Jednak znów kwiatki. Nie wiem,
czy to ja mam takie skłonności czy ojczyzna nasza jest najbardziej ukwieconym
krajem świata. Tak czy siak, okazało się, że kolejne ciekawe miejsca, o których
chciałabym Wam opowiedzieć, też są związane z kwiatami. Dziś będzie o pewnej
wsi w Małopolsce, która słynie z kwiatowych malowideł na ścianach chałup (i nie
tylko).
Wycieczkę
do Zalipia najlepiej zaplanować z noclegiem. Jest w wiosce bardzo miłe
gospodarstwo agroturystyczne. Pani gospodyni czeka tam na turystę ze świeżo
upieczonym ciastem, a nocuje się w tradycyjnej chacie malowanej i na zewnątrz i
wewnątrz w piękne kwiaty.
tak jest w kuchni
Człowiek dostaje stertę drewna do palenia w kuchni,
pogrzebacz do zabawy z fajerkami
i w ogóle cały dom z ogródkiem i psem do własnej dyspozycji, bo gospodarze mieszkają na sąsiedniej posesji.
Barry też ma malowaną chatę
Trzeba tylko
przyjechać poza sezonem, gdy nie ma innych chętnych do zamieszkania w malowanej
chałupie.
w sypialni
Teoretycznie
rzecz biorąc, najlepszą porą na odwiedzenie Zalipia jest święto Bożego Ciała,
wtedy bowiem odbywa się konkurs na najpiękniej ozdobiony dom i wszystkie
malowidła są odnowione i ulepszone.
jak widać nie tylko Boże Ciało jest okazją do pomalowania domu
Ale też pewnie wtedy jest większy ruch.
są 2 główne style malarskie - kolorowe kwiaty na jasnej ścianie
lub białe kwiaty na ciemnej
Ja byłam
tam w połowie kwietnia i uważam, że to bardzo odpowiednia pora (oczywiście
jeśli jest prawdziwy kwiecień, a nie
taki oszukany, jak był w zeszłym roku). Można było i palić w piecu i wygrzewać
się na słoneczku i podziwiać zalipskie malowidła.
i spacerować wśród sielskich widoków też można
Zasadniczo (od końca XIX
wieku) tamtejsze gospodynie przyozdabiały w ten sposób swoje domy, ale dziś
można w Zalipiu podziwiać, malowane studnie,
budy dla psów,
komórki i w ogóle
co się da.
Kościół i przydrożne kapliczki też prezentują lokalny styl.
tu i poniżej wnętrze zalipskiego kościoła
a jeszcze bardziej poniżej przydrożny krzyż
Jest
też w Zalipiu muzeum. To chata, w której mieszkała Felicja Curyłowa, ludowa
artystka, której malowidła wzbudzały podziw i przyciągały do Zalipia turystów.
Muzeum to jest oczywiście ciekawe, ale muszę przyznać, ze na mnie większe
wrażenie zrobiła pewna opuszczona chata, której właściciele zmarli jakiś czas
temu, a spadkobiercy nie kwapią się do jakichkolwiek działań.
tak wygląda (a raczej wyglądała, podczas mojej wizyty w Zalipiu) ta chata z zewnątrz
Stoi sobie wśród chaszczy,
wciąż jeszcze piękna, ale niestety koniec jej bliski. A może już jej nie ma, w
sumie byłam tam kilka lat temu…
a tak wewnątrz
i tak
i tak też
Warto pojechać
i sprawdzić. Naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz