Choć jedzenie nie jest tym, z czego słynie Afryka Zachodnia, to i tu można zjeść coś dobrego. Na przykład adowe, czyli pastę z fasoli, którą można kupić na targu.
Albo cziczingę (nie mam pojęcia, jak to się pisze). Miałam okazję spróbować ją w Dassie, w barze, w którym przy zimnej coca-coli odpoczywałam po górskiej wycieczce. Z cziczingą przyszedł uliczny sprzedawca, który nie tylko nie został wyproszony przez obsługę baru, ale jeszcze udzielono – jemu i nam – pomocy, dając talerze i widelce, żebyśmy mogli sobie wygodnie zjeść.
Jak powstaje cziczinga? Otóż pan przychodzi z wielką tacą, na której ma duże kawały mięsa.
Tuż przed podaniem kroi je na mniejsze kawałki, posypuje – także krojoną na miejscu – cebulą i czerwonym proszkiem, który jest mieszanką przypraw, z ostrą papryką w roli głównej.
Danie zachęcająco pachnie i jest smaczne, ale czasem trafiają się twarde kawałki, które trzeba żuć i żuć i żuć. Tak więc polecam tę potrawę osobom o mocnych zębach albo o dużych pokładach cierpliwości.
Nieco łatwiej je się bardzo popularne w Beninie kluchy z manioku lub jamu, który jak się okazuje, po polsku nazywa się pochrzyn.
dania na ogół podaje się przykryte, więc nie wiadomo, jakiego koloru jest ta klucha |
podawane od razu w sosie
tu klucha ukryta jest pod rybą |
lub na oddzielnym talerzu.
tu jeszcze wszystko przykryte |
a tu już w pełnej krasie |
Tradycyjne jedzenie nie polega tylko na sprawnym operowaniu dłonią. Potrzebne są do niego także określone naczynia. W charakterze filiżanek i mniejszych miseczek występują przecięte na pół tykwy,
a większe naczynia i talerze robione są z gliny. Bardzo to wszystko pięknie wygląda i jest o wiele bardziej przyjazne środowisku niż wszechobecne plastiki.
Żeby poznać bogactwo benińskiej kuchni warto też wybrać się do supermarketu. W Kotonu jest taki, który oferuje całe mnóstwo lokalnych produktów. Obkupiłam się tam w różne cukierki z baobabu, chipsy z plantanów i kokosowe ciastka. Starannie też obejrzałam półkę z przyprawami oraz inne z mąkami, ziarenkami, granulkami i innymi, bliżej nieznanymi mi produktami.
Nie mogłam zbyt wiele kupić, bo bagaż i tak miałam już wypchany, ale jak kiedyś wreszcie zamieszkam w Benine, to będę wszystkiego po kolei próbować.
tak gdzieś w tym rejonie bym chciała |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz