poniedziałek, 13 listopada 2017

Bandar Seri Begawan

Stolica Brunei nie jest przesadnie dużym miastem i – o ile nie ma akurat święta – nie dzieje się tu zbyt wiele. Jednak jeśli przyjechało się na dzień czy dwa, to atrakcji nie powinno zabraknąć. Najbardziej rzucającą się w oczy i w obiektyw aparatu budowlą jest meczet narodowy, zbudowany na sztucznej lagunie w 1958 roku. 


Jak można się dowiedzieć z tablicy informacyjnej ustawionej przed meczetem, otwarcia dokonał dwudziesty ósmy sułtan Brunei, Jego Wysokość Maulana Al-Sultan Haji Omar ‘Ali Saifuddien Sa’adul Khairi Waddien (przepisane z tablicy – arabiści proszeni o niezżymanie się).
Meczet jest bardzo piękny zarówno od zewnątrz, jak i w środku, niestety wnętrzom zdjęć robić nie wolno. Ale nie ma problemów z wchodzeniem niemuzułmanów, więc należy po prostu pojechać i obejrzeć własnymi oczami.


Bardzo pięknie prezentuje się też sąsiadująca z meczetem barka, wybudowana dla uczczenia 1400. rocznicy objawienia Koranu. W latach 60-tych i 70-tych XX wieku odbywały się tu zawody w recytacji Koranu.


Okolice meczetu są ładne z każdej strony. Wszędzie tam, gdzie akurat nie ma wody, jest przyjemny park z atrakcjami dla dzieci, 


ten chłopiec nie modli się, tylko ćwiczy breakdance na specjalnej miękkiej macie

palmami 


i baobabami, 


których nasiona przywieziono 70 lat temu z Australii.
Obejrzawszy sobie to wszystko, można przejść rozgałęzionym mostem na drugi brzeg rzeki Brunei 

rondo na moście

i szukając trochę na oślep, idąc ścieżką wśród paproci i nagrobków, 


przeskoczywszy błotnistą kałużę, odnaleźć kładkę prowadzącą do wodnej wioski. Kampong Ayer to największy zabytek i atrakcja turystyczna Brunei. 


Podobno już Marco Polo donosił o położonej na rzece osadzie, a w XVI wieku włoski podróżnik Antonio Pigafetta pisał, że dokoła pałacu sułtana znajduje się 25 tysięcy domostw zbudowanych na palach i połączonych ze sobą pomostami. Dziś wioska zajmuje 10 km² i jest największym na świecie skupiskiem domów na wodzie (to znów wiedza z tablicy informacyjnej).

z miasta dopływa się do takich zadaszonych ponumerowanych przystani, z których kładki prowadzą do domów, szkół, meczetów...

 I pomimo bogactwa i zaawansowania technologicznego kraju, pozostaje miejscem gęsto zaludnionym. Podobno – to wiem z plotek – choć można za zupełne darmo przenieść się do nowych domów wybudowanych na polecenie sułtana, 

bardzo przyzwoite nowe domy

to ludzie nie chcą i wciąż mieszkają tam, gdzie ich ojcowie i dziadkowie. Sułtana trochę to denerwuje, bo stare drewniane chatki wyglądają dość biednie i nie pasują do wyglądu reszty kraju, ale na siłę przyzwyczajenia nic poradzić się nie da.

tu ludzie chcą mieszkać

a tu jakoś mniej

Ja wodną wioskę obejrzałam sobie z dwóch stron. Najpierw pływając łódką z panem, który pokazał mi wodną szkołę,


 szpital i to nowe osiedle, w którym ludzie nie chcą mieszkać 

mieszkanki starej części wodnej wioski

i z żoną pana, która obdarowała mnie pudełkiem kanapek.
- Weź – powiedziała – dokupisz sobie tylko coś do picia i nie będziesz musiała wydawać pieniędzy na kolację.

Brunejczycy nie do końca rozumieją, co znaczy słowo kanapka 

A potem znalazłam tę kładkę, o której pisałam chwilę temu.
Z panem i panią popłynęliśmy też rzeką kawałek dalej od miasta w poszukiwaniu nosaczy, ale o tym napiszę kiedy indziej. 

10 minut od centrum miasta

A teraz powrócę do atrakcji miejskich.
W centrum Bandar Seri Begawan ciekawa jest jeszcze chińska świątynia



 i nadzwyczaj czysty i uporządkowany targ miejski.



Natomiast muzeum narodowe z nieznanych mi przyczyn ulokowane zostało na obrzeżach miasta. 

brat bliźniak lotniska w Mińsku na Białorusi

Jeśli chcielibyście je odwiedzić, to najpierw upewnijcie się, że jest otwarte, bo ja niestety odbiłam się od zamkniętych drzwi, na których napisano „czasowo nieczynne”. Podobno stan ten trwa już dwa lata.



8 komentarzy:

  1. Piękne widoki! Nowe osiedle na wodzie mi się bardzo podoba, ale tak jak wspomniałaś, na siłę przyzwyczajenia nikt nie ma rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też spodobało, byłam zdziwiona, że takie solidne domy mogą stać na wodzie.

      Usuń
  2. Tak, pięknie. Ale baobab to jednak nie jest najpiękniejsze drzewo świata. To na zdjęciu wyglada jak gigantyczny kartofel puszczający nieśmiało pędy :)
    A kanapeczki wyglądają naprawdę smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to dziecko baobab, jedyne głupie 70 lat ma :)
      Kanapki były smaczne - z kiełbasą, paluszkiem krabowym, omletem i majonezem. Jednocześnie. Tylko czy tak wyglądają prawdziwe kanapki?!

      Usuń
  3. Zdecydowanie jest to miejsce, które chcę zobaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Najlepiej w połączeniu z malezyjską lub indonezyjską częścią Borneo

      Usuń
  4. Rewelacyjne, mało znane mi miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo pomysłowo i ładnie wykorzystana przestrzeń parku, bardzo chętnie bym tam zaglądała. :)

    OdpowiedzUsuń