Stolica wyspy São Vincente, Mindelo, wychwala na wszelkie sposoby swoją wielką pieśniarkę Ale i osoby nie będące miłośnikami kołyszących rytmów morny znajdą tam zajęcie.
przyjemnie jest pospacerować ulicami Mindelo bez celu i bez pośpiechu |
Można zacząć już o świcie, bowiem targ rybny działa od samego rana.
Łatwo go znaleźć, bo po pierwsze – co dość oczywiste – znajduje się blisko oceanicznego brzegu, a po drugie sąsiaduje z wieżą, będącą pomniejszoną wersją lizbońskiej Torre de Belem. To znaczy, mindelska budowla jedynie próbuje dorównać pierwowzorowi, ale pewne podobieństwo jest.
I widać ją z daleka, co ułatwia orientację w mieście i odnalezienie targu rybnego. Nie zachęcam do robienia tam zakupów, ale przyjść i zobaczyć warto. Można też przespacerować się okolicznymi uliczkami, które stanowią niejako przedłużenie targu. Nie wiem, czy placowe jest drogie, czy może pod dachem zabrakło dla wszystkich miejsca, ale w promieniu kilkudziesięciu metrów od targu także bez problemu można zaopatrzyć się w najróżniejsze gatunki ryb.
Wegetarianie mogą pójść przecznicę dalej i obejrzeć sobie targ warzywno-owocowy.
A wszystkich zaprasza, usytuowane naprzeciwko targu rybnego, podwórko artystyczne. Lokalni twórcy mają tam swoje pracownie, przechowują dzieła, a niektórzy także oferują turystom różne wyroby rękodzielnicze.
Bardziej standardowe pamiątki można kupić na Praça da Estrela. To duży plac, na którym znalazło się miejsce i dla straganów z rękodziełem
i dla przekupek z koszykami
i dla rotundy z jadłodajniami.
tu jadłam krewetki z ryżem i frytkami |
Stragany zajmują kilka rzędów pawilonów, których ściany udekorowano azulejos przedstawiającymi widoki ze starych pocztówek. Warto więc nie tylko oglądać magnesy, sukienki, torby i figurki, ale też spojrzeć na niebieskie obrazki i wyobrazić sobie Mindelo sprzed ponad stu lat.
A potem można wrócić do kolorowych fatałaszków i panów, którzy na poczekaniu dopasują sukienkę do każdej figury. Wielu z nich pochodzi z Senegalu, więc przy okazji można miło porozmawiać o urokach Saint Louis czy Różowego Jeziora.
Żeby skompletować wszystkie mindelskie targowiska, należy także odwiedzić Mercado Municipal. To najważniejsze, zabytkowe miejsce handlowe, które zbudowano jeszcze w XVIII wieku. Można się tam zaopatrzyć w owoce, warzywa, słodycze, zioła oraz różne mikstury.
Sympatyczne sprzedawczynie chętnie wdają się w pogawędki i pomagają tak zapakować zakupy, żeby bezpiecznie przetrwały podróż do Europy.
o ile dobrze zrozumiałam, Ken występuje w charakterze duszka-strażnika stoiska |
W budynku Mercado Municipal działa bardzo przyjemna kawiarnia, a na antresoli jest sklep z rękodziełem, w którym można także wykupić wycieczkę po wyspie. Ja jak ognia unikam zorganizowanego zwiedzania, więc nie skorzystałam, ale oferta brzmiała nawet dość ciekawie.
Wśród wymienianych przez panią w sklepie miejsc, które można odwiedzić, była Salamansa. To miejscowość kilkanaście kilometrów od Mindelo. W weekendy wypoczywają tam mieszkańcy stolicy. Powypoczywałyśmy więc i my.
A Wy, jeśli nie chcecie jechać za miasto, możecie popatrzeć na morze na przykład ze wzgórza, na które łatwo trafić, idąc wzdłuż wybrzeża za targiem rybnym.
tak jest, gdy patrzy się z wzgórza na wodę |
a tak, gdy się spojrzy w drugą stronę |
Albo siedząc w którymś z barów w marinie.
Albo wsiąść na prom i popłynąć w kierunku wyspy Santo Antão.
Ale o tym, to już następnym razem.
A teraz jeszcze chwilę pospacerujmy po Mindelo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz