poniedziałek, 25 grudnia 2017
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Borneańskie łono natury
Są na świecie takie miejsca, które magnetyzują samą swoją
nazwą. Jednym z nich jest dla mnie niewątpliwie Borneo. Nawet gdy wiedziałam
już co nieco o geografii świata, i tak w
moich wyobrażeniach przez wyspę Borneo zawsze płynęła wielka Amazonka, skryta w
bujnej i wilgotnej dżungli.
rzeka Brunei też niczego sobie
środa, 6 grudnia 2017
Kuala Lumpur - odsłona czwarta
No i ładnie! Naopowiadałam Wam o trzech obliczach Kuala
Lumpur i dopiero, kiedy zadowolona z siebie, zamierzałam zasiąść do opisywania
innych miejsc, zdałam sobie sprawę z tego, że popełniłam okropne niedopatrzenie.
Nic a nic nie napisałam o muzułmańskiej stronie miasta! A przecież w Malezji
islam to religia dominująca i absolutnie nie można zbyć milczeniem wszystkich
pięknych meczetów, sułtańskich pałaców i muzeum sztuki islamu.
wtorek, 5 grudnia 2017
Toruń pierników i podróżników
Kilkanaście dni temu byłam na spotkaniu z panią Elżbietą
Dzikowską. Ta młoda - choć osiemdziesięcioletnia – i pełna zapału podróżniczka
wywarła na mnie takie wrażenie, że postanowiłam wybrać się do stworzonego przez
nią Muzeum Podróżników. Muzeum znajduje się w rodzinnym mieście męża pani
Dzikowskiej, Tony’ego Halika, czyli w Toruniu. W dwóch staromiejskich
kamienicach zebrane zostały różne pamiątki z wypraw pary wielkich
podróżników.
czwartek, 30 listopada 2017
środa, 29 listopada 2017
czwartek, 23 listopada 2017
Obiady czwartkowe
W Malezji wiele jest jadłodajni, które polegają na tym, że
dokoła dużego – najczęściej zadaszonego – placu ulokowane są dziesiątki stoisk
oferujących przeróżne dania. Człowiek kupuje co chce, siada z tym przy stoliku
i - nawet jeśli ruch jest duży i klientów mnóstwo
– może mieć pewność, że najdalej po minucie podejdzie kelner ze stoiska z
napojami z pytaniem, co podać do picia.
wtorek, 21 listopada 2017
poniedziałek, 20 listopada 2017
Kuala Lumpur - odsłona pierwsza
Do Kuala Lumpur przejeżdżałam trzy razy, na dzień lub dwa. Za
mało, żeby poznać miasto, ale wystarczająco, by zauważyć, jak skomplikowany i
złożony jest to twór.
na samej górze ludzkie mieszkania, piętro niżej jedzie pociąg kolei miejskiej, pod nim widać korytarz dla pieszych, a najniżej jest ulica dla samochodów
czwartek, 16 listopada 2017
Obiady czwartkowe
Jedni podczas pobytu w Grecji są skłonni dopłacić, żeby mieć
dostęp do „strefy polskiej”, drudzy w obcym kraju chcą doświadczyć jak
najwięcej nowego, nieznanego, zadziwiającego. Ja stanowczo należę do tych
drugich. Dlatego z radością przyjęłam ofertę kulinarną Malezji.
mój pierwszy obiad w Malezji - oprócz stworzeń morskich były tam też skwareczki :)
wtorek, 14 listopada 2017
poniedziałek, 13 listopada 2017
Bandar Seri Begawan
Stolica Brunei nie jest przesadnie dużym miastem i – o ile
nie ma akurat święta – nie dzieje się tu zbyt wiele. Jednak jeśli przyjechało
się na dzień czy dwa, to atrakcji nie powinno zabraknąć. Najbardziej rzucającą się w oczy i w obiektyw
aparatu budowlą jest meczet narodowy, zbudowany na sztucznej lagunie w 1958
roku.
czwartek, 9 listopada 2017
wtorek, 7 listopada 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
Jak jest w Sułtanacie Brunei
Podróżowanie daje człowiekowi radość, to oczywiste i nie wymaga dowodów. Będąc w takich miejscach
jak Brunei, utwierdzam się dodatkowo w przekonaniu, że oglądanie świata
własnymi oczami powinno być nie tylko zalecane, ale wręcz nakazane. Wszystkich
płatników ZUS wysyłałabym przymusowo do krajów mało u nas znanych. A tych,
którzy twierdzą, że mając internet, nie muszą się ruszać z domu, żeby poznawać świat, wysyłałabym dwa razy częściej.
w stolicy Brunei - Bandar Seri Begawan, w skrócie BSB lub Bandar
środa, 11 października 2017
poniedziałek, 25 września 2017
czwartek, 21 września 2017
wtorek, 19 września 2017
poniedziałek, 11 września 2017
środa, 6 września 2017
poniedziałek, 4 września 2017
czwartek, 24 sierpnia 2017
wtorek, 22 sierpnia 2017
czwartek, 20 lipca 2017
poniedziałek, 26 czerwca 2017
Lepsza strona świata
Udana wyprawa
wcale nie musi być długa, daleka i kosztowna. Wczoraj oddaliłam się od domu o jakieś 10 kilometrów, a spotkałam cały świat. A przynajmniej tę jego lepszą
część, która pozwala mi wciąż żywić resztki nadziei, że jest jeszcze jakaś
szansa dla ludzkości.
W jezuickim
centrum społecznym „W akcji” spotkali się chrześcijanie z krzyżami na szyjach i
muzułmanki w chustach, biali, czarni i żółci, kobiety, mężczyźni oraz dzieci.
„Salam laki
ja Mariam”, czyli „Zdrowaś Maryja” odśpiewano po arabsku. Diabelsko mocną, a
jednocześnie anielsko aksamitną kawę przygotowały wspólnie Etiopka i Erytrejka.
poniedziałek, 19 czerwca 2017
niedziela, 18 czerwca 2017
poniedziałek, 12 czerwca 2017
Iran, opowieść piętnasta - o pomnikach
Tym razem to będzie raczej foto-opowieść, bo nijak nie umiem wytłumaczyć zamiłowania Irańczyków do pomników. Nie chodzi mi tu o dumnie siedzących na koniach królów w antycznych szatach (takie mają od tysiącleci i nie muszą stawiać podróbek), tylko pomniki życia codziennego. Gdy pierwszego dnia w Teheranie zobaczyłam pomnik nalewania zupy, lekko zdumiona zastanawiałam się co poeta miał na myśli.
czwartek, 8 czerwca 2017
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Iran, opowieść trzynasta - o dywanach
O tym, że
Irańczycy kochają ogrody i słodycze pisałam poprzednim razem. O poezji też już było.
Do opisania pozostały mi zatem dywany. O perskich dywanach słyszał chyba każdy. O tym jak są piękne, miłe w dotyku i niesłychanie pracochłonne może przekonać
się ten, kto pojedzie do Iranu. Ja się przekonałam.
tkaniny też są w Iranie bardzo lubiane
niedziela, 7 maja 2017
środa, 3 maja 2017
Iran, opowieść jedenasta - o uchodźcach
Uchodźcy
docierali z różnych stron. Drogą lądową i morską. Szlaki ewakuacyjne usiane są
ich grobami. Ci, którzy nie przetrwali podróży przez morze, mają jedną wspólną
symboliczną mogiłę. Do bezpiecznej przystani udało się dotrzeć 120 tysiącom
ludzi. Ponieważ jednak byli wycieńczeni i cierpiący na wiele zakaźnych chorób,
śmierć zbierała wśród nich obfite żniwo.
Brzmi
znajomo, prawda? Tylko że tym razem w ogóle nie mam na myśli Syryjczyków
próbujących się przedostać do Europy, a Polaków, którzy w 1942 roku
przybyli do Iranu.
symboliczna mogiła na cmentarzu w Teheranie
poniedziałek, 1 maja 2017
sobota, 29 kwietnia 2017
czwartek, 27 kwietnia 2017
Obiady czwartkowe
Opowieść ósma
– o ryżu (między innymi)
Jak twierdzą
Irańczycy, perski ryż jest najlepszy na świecie. Rzeczywiście, trzeba przyznać,
że jest bardzo dobry i podawany na wiele efektownych sposobów. Posypanie go
wyłącznie berberysem to metoda tak prosta, żeby nie powiedzieć prostacka, że aż
sama się sobie dziwię, że w ogóle zrobiłam takie zdjęcie.
poniedziałek, 24 kwietnia 2017
piątek, 21 kwietnia 2017
Iran, opowieść szósta - o zoroastrianach
Tako
rzecze Zaratustra. Zdanie znałam od
wczesnego dzieciństwa, jednak nie miało ono dla mnie żadnej treści, a
Zaratustra kojarzył mi się raczej z jakimś mitycznym czarodziejem niż z
prawdziwym człowiekiem. Tymczasem zoroastryzm (zaratustrianizm lub zaratusztrianizm)
to nie żadne bajki, tylko wciąż żywa religia, której wyznawców miałam okazję
poznać podczas pobytu w Iranie.
