Choć w
Iranie są piękne ogrody i ukwiecone miasta, to widok najczęściej oglądany z
okna autobusu przedstawia się tak (mam na myśli centralną część kraju, tysiąc
kilometrów między Teheranem a Szirazem, być może gdzie indziej jest inaczej):
Lubię
pustynie i dlatego z radością przechadzałam się po wydmach w okolicach Kaszanu.
Jeszcze większą przyjemność sprawiło mi spacerowanie po wąskich uliczkach
Jazdu, miasta ulepionego z pustynnego piachu. Gliniane mury,
badgiry,
badgiry, czyli łapacze wiatru to te ażurowe kominy
żółto-rdzawe barwy czasem lekko muśnięte błękitem,
drgające gorące powietrze,
które tak cudownie spowalnia życie
– w Jazdzie jest po prostu cudnie!
Ponieważ
miasto leży na styku dwóch pustyń – Słonej i Lota – i nie ma dostępu do wody,
mieszkańcy wymyślili system doprowadzający wodę z pobliskich gór.
góry, miejscami nawet ośnieżone dodają krajobrazowi okolic Jazdu wiele uroku
Wykopano
setki kanatów, czyli podziemnych kanałów, w których woda może płynąć bez ryzyka
wyparowania w suchym i gorącym powietrzu.
kopacze nosili białe stroje, dzięki którym byli lepiej widoczni w ciemnych tunelach. A w razie wypadku takie ubranie znakomicie sprawdzało się jako szata pośmiertna
Gdy już dotarła do miasta, wydobywana była na powierzchnię albo za
pomocą tzw. studni perskiej, w której elementem czerpiącym jest świder
napędzany siłą mięśni ludzkich lub zwierzęcych,
poglądowa instalacja w muzeum wody.
muzeum to mieści się w domu jazdyjskiego XIX-wiecznego biznesmena i jest nie tylko pouczające, ale też bardzo piękne
albo po prostu ktoś –
najczęściej kobieta – schodził po setkach schodów umieszczonych w pionowym
kanale studziennym, nabierał wodę do dzbana i taszczył z mozołem na górę.
Wiele takich
już nieczynnych studni widziałam w Jazdzie. Do kilku zeszłam.
I nieźle się
zasapałam, wychodząc. A nie musiałam przecież nieść ze sobą kilkunastu lirów
wody.
Tak, życie z pustynią u boku jest piękne, ale do najłatwiejszych nie należy.
Persowie
jednak zawsze świetnie sobie radzili. Wymyślony przez nich system kanatów
okazał się tak doskonały, że przejęły go inne pustynne narody. Nie ma się co
dziwić, kanaty nie tylko doprowadzają wodę, ale też we współpracy z łapaczami
wiatru schładzają pomieszczenia (w czterdziestostopniowym upale rzecz nie do
przecenienia)
w takich piwnicach, pod którymi przepływała woda ludzie przeczekiwali letnie upały
im wyżej, tym cieplej
oraz pozwalają przechowywać przez cały rok zapasy lodu.
ta lodówka stoi w małym miasteczku niedaleko Jazdu
Doprawdy
wielkie umysły mieli inżynierowie starożytnej Persji.
Dlatego
warto wybrać się w okolice Jazdu i obejrzeć te cuda pustynnej techniki.
a to cysterna na wodę
Przy
okazji warto też popatrzeć na inny sprytny wynalazek – gołębie wieże.
Pustynna gleba jest nie tylko sucha, ale też
pozbawiona różnych potrzebnych roślinom pierwiastków chemicznych. Trzeba ją
więc nawozić. I tu znów Persowie wykazali się pomysłowością. Wybudowali wieże z
tysiącami pokoi do wynajęcia. Dla gołębi.
Ptaki przylatywały, mościły sobie
gniazda w wygodnych wnękach, a płaciły za nocleg swoimi odchodami. Ludzie
zbierali te bogate w azot i fosfor ptasie kupy, mieszali z ziemią oraz popiołem
i rozsypywali na polach, dzięki czemu zbiory z drzewek owocowych wzrastały
podobno nawet o połowę.
pewnie właśnie dzięki gołębiom krajobraz regionu jazdyjskiego zawdzięcza element zieleni
Niektórzy twierdzą, że gołębie odchody pomagały też rosnąć w siłę armii perskich
szachów. Azotan potasu, który jest głównym składnikiem prochu strzelniczego
robiono podobno mieszając ptasie kupy z popiołem i kilkoma innymi składnikami.
Dziś gołębie
wieże stoją puste i służą tylko celom turystycznym. Z zewnątrz nie wyglądają
specjalnie pięknie i wiele osób je omija (bo trzeba zapłacić za wstęp), ale ja
stanowczo uważam, że warto zajrzeć do środka. Pamiętajcie o nich, wizytując
pustynne miasto Jazd i jego okolice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz