sobota, 29 kwietnia 2017

Iran, opowieść dziewiąta - o świętym mieście

W książce „Szachinszach” Ryszard Kapuściński napisał tak:
„Qom to miasto małe, szare, płaskie, bez wdzięku, położone sto pięćdziesiąt kilometrów na południe od Teheranu, na ziemi pustynnej, męczącej, piekielnie upalnej”. 
Choć bardzo pana Kapuścińskiego szanuję, pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. 


Nie będę się oczywiście kłócić z faktami – z Teheranu do Kom (nie wiem jak powinno się pisać nazwę tego miasta – w połowie źródeł jest Kom, w drugiej połowie Qom. K jest znacznie bardziej swojskie niż Q, dlatego zdecydowałam się na Kom) jedzie się mniej więcej dwie godziny, czyli sto pięćdziesiąt kilometrów pasuje. I rzeczywiście miasto jest płaskie. Ale już co do upału – nie mogę się zgodzić . Dla mnie już na zawsze Kom będzie miastem chłodnym, zroszonym marcową mżawką.

słońca brak

Jednak nawet siąpiący z nieba deszcz nie jest w stanie przyćmić blasku bijącego z centralnego punktu miasta – mauzoleum Fatimy, siostry imama Rezy. Tu przyda się pewnie drobne wyjaśnienie. Otóż szyici (a prawie wszyscy Irańczycy należą do tego odłamu islamu) uważają, że po śmierci Mahometa duchowe przywództwo należało się zięciowi proroka, Alemu (pierwszy imam) i jedenastu kolejnym jego spadkobiercom. 

Ali. Szyici, w przeciwieństwie do sunnitów, nie mają nic przeciwko portretom

Wszyscy oni żyli i umarli na terenach dzisiejszej Arabii Saudyjskiej i Iraku (za wyjątkiem ostatniego, który jest imamem ukrytym i powróci kiedyś jako Mahdi). Wszyscy oprócz ósmego imama Rezy, pochowanego w Iranie. Maszhad, w którym znajduje się jego grób to najświętsze miasto w kraju. Natomiast drugą pozycję, dzięki grobowi siostry imama, Fatimy, zajmuje Kom.
We współczesnej historii miasto zaznaczyło się tym, że tu właśnie zaczęła się rewolucja islamska.

portrety Chomejniego można zobaczyć wszędzie w całym Iranie, ale tu są najbardziej na miejscu

Dlatego deszcz nie deszcz, trzeba było zwiedzić. Na teren mauzoleum wpuszczani są wszyscy, z tym że zagraniczni turyści dostają asystę – teoretycznie przewodnika, w praktyce kogoś, kto pilnuje, żeby się za długo nie szwendać i nie wchodzić do miejsc niewłaściwych.

nasz przewodnik po mauzoleum

Szkoda to wielka, bo mauzoleum jest duże i naprawdę piękne. Znam osoby, którym całego dnia byłoby mało na satysfakcjonujące zwiedzenie. No ale jest jak jest, trzeba się cieszyć, że w ogóle można wejść i obejrzeć te wszystkie kafelki, 




dziesiątki kilogramów złota


i kryształowe mieniące się fasady.
Żeby zagłuszyć w nas poczucie niedosytu, przewodnik doradził nam wizytę w pobliskim muzeum islamu i w meczecie, na którego minaretach wypisany jest cały Koran.


Mam pewne wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście cały, ale fragmenty na pewno. 

Koran na minarecie

 Meczet jest też bardzo piękny w środku, ale niewiele osób tu dociera, bo blask bijący od mauzoleum przyćmiewa wszystko i chyba ludziom nie starcza już energii.

takie puste miejsce to w Iranie w czasie świąt prawdziwa rzadkość

W muzeum też nie było tłoku. Niewiele mieliśmy w Iranie okazji być nie w tłumie, tym bardziej miło wspominam spokój w jakim mogłam oglądać stare wydania Koranu, spisane w czasach, gdy ojciec, a może nawet dziadek Mieszka I budował sobie szałas gdzieś w środku dzikiej puszczy. 

jedne z najstarszych wydań Koranu

fragment obrazu wiszącego w muzeum

W muzeum jest też przeogromny perski dywan z XVI wieku


 i zupełnie współczesny, ale niezwykle imponujący żyrandol wysoki na dwa piętra.


Do muzeum wchodzi się z dużego barwnego placu, na którym przy sprzyjającej pogodzie można pewnie spędzić przyjemnie godzinkę lub dwie.


Kiedy pada i jest zimno lepiej skryć się na bazarze, który – według przewodnika – działa w tym miejscu od dwóch tysięcy lat.

wejście na bazar

w życiu nie widziałam tak bogatej i różnorodnej oferty czarnych tkanin


Chcąc to wszystko porządnie zobaczyć i jeszcze ucieszyć oczy widokiem miasta po zmroku, trzeba spędzić w Kom cały dzień. 


wielopasmowa ulica znajduje się niżej niż mauzoleum i część jego dziedzińca leży na dachu tunelu, w którym jeżdżą samochody

Irańczycy lubią iluminacje

Piszę o tym na wypadek, gdyby opowieść tę czytał ktoś, kto wybiera się do Iranu. We wszystkich przewodnikach zaleca się jednogodzinną wizytę w Kom, po drodze z Teheranu do Kaszanu. Uważam, że to błąd. Zwłaszcza, że noclegi są tu bardzo tanie, a cena śniadania w lokalnej knajpce to nasz rekord taniości – 2 zł za jedzenie dla trzech osób!

trzy takie zestawy kosztowały w sumie 2 zł. Cena pojedynczego jest nieznana, bo dwa się na trzy nie dzieli.

1 komentarz: