czwartek, 1 grudnia 2022

Obiady czwartkowe

 Jedzenie to w Wietnamie szalenie ważna sprawa, a tamtejsza kuchnia wręcz obezwładnia swoim bogactwem, egzotyką i wszechobecnością. Restauracje, bary, kawiarnie, uliczne garkuchnie, wózki gastronomiczne – zawsze w zasięgu wzroku jest miejsce, w którym można dostać coś do jedzenia.

chodnika może nie być, asfaltu może nie być, jadłodajnia być musi
Poznanie wietnamskiej kuchni wymagałoby dużo dłuższego pobytu niż moje marne dwa tygodnie, ale i w tak krótkim czasie udało mi się spróbować wielu ciekawych potraw.

spróbować wszystkiego nijak się nie dało

Od kilku dni głowię się nad tym, jak je posegregować, żeby z opisywania nie wyszedł groch z kapustą. Nie będzie łatwo, ale spróbuję.

Na pierwszy ogień pójdą dania typu zrób to sam. Nie wiem, z czego to wynika, ale Wietnamczycy bardzo lubią ten sposób serwowania potraw. Restauracja zapewnia składniki oraz niezbędny sprzęt, a o resztę klient musi zadbać we własnym zakresie.


Najczęściej w ten sposób podawane są sajgonki. Z pliku ryżowych karteczek należy wziąć jedną i ułożyć na niej liść sałaty, gałązki rozmaitych roślin, makaron, marchewkę i co się tam jeszcze chce.


 Potem lekko dociskając zawartość, zwija się rulonik, macza w sosie (sos rybny, ocet ryżowy, chili, czosnek i cukier) i zjada. Nie trzeba się jakoś szczególnie starać, sajgonka nie musi być idealnie zwinięta, wystarczy tyle, żeby donieść zawartość do ust.

tu akurat nadzienie było już zmieszane, trzeba było tylko dołożyć gałązki

Czasem w charakterze farszu występuje taki lekko sztywny omlet. 


Nieco trudniej wtedy zrolować sajgonkę, ale za to nic nie wypada i nie brudzi miseczki z sosem.


Drugi typ dania à la Adam Słodowy jest nieco bardziej skomplikowany, bo potrzebna jest do niego kuchenka turystyczna. Ludzie siadają wkoło i gotują sobie zupę. To znaczy bulion i składniki wymagające długiego gotowania są już od razu w garnku. Ale reszta, czyli makaron, tofu, grzyby, warzywa liściaste i gałązki leżą obok. 


Od nas zależy, co, kiedy i w jakiej ilości wrzucimy do zupy. Niektóre rzeczy możemy gotować dłużej, inne tylko zanurzyć na chwilę albo w ogóle zjeść na surowo. Panuje absolutna wolność. 


Co prawda wyławianie makaronu z garnka pałeczkami i łyżką wazową nie należy do najłatwiejszych i czasami trzeba skorzystać z pomocy wietnamskiej profesjonalistki albo zadowolić się tofu czy brokułem, ale i tak swoboda jest.

w Hanoi są miejsca specjalizujące się w daniach do samodzielnego gotowania

Oczywiście nie wszystkie wietnamskie dania wymagają tyle pracy, ale o tych, które się po prostu je (choć zazwyczaj trzeba jednak przynajmniej zamoczyć w sosie), 

na przykład te piękności zostały zwinięte ręką profesjonalisty

opowiem następnym razem. Do zobaczenia!

miejski przekładaniec: motockl, jadłodajnia, motocykl, jadłodajnia, motocykl...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz