Zanim zasiądziemy do stołu,
obiecane rozwiązanie zagadki kabelkowej. Poprzez mejle i komentarze dostałam
następujące odpowiedzi:
Kabel zakończony pętelkami może służyć do:- przywiązywania roweru i dzieci przed sklepem
- jako pasek do spodni, sukienki, szlafroka
- przywiązywania bagażu w pociągu
- kradnięcia prądu od sąsiada
- ciągnięcia sanek
- robienia biżuterii
- jako smycz dla psa lub kota
- rozwieszania prania
- a może, o zgrozo, do wymierzania razów ?
- jako sznurek do związywania drzwi toalety
- jako wspornik do tkania ubrań
- zawieszania lambrekinów lub innych firanek, a nawet moskitier
I właśnie ta ostatnia odpowiedź jest prawidłowa. Kabelki występują w 2 rozmiarach, krótsze do drzwi i dłuższe do okien. Wiesza się na nich firanki, zasłony i inne kotary, które mają tu zadanie ochrony przed słońcem i komarami. Autorka prawidłowej odpowiedzi - Renata K - zostanie uhonorowana nagrodą główna – niebieskim kabelkiem w rozmiarze drzwiowym – jak tylko uda nam się spotkać J
Wszystkim
pozostałym bardzo dziękuję za udział w zabawie i gratuluję pomysłowości oraz
wyobraźni.
A
teraz już czas najwyższy zacząć przygotowania do obiadu. Dziś mamy w menu
gulasz z liści coco jamu i kulki z plantana.
Liście
coco jamu, które tutaj nazywają się kontomire, kupiłam już kilka dni temu, ale
dopiero dziś rozwinęłam pęczek i ze zdumieniem stwierdziłam, że są ogromne,
prawie jak liście łopianu.
kontomire
wraz z zapalniczką porównawczą
Gdy zaczęłam je kroić, zrobiła mi
się cała góra zielska. Zdecydowanie za dużo jak na moje potrzeby, więc połowę
odłożyłam na później. Pozostałe liście wrzuciłam do durszlaka, który umieściłam
nad garnkiem z gotującym się plantanem. Tak kazał przepis, widać, że jego
autorka podchodzi do wszystkiego po gospodarsku, po co marnować wodę i opał, skoro można za jednym zamachem
ugotować dwie potrawy. Bardzo taką pomysłowość popieram.
gotują
się i liście i plantany
Plantany,
które ugotowałam, pochodzą z naszego ogródka. Może pamiętacie, pisałam kiedyś,
że mamy własne bananowce. Otóż, okazało się, że to plantanowce. Kilka dni temu,
pod ciężarem owoców złamała się gałąź, a właściwie cały krzak, bo składał się
on w zasadzie z tej jednej gałęzi. Taki już los tych roślin, rosną sobie, aż
wydadzą owoce, a potem ustępują miejsca odnóżce, która pojawia się tuż koło
głównego krzaka. Tylko, że powinno się to stać dopiero, gdy plantany dojrzeją.
Odette mówi, że na ogół podpiera się roślinę kijem, ale nasz ogrodnik nie
przejmuje się takimi sprawami, a my się na tym nie znamy. Tak więc krzak się
złamał, a owoce musiały dojrzewać na
kuchennym blacie.
tak
wyglądał plantanowiec dwa miesiące temu
a tak wygląda dziś. Na szczęście odnóżka już wzięła się do roboty i rośnie z
zapałem
Ale to nic. Do zrobienia kulek
plantanowych (amadaa kenkatie oto) potrzebne są owoce półdojrzałe. Czyli
akurat.
Gdy
ugotowałam już i liście i plantany przystąpiłam do jednoczesnej produkcji dwóch
potraw. W jednym naczyniu wymieszałam kontomire z sosem pomidorowo-cebulowym, a
w drugim rozgniotłam widelcem plantany. Potem do gulaszu nie dodałam ostrej
papryki ani wędzonej i suszonej ryby (tak nakazuje przepis) tylko wkroiłam
parówkę i posypałam odrobiną pieprzu.
o,
takiej ryby, jak u tej pani na głowie nie dodałam do mojego gulaszu
Do rozgniecionych plantanów też nie
dodałam papryki. Ani oleju palmowego. Wymieszałam je natomiast z utłuczonymi
drobno orzeszkami ziemnymi i posiekaną cebulką dymką. Ponieważ jednak masa nie
była wystarczająco kleista – z braku oleju palmowego – dolałam trochę oliwy z
oliwek. Następnie całość wyrobiłam i ulepiłam bardzo ładne kulki. O takie:
specjalnie dla Was przystroiłam danie paskami z liści plantanowca
Uzyskałam w ten sposób dwa
zeuropeizowane dania ghańskie. Poczęstowałam kulkami Odette, która je
pochwaliła (choć oczywiście były dla niej zbyt mdłe) i powiedziała, że to
typowe danie dla okolic Akry. Karmi się nim kobiety w ciąży. Żeby były duuuże i
gruuube.
Ale nie martwcie się, jeśli
zasmakujecie w tej potrawie i w związku z tym przybędzie Wam tu i tam kilka
wałeczków tłuszczyku. Zawsze możecie przyjechać do Ghany. Tutaj grube jest
piękne. Gdy się spotyka kogoś, kogo się dawno nie widziało, mówi mu się tak: Świetnie
wyglądasz, przytyłaś…
Ponieważ jednak u nas obowiązują
przeciwne kanony piękna, więc po zjedzeniu kulek i gulaszu, odpuścimy sobie
dziś deser i zakończymy obiad szklaneczką napoju z nasionami bazylii. To
produkt importowany, ale kupiłam go w tutejszym supermarkecie. Znakomicie
orzeźwia i pozostawia w gardle miły chłodek.
Hurrra !!! Będę miała własny niebieski kabelek z pętelkami !!! Jestem bardzo szczęśliwa , to moja pierwsza w życiu wygrana :-)
OdpowiedzUsuńTez się cieszę i gratuluję!!! Masz juz dla niego upatrzone miejsce w domu?
OdpowiedzUsuńMiejsca upatrzonego jeszcze nie ma , ale zawsze możecie z Asią przyczynić się w odszukaniu takowego , np. przyjeżdżając do nas na Sylwestra :-)
UsuńBardzo podoba mi się nakrycie głowy, którego ozdobą są suszone ryby:)
OdpowiedzUsuńMyśliwi ozdabiają kapelusze piórkami upolowanych kaczek, co uważam jednak za mniej ekstrawaganckie:)
a co to ten lamberkin? smaczne to?
OdpowiedzUsuńLambrekin (podaję za Wikipedią) – dekoracyjny element wyposażenia wnętrz w postaci wąskiego, długiego, prostokątnego pasa tkaniny wyciętego od dołu w "zęby" oraz ozdobionego. Słowo oznacza wycinki z tkaniny, drewna lub blachy wieńczące baldachim, namiot lub framugę okna.
OdpowiedzUsuńCzy smaczny to chyba musisz sprawdzić sam...