Opowieść piąta - o restauracjach
Komentarz pod
ostatnimi Obiadami czwartkowymi sprawił, że postanowiłam pokazać Wam nie tylko
co, ale też gdzie się w Iranie jada.
Ogólnie z
restauracjami sprawa nie jest prosta. Wiele z nich skrywa się w takich
zakamarkach i zaułkach, że znaleźć je bez pomocy lokalnego przewodnika jest zadaniem
prawie niewykonalnym.
tu zajrzeliśmy w poszukiwaniu czegoś do picia
i zostaliśmy dłuższą chwilę
Kiedy jednak los sprawi, że – najczęściej niechcący –
trafi się do takiego lokalu, to nawet jeśli nie jest się głodnym, warto usiąść choćby
na herbatę.
o tej kawiarni pisałam już tydzień temu
Zresztą często
okazuje się, że wiele więcej niż herbatę dostać nie można. I to nie tylko w
lokalach, które są kawiarniami,
tu piłam kawę, wizytując w Isfahanie najpiękniejszy plac świata
czy może raczej cukierniami lub herbaciarniami,
cukiernia w ormiańskiej dzielnicy Isfahanu
bo kawa nie należy do powszechnie pitych w Iranie napojów i serwuje się ją
właściwie tylko w kawiarniach nastawionych na zagranicznych gości albo w tych,
które chcą uchodzić za zachodnie.
o takie napoje łatwiej niż o kawę
Jednak nawet
w prawdziwych restauracjach, jeśli trafi się na nieodpowiednią porę, o jedzeniu
można zapomnieć. Irańczycy jedzą obiad zazwyczaj między dwunastą a piętnastą i
wtedy restauracje działają. Potem zaś trzeba czekać do pory kolacyjnej, czyli
do siódmej wieczorem.
w tej restauracji nie udało nam się zjeść, bo było za wcześnie
do tej trafiliśmy o odpowiedniej godzinie
Kto jest głodny o piątej czy szóstej musi zadowolić się
fast foodem w postaci kanapki lub falafela. Albo wcześniej zaopatrzyć się w
danie na wynos i urządzić piknik. I to właśnie Irańczycy lubią najbardziej. Choć
mają piękne, bogato zdobione restauracje, to najchętniej tylko kupują w nich
jedzenie a zjadają je na kocu czy dywanie rozłożonym na trawniku, chodniku,
parkingu.
na piknik nadaje się każde miejsce
Miejcie się
na baczności, gdy będziecie przechodzić koło takiej piknikującej rodziny czy
grupki znajomych. Wystarczy, że zatrzymacie na nich wzrok przez dwie sekundy, a
już ktoś szerokim gestem zaprosi Was do wspólnej konsumpcji, podsuwając swoje
ledwie napoczęte danie.
Irańczycy to namiętni piknikowicze
Zresztą w restauracjach to ryzyko też występuje. Ile
razy zdarzyło mi się spojrzeć nieco uważniej na talerze stojące na sąsiednim
stoliku albo tylko odwrócić głowę w poszukiwaniu kelnera, już ktoś próbował mi odstąpić
swoje kurze udko czy miskę ryżu. Naprawdę, Iran to okropnie niebezpieczny kraj!
restauracja w centrum handlowym w Szirazie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz