Zamilkłam na dłuższą chwilę, bo – zgodnie z obietnicą –
chciałam napisać o algierskiej gościnności, życzliwości i o tym, jak przez
prawie trzy tygodnie byłam najbardziej zaopiekowaną Ewą świata. Zabierałam się
za ten temat kilkakrotnie i za każdym razem zamiast zwykłego blogerskiego opisu
wychodziły mi jakieś ckliwe wzruszenia.
dokoła zupelna pustka
a w środku życzliwi ludzie, ktorzy przyjęli nas zgodnie z zasadą, że gość w dom, Bóg w dom