Zaratustra, żyjący kilkaset lat przed naszą erą twórca jednej z najstarszych religii monoteistycznych |
Bo choć w
tym kraju dominujący i niejako urzędowy jest islam, to zoroastrianie mogą
prawie bez problemów kultywować swoją religię. Napisałam prawie, bo jednak
pewne ograniczenia są. Otóż tradycyjnie zoroastrianie oddawali ciała swoich
zmarłych na pożarcie sępom. Chodzi o to, że w religii tej bardzo ważne jest
pojęcie czystości, różnorako rozumianej. Dlatego też nie wolno dopuszczać do
zbrukania ziemi, ognia lub powietrza zwłokami ludzkimi, które czyste nie są.
Nie można zatem pochować człowieka w zwykłym grobie ani poddać kremacji. Co więc zrobić? Zoroastrianie do niedawna oddawali swoich zmarłych sępom.
Odbywało się to w specjalnie zbudowanych w tym celu wieżach milczenia.
wieża milczenia w Jazdzie |
Wstęp do
nich mieli tylko wyspecjalizowani kapłani (czy może raczej grabarze), którzy
układali ciała wokół takiej dziury:
na murku czekały sępy, a zwłoki układano w kręgach - największy mężczyźni, w środku kobiety, a blisko dziury dzieci |
A gdy sępy
zakończyły swą działalność, wrzucali pozostałe kości do dziury i polewali
kwasem, tak by nic z nich nie zostało.
Ostatni tego
typu pochówek odbył się w latach pięćdziesiątych XX wieku. Potem wydano zakaz.
I teraz zoroastrianie, żeby jakoś wybrnąć z sytuacji, chowają swoich zmarłych w betonowych
trumnach, na cmentarzach usytuowanych w pobliżu dawnych wież milczenia.
Wieże te
oglądać można na przedmieściach miasta Jazd, w którym mieszka większość
irańskich zoroastrian. Ma to z pewnością
związek z tym, że koło Jazdu znajduje się najświętsze zoroastryjskie miejsce, a
w samym mieście jest świątynia, w której nieprzerwanie od setek lat płonie
święty ogień.
fasada świątyni z symbolem boga Ahura-Mazdy |
Zoroastrianie modlą się w
stronę światła, kiedyś mieli wiele świątyń ognia, dziś jest jedna, z płomieniem odgrodzonym od wiernych szklaną ścianą i mnóstwem barierek.
nie jest to szczególnie klimatyczne miejsce |
wieczny płomień karmiony jest codziennie drewnem morelowym i migdałowym |
Nieco
bardziej przystępne jest miejsce corocznych pielgrzymek, Czak czak. Powstało
tam, gdzie córka ostatniego przedmuzułmańskiego władcy Persji, uciekając przed
atakującymi Arabami, pomodliła się do boga Ahura-Mazdy, a ten otworzył przed
nią góry i stworzył skalną kryjówkę.
tak wygląda świat w okolicy Czak czak |
Dziś w tym miejscu znajduje się kaplica, w
której kapie (czak czak tłumaczy się kap kap) woda z świętego źródełka.
wnętrze świętej groty |
Zoroastrianie przychodzą, modlą się, a
potem urządzają sobie – tak lubiane w Iranie – pikniki. Ja też zasiadłam na
piknikowym dywanie z dwoma miłymi panami. Starszy, stryjek, smażył na
turystycznej kuchence cukinie, częstując nimi wszystkich wkoło, a
młodszy, bratanek, popijał rodzynkową wódkę, którą chętnie podzielił się z ciekawską turystką z Polski.
zaraz ja też będę tam siedzieć |
I tak to
maczając cukinię w gęstym jogurcie, zagryzając pysznym chlebem i popijając
bimberkiem nalewanym dyskretnie z butelki po fancie, wypytywałam o życie
innowierców.
Obaj panowie zgodnie zeznali, że żadnej dyskryminacji nie
doświadczają, przeciwnie nawet, ponieważ nie są muzułmanami, mogą spokojnie
pędzić tę swoją wódkę z rodzynek. Dopóki się z tym nie afiszują, nikt nie robi
im problemów. Z muzułmańskimi sąsiadami też żyją w zgodzie,
pobożne muzułmanki odpoczywają podczas męczącej wspinaczki do zoroastriańskiej wieży ognia |
a kiedy przychodzi
ich najważniejsze święto, czyli perski Nowy Rok, świętują razem, tak jak i
wszyscy inni Irańczycy.
nawet w bardzo konserwatywnym mieście Kom, na placu koło głównego meczetu ustawiono zoroastriańską "święconkę" |
Subskrybuj:
Posty (Atom)