W książce
„Szachinszach” Ryszard Kapuściński napisał tak:
„Qom to
miasto małe, szare, płaskie, bez wdzięku, położone sto pięćdziesiąt kilometrów
na południe od Teheranu, na ziemi pustynnej, męczącej, piekielnie upalnej”.
Choć bardzo pana Kapuścińskiego szanuję, pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Nie będę się oczywiście kłócić z faktami – z Teheranu do Kom (nie wiem jak
powinno się pisać nazwę tego miasta – w połowie źródeł jest Kom, w drugiej
połowie Qom. K jest znacznie bardziej swojskie niż Q, dlatego zdecydowałam się na Kom) jedzie się mniej więcej dwie godziny, czyli sto pięćdziesiąt
kilometrów pasuje. I rzeczywiście miasto jest płaskie. Ale już co do upału –
nie mogę się zgodzić . Dla mnie już na zawsze Kom będzie miastem chłodnym,
zroszonym marcową mżawką.
słońca brak
Jednak nawet
siąpiący z nieba deszcz nie jest w stanie przyćmić blasku bijącego z
centralnego punktu miasta – mauzoleum Fatimy, siostry imama Rezy. Tu przyda się
pewnie drobne wyjaśnienie. Otóż szyici (a prawie wszyscy Irańczycy należą do
tego odłamu islamu) uważają, że po śmierci Mahometa duchowe przywództwo
należało się zięciowi proroka, Alemu (pierwszy imam) i jedenastu kolejnym jego
spadkobiercom.
Ali. Szyici, w przeciwieństwie do sunnitów, nie mają nic przeciwko portretom
Wszyscy oni żyli i umarli na terenach dzisiejszej Arabii
Saudyjskiej i Iraku (za wyjątkiem ostatniego, który jest imamem ukrytym i powróci
kiedyś jako Mahdi). Wszyscy oprócz ósmego imama Rezy, pochowanego w Iranie.
Maszhad, w którym znajduje się jego grób to najświętsze miasto w kraju.
Natomiast drugą pozycję, dzięki grobowi siostry imama, Fatimy, zajmuje Kom.
We
współczesnej historii miasto zaznaczyło się tym, że tu właśnie zaczęła się
rewolucja islamska.
portrety Chomejniego można zobaczyć wszędzie w całym Iranie, ale tu są najbardziej na miejscu
Dlatego
deszcz nie deszcz, trzeba było zwiedzić. Na teren mauzoleum wpuszczani są
wszyscy, z tym że zagraniczni turyści dostają asystę – teoretycznie
przewodnika, w praktyce kogoś, kto pilnuje, żeby się za długo nie szwendać i nie
wchodzić do miejsc niewłaściwych.
nasz przewodnik po mauzoleum
Szkoda to
wielka, bo mauzoleum jest duże i naprawdę piękne. Znam osoby, którym całego
dnia byłoby mało na satysfakcjonujące zwiedzenie. No ale jest jak jest, trzeba
się cieszyć, że w ogóle można wejść i obejrzeć te wszystkie kafelki,
dziesiątki kilogramów złota
i kryształowe mieniące się fasady.
Żeby
zagłuszyć w nas poczucie niedosytu, przewodnik doradził nam wizytę w pobliskim
muzeum islamu i w meczecie, na którego minaretach wypisany jest cały Koran.
Mam pewne
wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście cały, ale fragmenty na pewno.
Koran na minarecie
Meczet jest też bardzo piękny w środku, ale
niewiele osób tu dociera, bo blask bijący od mauzoleum przyćmiewa wszystko i
chyba ludziom nie starcza już energii.
takie puste miejsce to w Iranie w czasie świąt prawdziwa rzadkość
W muzeum też
nie było tłoku. Niewiele mieliśmy w Iranie okazji być nie w tłumie, tym
bardziej miło wspominam spokój w jakim mogłam oglądać stare wydania Koranu,
spisane w czasach, gdy ojciec, a może nawet dziadek Mieszka I budował sobie
szałas gdzieś w środku dzikiej puszczy.
jedne z najstarszych wydań Koranu
fragment obrazu wiszącego w muzeum
W muzeum jest też przeogromny perski
dywan z XVI wieku
i zupełnie współczesny, ale niezwykle imponujący żyrandol
wysoki na dwa piętra.
Do muzeum
wchodzi się z dużego barwnego placu, na którym przy sprzyjającej pogodzie można
pewnie spędzić przyjemnie godzinkę lub dwie.
Kiedy pada i
jest zimno lepiej skryć się na bazarze, który – według przewodnika – działa w
tym miejscu od dwóch tysięcy lat.
wejście na bazar
w życiu nie widziałam tak bogatej i różnorodnej oferty czarnych tkanin
Chcąc to
wszystko porządnie zobaczyć i jeszcze ucieszyć oczy widokiem miasta po zmroku,
trzeba spędzić w Kom cały dzień.
wielopasmowa ulica znajduje się niżej niż mauzoleum i część jego dziedzińca leży na dachu tunelu, w którym jeżdżą samochody
Irańczycy lubią iluminacje
Piszę o tym na wypadek, gdyby opowieść tę
czytał ktoś, kto wybiera się do Iranu. We wszystkich przewodnikach zaleca się
jednogodzinną wizytę w Kom, po drodze z Teheranu do Kaszanu. Uważam, że to
błąd. Zwłaszcza, że noclegi są tu bardzo tanie, a cena śniadania w lokalnej
knajpce to nasz rekord taniości – 2 zł za jedzenie dla trzech osób!
trzy takie zestawy kosztowały w sumie 2 zł. Cena pojedynczego jest nieznana, bo dwa się na trzy nie dzieli.
Faktycznie tanio :)
OdpowiedzUsuń