Dziś czwartek, zapraszam więc na
obiad. Żeby godnie Was ugościć, pojechałam z samego rana po zakupy na bazar w
centrum miasta, bo tam i wybór większy i ceny przystępniejsze niż w innych
miejscach. A że upał panował dziś niemiłosierny (Odette mówi, że tak gorąco
powinno być dopiero w marcu. W tym roku pogoda w ogóle nic sobie nie robi z
kalendarza), więc umęczyłam się
porządnie.
Ale za
to kupiłam wiele ciekawych produktów spożywczych. Przede wszystkim okrę, bo
planowałam zrobić okrę w pomidorach według przepisu z www.czarymarygary.blogspot.com
Przy
okazji dowiedziałam się, ze jadalne są nie tylko same strąki, ale też liście. Sprzedawczyni
zapewniła mnie, że są przepyszne. Więc oczywiście nabyłam.
A do
kompletu dokupiłam też liście coco jamu. Niedawno okazało się, że jam – który jak
sądziłam, zawsze ma tę samą poczciwą postać – występuje w wielu odmianach. Jest
jam zwykły, water jam oraz coco jam. Liście tego ostatniego są podstawą
tradycyjnego sosu palaver, o którym już słyszałam, ale jeszcze nigdy nie
próbowałam. Żeby nie musieć jeździć na
bazar zbyt często, kupiłam te liście już dziś, choć potrawę z nich zaplanowałam
na następny obiad czwartkowy.
Do – i tak
wypchanej siatki – dorzuciłam jeszcze kiść plantanów i objuczona jak wielbłąd wróciłam
do domu. Po drodze nabyłam mały ręczniczek za 1cd, żeby ocierać spływający ze
mnie strumieniami pot. Uff, jak gorąco…
Gdy już
dotarłam do domu i wzięłam chłodny prysznic, stwierdziłam, że właściwie nie mam
czasu na gotowanie skomplikowanych dań i że zrobię po prostu kelewele. To
tradycyjna ghańska potrawa – szybka, prosta, ale bardzo smaczna, więc się nie
martwcie.
Podstawową kelewele są plantany. Żółte, te które nadają
się do smażenia. Obiera się je, kroi w kostkę i obtacza w panierce sporządzonej
z imbiru, posiekanej cebuli, soli i oczywiście ostrej papryki (w Ghanie dania
nieostre nie istnieją). Następnie kostki
plantanowe smaży się na oleju palmowym. I już! Danie gotowe.
Przygotowanie kelewele zajmuje 10
min, co jest jego ogromną zaletą. Szczególnie jeśli się ma tak mało czasu jak
ja. A wszystko przez Klemensa…
Otóż już jakiś rok temu zawładnęła mną potrzeba tworzenia czegoś własnymi rękami. Pisanie, tłumaczenie – wszystko to fajne, ale zachciało mi się zrobić coś namacalnego. Tak narodziły się, znane niektórym z Was, misie.
misiowa rodzina
Ale jak wiadomo, misie nie
występują w Afryce. Są tu za to niezliczone sklepy z materiałami, a w każdym z
nich setki wzorów i kolorów, którym nie potrafię się oprzeć. Każda wizyta w
mieście kończy się zakupem kilku jardów barwnej materii . Bo tu mierzy się w
jardach – i ja, choć nie wiem, ile to jest, to już się nauczyłam, że na sukienkę
potrzeba 6, na obrus 2, a na torbę wystarczy niecały jard.
to moje dotychczasowe zakupy,
strach pomyśleć ile będę tego miała w dniu wyjazdu
moja absolutnie najpierwsza
torba, która doczekała się pochwały od profesjonalnej krawcowej
No a jak już zgromadziłam tyle
materiałów, to trzeba było coś z nich zrobić. Zaczęłam więc szyć torby. W ręku,
bo maszyny oczywiście tu nie mam. Pierwsza, którą stworzyłam spotkała się z
uznaniem - nawet jeden pan w sklepie z pamiątkami chciał ją ode mnie odkupić –
więc zachęcona sukcesem, zaczęłam produkcję następnej. Dziś mam już 5 toreb i
kilka kosmetyczek.
A ponieważ ciągle chciałabym
robić coś nowego, kilka dni temu zaczęłam myśleć o słoniu. Efektem tego
myślenia jest właśnie Klemens. (imię dostał od mojej koleżanki, która na jego
widok zakrzyknęła – o! jaki fajny Klemens!)
A taki słonik, nawet nieduży, wymaga
jednak poświęcenia mu uwagi. Stąd właśnie brak czasu na gotowanie. Ale za to,
gdyby ktoś miał ochotę na torbę, kosmetyczkę czy słonia, to przyjmuję
zamówienia! JJ
Rezerwuję torebkę i kosmetyczkę ! Coś mi się wydaje, że za chwilę będziesz zbierać zamówienia na sukienki i garsonki :-)
OdpowiedzUsuńO, prosze uprzejmie! Wczoraj zaopatrzylam sie w płachte ceraty i teraz moge produkować prawdziwie profesjonalne kosmetyczki! :)
UsuńJakieś preferencje kolorystyczne?
Wszystkie wzory są cudne , ale może te barwy ghańskie będą najbardziej odpowiednie.
UsuńNiesamowita jesteś!!! Kiedy znajdujesz na to wszystko czas. Przecież jeszcze musisz tam pracować...
OdpowiedzUsuńNo własnie, praca mi zdecydowanie przeszkadza...
Usuńczy Ty jeszcze masz czas na oddychanie,narzucilas Sobie tak wiele obowiazkow, ze az strach pomyslec jak dasz rade, czy mozna wyslac po Ciebie kontenerowiec bo oin do plyniecia potrzebuje wody znacznie powyzej kolan,pisz koniecznie dalej bo nasza ciekawosc jest ninasycona
OdpowiedzUsuńJa też poprosze torbę i kosmetyczkę jakiegoś bardzo kolorowego koloru :).
OdpowiedzUsuńOne wszystkie sa bardzo kolorowego koloru. Naprodukuje ile wlezie i sobie wybierzecie. Bo i kolory i kształty i wielkość...
UsuńŁoł, ale się cieszę!
UsuńJa też zamawiam kosmetyczki. Niezbędne na paszporty, dokumenty, paragony! Dobrze, że mają różną wielkość:)
OdpowiedzUsuńNa paszporty to będzie najmniejszy rozmiar (podyktowany najkrotsza dostępną w Akrze długością suwaka) i bez ceraty w środku.
Usuń