Ach, pojechałbym sobie do Ghany…
30 lat temu mówiłam taki wierszyk na szkolnej akademii, a dziś jestem tutaj.
Chodzę do pracy, robię zakupy, mam własne krzesło i stół, słowem – mieszkam w
Ghanie.
Mój dom znajduje się w
eleganckiej dzielnicy, na strzeżonym osiedlu. Mieszkają tu zarówno biali, jak i
bogaci Ghanijczycy. Jest tu zupełnie inaczej niż w pozostałych częściach miasta
– ulice są puste, nie ma straganów, chodniki są szerokie i bez dziur – więc
właściwie można zapomnieć, że się jest w Afryce.
Wystarczy jednak tylko przekroczyć bramę osiedla, żeby wszystko
wróciło na swoje miejsce.
Główna ulica, która prowadzi mnie
i do pracy i do miasta jest zakorkowana właściwie zawsze. Na szczęście, jeśli
komuś się bardzo spieszy, może jechać pod prąd, slalomem albo w inny sposób
posuwać się do przodu szybciej niż inni – wszystkie chwyty dozwolone J
Afryka nazywana jest Czarnym Lądem, choć
stosowniejsze byłoby chyba słowo ”czerwony”, bowiem ziemia wszędzie ma taki właśnie
kolor.
Właściwie, fajnie byłoby tu jeździć rowerem (a nawet mamy jeden). Ale, jak widać na poprzednim zdjęciu, dość tu górzyście. To znaczy, nie ma prawdziwych gór, ale szosa ciągle prowadzi albo pod górkę albo w dół. I boję się, że nie mam wystarczającej kondycji, by pedałować po tych wzniesieniach. Może któregoś dnia spróbuje na krótkim dystansie…
O tym, że moja dzielnica jest luksusowa świadczy też najbliższe centrum handlowe – Accra Mall. Wygląda zupełnie jak nasze Arkadie i inne Blue City. Jedyną różnicą jest to, że znacznie tu więcej sklepów ze sztucznymi włosami. Nie z perukami, tylko treskami i innymi pasemkami do doczepiania. (Temat afrykańskich włosów jest szalenie interesujący i zamierzam poświęcić mu oddzielny rozdział. Ale najpierw muszę się więcej dowiedzieć i porozmawiać na ten temat z moimi koleżankami z pracy.) Poza tym, wszystko bardzo podobne, ceny też. Niektóre artykuły są nawet droższe niż u nas.
Szczególnie jest to zaskakujące, gdy się kupuje coś, co w Polsce jest bardzo powszednie i tanie. Człowiek wrzuca do koszyka nie zastanawiając się nad ceną - no bo ile może kosztować pojemniczek twarożku – a potem się okazuje, że 25 CD (tutejsza waluta nazywa się sidi – tak jak płyta kompaktowa) czyli ponad 40zł.
Mango na razie w fazie przekwitniętych kwiatków, ale już
w listopadzie mają być owoce.
W
ogóle w moim ogródku jest bardzo ciekawie. Z pokoju można wyjść bezpośrednio na
taki nibytaras i obserwować, co dzieje się u Odette, naszej gosposi, której
drzwi prawie przylegają do moich. I tak na przykład, co kilka dni odbywa się ubijanie jamu.
Odette wali, a jej koleżanka podtyka nowe kawałki.
Przewidując wielki sukces bloga, wpisuję się jako pierwszy aby móc się kiedyś pochwalić, że dokonałem pierwszego wpisu w wielokrotnie nagradzanym blogu podróżniczym.
OdpowiedzUsuńOby Twoje slowa sie w zloto obrocily. Dzieki!
UsuńBrawo Ewa, pokonałaś kolejny próg. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy opowieści...
OdpowiedzUsuńoooo udało mi się dodać komentarz :) Dzwonię do Twojej Mamy bo już zostałam dzięki temu ekspertem :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEwa cieszymy się, ze wreszcie uruchomiłaś bloga może to Cie zmotywuje do regularnego pisania o swoich wyprawach a my będziemy mogli Ci towarzyszyć, cześć pierwsza jest super czekamy na następne
OdpowiedzUsuńEwa, masz "lekkie pióro", bardzo lubimy czytać twoje reportaże. Ten z Ghany jest również kapitalny, z ogromną przyjemnością go przeczytaliśmy. E&J
OdpowiedzUsuńNie uważacie, że trzeba by jakoś rozpropagować tego bloga?
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Wpisy na Facebooku na pewno pomogą.
Usuńu mnie na facebook'u ten blog jest już bardzo popularny :)
UsuńTyle pozytywnych komentarzy! I ja dołączam do grona wiernych czytelników:)
OdpowiedzUsuńPowodzemua Ewuniu
Ania P.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOkazuje sie ze nie trzeba przemieszczac sie tysiace kilometrow zeby byc w Afryce. Dzieki. Prosimy o wiecej
OdpowiedzUsuńMinął sierpień, minął wrzesień, już październik i ta jesień…..
OdpowiedzUsuńHalo, halo, ale jaka jesień? Ewa, dzięki Twoim opowieściom robi się tak fajnie i ciepło na duszy zupełnie jak na początku lata :-)))
Pisz, bo tak dobrze się Ciebie czyta.
Joanna Gips