać wielkie, gorące i – wbrew obawom – usmażone także w środku, bliny żmudzkie z grzybami.
Wyrobiliśmy się z całą robotą idealnie i o północy mogliśmy
powitać rok 2022 gorącymi i wielkimi jak słońce blinami.
o, tu właśnie śmietanę zastępuje jogurt |
Jubileusz wyszedł godnie i z zadowoleniem mogę przejść do drugiej setki państw świata. Następny na liście jest Luksemburg. Zapraszam wkrótce!
Szczęśliwego Nowego Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz