niedziela, 4 listopada 2018

Algierskie miasto mostów


Zamilkłam na dłuższą chwilę, bo – zgodnie z obietnicą – chciałam napisać o algierskiej gościnności, życzliwości i o tym, jak przez prawie trzy tygodnie byłam najbardziej zaopiekowaną Ewą świata. Zabierałam się za ten temat kilkakrotnie i za każdym razem zamiast zwykłego blogerskiego opisu wychodziły mi jakieś ckliwe wzruszenia.


dokoła zupelna pustka

a w środku życzliwi ludzie, ktorzy przyjęli nas zgodnie z zasadą, że gość w dom, Bóg w dom

sobota, 27 października 2018

Algierskie miasta-oazy


Miasta leżące na północy Algierii, na wybrzeżu Morza Śródziemnego, są ładne i ciekawe, ale w taki zwykły, prawie europejski sposób. 

po Oranie jeździ nawet tramwaj

niedziela, 21 października 2018

Spacer po Algierze cz. 2


Właściwie każdy Algierczyk, z którym rozmawiałam, wcześniej czy później pytał mnie, czy byłam już w Kasbie. Ta najstarsza część stolicy na pierwszy rzut oka różni się od pozostałych dzielnic tylko tym, że większy tam rozgardiasz, a budynki są w nieco gorszym stanie niż kamienice w centrum.

no i jeszcze ulice są nieco węższe...

piątek, 19 października 2018

Algieru oglądanie

Zazwyczaj jadąc do jakiegoś kraju, jestem zaopatrzona w przewodnik Lonely Planet, czasem też w jakieś polskie wydawnictwa. Tymczasem Algierię zwiedzałam właściwie po omacku. Być może istnieją jakieś przewodniki po francusku, niestety nie władam tym językiem wystarczająco, by z nich korzystać. Natomiast po angielsku czy polsku nie ma nic. Oglądałam sobie zatem ten kraj zupełnie jak dawni podróżnicy, którzy nigdy nie wiedzieli, co czeka ich za rogiem. 


czwartek, 18 października 2018

Obiady czwartkowe


Jedzenie na pustyni bywało różne (choć zawsze obfite i – co z dumą podkreślał Osman – za każdym razem inne). 

najbardziej lubiłam serwowane w południe sałatki

wtorek, 16 października 2018

Sahara jaką znamy i kochamy


Do tej pory przekonywałam Was, że Sahara wygląda zupełnie inaczej niż sobie wyobrażamy, teraz nadeszła wreszcie pora, by pokazać, że jednak zasłużenie cieszy się sławą największej piaskownicy świata.
Co prawda dopiero po pięciu dniach, ale jednak w końcu dotarłam do pustyni takiej, jaką znamy z filmów przygodowych i folderów reklamowych.

niedziela, 14 października 2018

Na Saharze życie kwitnie


Sahara to miejsce pełne niespodzianek. Okazało się, że nie tylko obfituje w wodę, ale też tętni życiem. Węży ani skorpionów, których ewentualnie się spodziewałam, nie spotkałam, ale za to były różne ptaki, 

w locie ten ptaszek jest jeszcze ładniejszy - pod czarnymi skrzydlami widać biały grzbiet - ale nie udało mi się zrobić takiego zdjęcia

sobota, 13 października 2018

czwartek, 11 października 2018

Obiady czwartkowe


Pustynne danie powstaje tak:
Najpierw zagraniczne turystki zostają wysłane na najwyższą wydmę w celu podziwiania zachodu słońca,


czwartek, 20 września 2018

Obiady czwartkowe


Kawa czy herbata? W Chinach odpowiedź jest prosta – oczywiście herbata. Kawy praktycznie się nie pije. Czasem, w bardzo turystycznych miejscach można dostać jakąś nędzną lurę, ale na prawdziwą aromatyczną kawę nie ma co liczyć. Chińczycy jej nie lubią i nie piją. Nawet kiedy chcą być bardzo nowocześni i zachodni i odwiedzają w związku z tym miejsca typu Starbucks, to zamawiają tam ciastka i lemoniadę. Herbatę rzadziej, bo o ile Chińczycy nie znają się na kawie, o tyle o herbacie wiedzą dużo i amerykańska sieciówka raczej nie jest w stanie sprostać ich wymaganiom. 

                                           porcja dla prawdziwego miłośnika herbaty

wtorek, 4 września 2018

Co mnie dziwi w Edynburgu


Prawie każdy, z kim rozmawiałam o mojej najnowszej podróży, był już w Edynburgu. A przynajmniej ma ciocię, kolegę albo szwagra, którzy tam mieszkaj i pracują. Myślę więc, że opisywanie oficjalnych atrakcji turystycznych szkockiej stolicy nie ma wielkiego sensu. Zamiast tego stworzyłam krótką i zwięzłą listę moich osobistych edynburskich zaskoczeń.

to nie jest zdziwienie, tylko oczywista oczywistość

wtorek, 7 sierpnia 2018

Wielki Mur Chiński


Być w Chinach i nie wiedzieć Wielkiego Muru? Absolutnie wykluczone! Jednak tyle się nasłuchałam przed wyjazdem opowieści o tłumach jak na Marszałkowskiej, o zatruwających życie sprzedawcach pamiątek, o przekształceniu Muru z zacnego zabytku w turystyczny lunapark, że trochę obawiałam się tej wizyty.

o, tego się bałam. Na szczęście to zdjęcie zrobiłam nie na Murze a w sklepie z pamiątkami w Pekinie

czwartek, 2 sierpnia 2018

Obiady czwartkowe


W zeszłym tygodniu pisałam o chińskich śniadaniach, więc właściwie dziś powinny być obiady. Ponieważ jednak będąc w Pekinie, obiady jadałam wieczorami, opowiem Wam najpierw o przekąskach, które stanowiły moje wyżywienie w ciągu dnia.

wtorek, 31 lipca 2018

Letni pałac chińskich cesarzy


Pekin nie jest jednoznacznie ładnym miastem. Ma swoje słabsze strony, blokowiska i nijakie ulice. Jest jednak takie miejsce, które chyba każdemu musi spodobać. Mam na myśli Pałac Letni, czyli nasze Łazienki Królewskie, tylko – jak to w Chinach – z piętnaście razy większe. 

czwartek, 26 lipca 2018

Obiady czwartkowe


Jak powszechnie wiadomo, Chińczycy potrafią zjeść wszystko. Trudno więc w kilka dni poznać całą szeroką ofertę kuchni chińskiej. Coś tam jednak się udało i to coś postaram się opisać. Pomyślałam, że nie będę się silić na żadne wyrafinowane systemy klasyfikacji pożywienia i przedstawię po prostu po kolei co jadłam. Od śniadania począwszy.

od razu wiadomo, że stoimy przed restauracją

czwartek, 12 lipca 2018

Obiady czwartkowe


Kuchnia chińska to bardzo ogólne określenie, bo w tak wielkim i zróżnicowanym środowiskowo kraju niemożliwe przecież było wytworzenie jednolitej tradycji kulinarnej. W ciepłym nadmorskim klimacie ludzie musieli jeść co innego niż w surowych wysokich górach czy na rozległych stepach Mongolii Wewnętrznej. Dlatego kuchnia każdego regionu ma swoje cechy i charakterystyczne potrawy.

dla Chińczyków, tak jak i dla mnie, jedzenie jest bardzo ważne

wtorek, 10 lipca 2018

Jaki jest Pekin?


Pekin – stolica trzeciego co do wielkości i najludniejszego kraju świata, miasto 32 razy większe od Warszawy, zamieszkane przez ponad 20 milionów ludzi, którego historia sięga tysiąca lat p.n.e. Czy można je poznać w tydzień, nawet jeśli to solidny, dziewięciodniowy tydzień? Oczywiście nie. O czym więc ja biedna mam teraz pisać?

sobota, 24 marca 2018

Sztuczne miasto, czyli Dubaj


Znacie dowcip o chłopie z małej wioski, który sto lat temu przyjechał do miasta i poszedł na wycieczkę do ZOO? Stanął przed wybiegiem dla żyraf, zadarł głowę, popatrzył hen wysoko, gdzie żyrafy strzygły uszami i autorytatywnie stwierdził – takiego zwierza nie ma!
Dokładnie to samo powiedziałam kilka razy, chodząc po ulicach Dubaju. 

środa, 7 lutego 2018

Muzeum aparatu w Penangu


Jak to dobrze, że na świecie jest tylu szalonych pasjonatów! Wsiadając załzawionym listopadowym rankiem do autobusu pełnego umęczonych ludzi pracy, ciężko to sobie wyobrazić. Dlatego tak potrzebne jest podróżowanie, które przypomina o kolorach świata i jego mieszkańców. I dlatego też tak lubię zwiedzać dziwne muzea. Chyba najbardziej właśnie takie, jak muzeum łyżki w rosyjskim Włodzimierzu albo muzeum aparatu fotograficznego w malezyjskim Penangu.

muzeum znajduje się zaraz obok tej światyni