środa, 7 grudnia 2022

Miasta Wietnamu - Da Nang

 Jak Sajgon dla południa, tak Da Nang jest głównym miastem dla centralnej części Wietnamu. Co prawda, w porównaniu z Sajgonem jest to raczej małe miasteczko, ale z europejskiego punktu widzenia miejscowość, w której mieszka około miliona osób jest całkiem porządnym miastem.


Da Nang ma także inne wielkomiejskie cechy – szerokie ulice, wysokie ozdobione licznymi neonami budynki i imponujące mosty. Najciekawszy z nich ma kształt smoka, który podobno w weekendy zieje ogniem. Niestety spędziłam w Da Nang kilka dni w środku tygodnia, więc nie udało mi się tej informacji potwierdzić.


Ale i bez ziania podobało mi się w tym mieście. Wydało się przyjaźniejsze i łatwiejsze do oswojenia niż Sajgon. Pewnie nie bez znaczenia jest tu fakt, że Da Nang leży nad morzem i dysponuje szerokim bulwarem 


oraz piękną piaszczystą plażą. 


Nie wiem, jak wygląda ona w szczycie sezonu turystycznego, ale w słoneczny listopadowy dzień plaża jest prawie bezludna i można na niej robić, co się chce. Opalać się, przyglądać rybakom ciągnącym sieci, 


podziwiać góry majaczące na horyzoncie, 


jeść owoce z solą, chili i suszonymi krewetkami 


oraz oczywiście skakać przez spienione fale ciepłych wód Morza Południowochińskiego. A kiedy ma się dość plażowania, można w dwie minuty znaleźć się w tętniącym życiem mieście.


W Da Nang są szerokie gwarne ulice, 

i oczywiście jest karaoke

ale też nie brakuje mniejszych, skąpanych w zieleni uliczek.


 I w ogóle jest tam wszystko, co podróżnemu spodobać się może. A do tego, w odległości kilkudziesięciu kilometrów znajdują się największe turystyczne skarby kraju – dawna stolica, Hue i najpiękniejsza chyba wietnamska miejscowość, Hoi An.

Od kilku lat niedaleko Da Nang wyrosła jeszcze jedna atrakcja – wzgórza Ba Na. 

Ba Na Hills

Jest to dość kontrowersyjne miejsce, bo pomysł usytuowania czegoś na kształt Disneylandu na szczycie góry otoczonej gęstą dżunglą, jest taki raczej średni. Ale jeśli ktoś nie doczyta i pojedzie do Ba Na zwiedziony zdjęciami zagubionego w pustce, opartego na kamiennych dłoniach mostu oraz informacją o najdłuższej na świecie kolejce linowej rozciągniętej nad tropikalnym lasem, ten będzie przeżywał chwile zachwytu na przemian z niepomiernym zdumieniem.


Od razu Wam powiem, że ten most to ściema. W rzeczywistości nie jest w niczym zagubiony, wygląda inaczej niż na zdjęciach i stanowi po prostu część parku rozrywki. 



Za to przejażdżka kolejką linową jest naprawdę wspaniała. 


Około 20 minut jedzie się ponad dżunglą, bez najmniejszych oznak ludzkiej bytności. Są tylko drzewa, potoki, skały. I znów drzewa. 


Jest tak pięknie i zielono, że przez chwilę człowiek zaczyna mieć nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone, może Ziemia ma jeszcze szansę…


No ale w końcu kolejka dojeżdża na szczyt, a wtedy wszelka nadzieja pryska. 

po wyjściu z kolejki, trafia się tu

Dlatego nie mogę Wam ani polecić, ani odradzić wizyty w Ba Na. Sami musicie podjąć decyzję.

takie coś zbudowano pośrodku wietnamskiej dżungli

Za to stanowczo namawiam Was na Da Nang. Nawet jeśli macie do spędzenia w Wietnamie tylko kilka dni, to pojedźcie właśnie tam. I stamtąd wybierzcie się do Hue i Hoi An, które są absolutnie obowiązkowymi punktami na turystycznej mapie kraju. Napiszę o nich już wkrótce – zaglądajcie więc na Wyprawy Zagawy 😊

A na koniec parę ulicznych obrazków z Da Nang



Oraz zagadka - jak myślicie, jaki wielki Polak, według budowniczych Ba Na, wyglądał tak:


Odpowiedź: to jest Fryderyk Chopin :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz