Tako
rzecze Zaratustra. Zdanie znałam od
wczesnego dzieciństwa, jednak nie miało ono dla mnie żadnej treści, a
Zaratustra kojarzył mi się raczej z jakimś mitycznym czarodziejem niż z
prawdziwym człowiekiem. Tymczasem zoroastryzm (zaratustrianizm lub zaratusztrianizm)
to nie żadne bajki, tylko wciąż żywa religia, której wyznawców miałam okazję
poznać podczas pobytu w Iranie.
Zaratustra, żyjący kilkaset lat przed naszą erą twórca jednej z najstarszych religii monoteistycznych |
Bo choć w
tym kraju dominujący i niejako urzędowy jest islam, to zoroastrianie mogą
prawie bez problemów kultywować swoją religię. Napisałam prawie, bo jednak
pewne ograniczenia są. Otóż tradycyjnie zoroastrianie oddawali ciała swoich
zmarłych na pożarcie sępom. Chodzi o to, że w religii tej bardzo ważne jest
pojęcie czystości, różnorako rozumianej. Dlatego też nie wolno dopuszczać do
zbrukania ziemi, ognia lub powietrza zwłokami ludzkimi, które czyste nie są.
Nie można zatem pochować człowieka w zwykłym grobie ani poddać kremacji. Co więc zrobić? Zoroastrianie do niedawna oddawali swoich zmarłych sępom.
Odbywało się to w specjalnie zbudowanych w tym celu wieżach milczenia.
wieża milczenia w Jazdzie |
Wstęp do
nich mieli tylko wyspecjalizowani kapłani (czy może raczej grabarze), którzy
układali ciała wokół takiej dziury:
na murku czekały sępy, a zwłoki układano w kręgach - największy mężczyźni, w środku kobiety, a blisko dziury dzieci |
A gdy sępy
zakończyły swą działalność, wrzucali pozostałe kości do dziury i polewali
kwasem, tak by nic z nich nie zostało.
Ostatni tego
typu pochówek odbył się w latach pięćdziesiątych XX wieku. Potem wydano zakaz.
I teraz zoroastrianie, żeby jakoś wybrnąć z sytuacji, chowają swoich zmarłych w betonowych
trumnach, na cmentarzach usytuowanych w pobliżu dawnych wież milczenia.
Wieże te
oglądać można na przedmieściach miasta Jazd, w którym mieszka większość
irańskich zoroastrian. Ma to z pewnością
związek z tym, że koło Jazdu znajduje się najświętsze zoroastryjskie miejsce, a
w samym mieście jest świątynia, w której nieprzerwanie od setek lat płonie
święty ogień.
fasada świątyni z symbolem boga Ahura-Mazdy |
Zoroastrianie modlą się w
stronę światła, kiedyś mieli wiele świątyń ognia, dziś jest jedna, z płomieniem odgrodzonym od wiernych szklaną ścianą i mnóstwem barierek.
nie jest to szczególnie klimatyczne miejsce |
wieczny płomień karmiony jest codziennie drewnem morelowym i migdałowym |
Nieco
bardziej przystępne jest miejsce corocznych pielgrzymek, Czak czak. Powstało
tam, gdzie córka ostatniego przedmuzułmańskiego władcy Persji, uciekając przed
atakującymi Arabami, pomodliła się do boga Ahura-Mazdy, a ten otworzył przed
nią góry i stworzył skalną kryjówkę.
tak wygląda świat w okolicy Czak czak |
Dziś w tym miejscu znajduje się kaplica, w
której kapie (czak czak tłumaczy się kap kap) woda ze świętego źródełka.
wnętrze świętej groty |
Zoroastrianie przychodzą, modlą się, a
potem urządzają sobie – tak lubiane w Iranie – pikniki. Ja też zasiadłam na
piknikowym dywanie z dwoma miłymi panami. Starszy, stryjek, smażył na
turystycznej kuchence cukinie, częstując nimi wszystkich wkoło, a
młodszy, bratanek, popijał rodzynkową wódkę, którą chętnie podzielił się z ciekawską turystką z Polski.
zaraz ja też będę tam siedzieć |
I tak to
maczając cukinię w gęstym jogurcie, zagryzając pysznym chlebem i popijając
bimberkiem nalewanym dyskretnie z butelki po fancie, wypytywałam o życie
innowierców.
Obaj panowie zgodnie zeznali, że żadnej dyskryminacji nie
doświadczają, przeciwnie nawet, ponieważ nie są muzułmanami, mogą spokojnie
pędzić tę swoją wódkę z rodzynek. Dopóki się z tym nie afiszują, nikt nie robi
im problemów. Z muzułmańskimi sąsiadami też żyją w zgodzie,
pobożne muzułmanki odpoczywają podczas męczącej wspinaczki do zoroastriańskiej wieży ognia |
a kiedy przychodzi
ich najważniejsze święto, czyli perski Nowy Rok, świętują razem, tak jak i
wszyscy inni Irańczycy.
nawet w bardzo konserwatywnym mieście Kom, na placu koło głównego meczetu ustawiono zoroastriańską "święconkę" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz