środa, 30 marca 2016
sobota, 26 marca 2016
W poszukiwaniu różowego jaja
Czas
okołoświąteczny to chyba właściwy moment, żeby opowiedzieć Wam o moich
poszukiwaniach różowych jaj.
Jeszcze
przed wyjazdem zobaczyłam w internecie, że w Laosie jada się różowe jajka,
które mają czarne żółtka. Natychmiast postanowiłam, że muszę tego specjału
spróbować i od momentu wylądowania w Luang Prabang rozpoczęłam poszukiwania. Na
targu ich nie było,
widziałam rzeczy dziwne i przedziwne, ale różowych jajek nie znalazłam
czwartek, 24 marca 2016
wtorek, 22 marca 2016
Luang Prabang - klejnot Laosu
Stolicą
Laosu jest Wientian, ale miastem najważniejszym i najbardziej znanym pozostaje
od zawsze Luang Prabang. Jego sława jest w pełni zasłużona – moje pierwsze
chwile w tym mieście (będące jednocześnie pierwszymi chwilami w Laosie)
utwierdziły mnie w przekonaniu, że – tak jak obiecywały przewodniki – trafiłam
do raju na Ziemi.
widok z tarasu naszego hotelu
niedziela, 20 marca 2016
czwartek, 17 marca 2016
środa, 16 marca 2016
Herbaciane wzgórza północnego Laosu
W wizytowaniu jakiegoś kraju zabytki czy cuda natury są
oczywiście ważne, ale dla mnie stanowią nie cel a pretekst. Jedzie się gdzieś
15 godzin, niby po to, żeby zobaczyć wspaniałą świątynię albo niesamowitą
wiszącą skałę, ale tak naprawdę ważny jest sam ruch i to co przydarza się po
drodze. Tadź Mahal jest taki sam dla wszystkich i ostatecznie można go obejrzeć
nawet w telewizji czy internecie. Spotkany przy megazabytku starszy pan, który prosił o zdjęcie i dał mi
nawet swój dowód osobisty, żebym mogła przepisać adres, jest tylko mój. I żeby
go spotkać musiałam pojechać do Indii.
Podobnie ma się rzecz z podróżą do Pongsali i trekkingiem po
porośniętych herbatą górach północnego Laosu.
Pongsali znajduje się tuż przy chińskiej granicy i jest bardzo chińskim miasteczkiem
wtorek, 15 marca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)