niedziela, 26 stycznia 2014

Karuzela - Birma

Karuzela, karuzela
Na mym blogu co niedziela...

Wszyscy mówili, że do Birmy trzeba jechać jak najszybciej, bo już za parę lat, ten kraj będzie zadeptany przez turystów tak samo jak Tajlandia. A na razie jest tam cisza i spokój i panuje atmosfera jakby się cofnąć w czasie o pięćdziesiąt lat.




Chyba jednak zbyt długo zwlekałam, a może po prostu wszyscy chcieli zobaczyć kraj, w którym nie ma turystów. Tak czy siak, w zeszłym roku w Birmie było już na tyle dużo ludzi, że prawie w każdej miejscowości mieliśmy problem ze znalezieniem noclegu. Raz musieliśmy nawet spać w apartamencie za 100 $, bo zupełnie kompletnie nie było nic innego.

świątynia Szwedagon

Nie zmienia to jednak faktu, że do Birmy pojechać warto. I to na tyle, że postanowiłam opisywanie tego kraju podzielić na kilka części. Zacznę od Rangunu, największego birmańskiego miasta, w którym znajduje się najważniejsza w tym kraju buddyjska świątynia – Szwedagon czyli złota pagoda.  
 
w tej świątyni ogromny Budda leży

 
a w tej siedzi

W Rangunie jest kilka imponujących świątyń, w których leżą lub siedzą przeogromne figury Buddy, ale Szwedagon robi największe wrażenie.

na "błoniach" wkoło świątyni rozlokowały się liczne stragany, ten oferował akcesoria dla mnichów


do świątyni prowadzą z czterech stron świata monumentalne schody

Nie tylko dlatego, że 98-metrowej stupie schowano osiem włosów Buddy i że – jak głosi tradycja – świątynię wybudowano 2,5 tysiąca lat temu (podobno naukowcy nie do końca się z tym zgadzają). Wrażenie robi cały kompleks świątynny, w skład którego wchodzą 82 budynki.
 
tu główna stupa,

 
a tu mnóstwo małych kapliczek. W każdej skrywa się figurka Buddy


Główna stupa pokryta jest kilkoma tonami złota, ale i inne kapliczki są bogato zdobione, więc ogólnie całość skrzy się, błyszczy i jaśnieje.
 
wszystko bogato zdobione


Spokojnie można spędzić tam kilka godzin, chodząc dokoła głównej stupy i przyglądając się  ludziom składającym kwiaty lotosu, zapalającym wonne trociczki i oblewającym wodą różne figurki.
 
zapalanie kadzidełek

To ciekawy zwyczaj. Pielgrzymi odnajdują właściwą dla dnia swojego urodzenia miniświątynkę. Najtrudniej mają urodzeni w środę, bo ich dzień dzieli się na ranek i wieczór, którym przypisane są dwa różne słonie. Trzeba więc oprócz dnia znać też godzinę swojego przyjścia na świat. Wszyscy inni mają prościej, wystarczy wiedzieć czy sobota czy może czwartek i już można iść do właściwego posągu, węża lub szczura. Gdy się stanie koło odpowiedniej figurki, należy za pomocą specjalnej czarki polać wodą statuetkę Buddy, znajdującą się obok, tyle razy, ile ma się lat. Gdy się jest wścibskim turystą, to zamiast polewania można siedzieć i liczyć ile razy zrobili to inni…

z lewej strony widać kran i miseczki do polewania


a tu figurka nie tylko oblana, ale też przystrojona wonnym kwieciem

 
Dokładne obejrzenie wszystkiego zajmuje dużo czasu, łatwo więc doczekać do zmierzchu. A wtedy pojawia się kolejna atrakcja, bo w świątyni zapala się mnóstwo światełek, które odbijają się od tego całego złota, szkiełek i drogocennych kamieni i kompleks nabiera zupełnie innego wyglądu.
 
główna stupa o zmierzchu

 
a tu już zdecydowanie po zachodzie słońca

 
robi się inaczej, ale równie pięknie


No i co? No i trzeba znowu lecieć naokoło… Zarezerwujcie sobie dużo czasu na zwiedzanie Szwedagon J

gdy się człowiek zmęczy, można się chwilę zdrzemnąć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz