czwartek, 21 listopada 2013

Obiady czwartkowe

           Tak jak pisałam tydzień temu, po nieudanej próbie kulinarnej, oddałam gari Odette, która zapewniła mnie, że gdybym przyrządziła je z olejem palmowym, na pewno by mi smakowało.
Próbowałam ulepszyć gari, dodając marchewkę i szczypiorek, ale niewiele to pomogło

Nie podjęłam jednak wyzwania, bo olej palmowy ma specyficzny zapach, który nie należy do moich ulubionych.
        Nie znaczy to jednak, że zaprzestałam testowania specjałów kuchni ghańskiej. Razem z gari kupiłam też agushie i dziś przyszła na nie kolej.
Agushie
 
         Agushie to zmielone pestki melona, dyni i innych warzyw z tej rodziny. Dodaje się je do różnych potraw nie w celu poprawienia smaku, a dla dodania pożywieniu wartości odżywczych. To taka ghańska, a może afrykańska, specyfika - gdy pytam kogoś o jakieś danie, na ogół dostaję taką odpowiedź:
- Palaver? O tak, to bardzo dobre danie, bogate w wartości odżywcze.
Mnie nie przyszło by do głowy powiedzieć tak o śledziu w śmietanie czy bigosie. Ale tutejsza tradycyjna dieta oparta na jamie i kassawie jest tak uboga, że o jakości potrawy nie świadczy jej smak, tylko to, czego dostarcza organizmowi. Stąd przeróżne wynalazki typu sproszkowane liście moringi czy agushie.
            Agushie dodaje się na przykład do sosu palaver (którego nazwa jest podobno spuścizną po Portugalczykach). Podstawą tego sosu są liście coco jamu, lub - jak napisano w przepisie - inne jadalne liście. Tych w Ghanie nie brakuje, na bazarze spotkać można przeróżne ich rodzaje. Przed moim domem też. O, proszę - ostatnio Odette suszyła na słońcu takie pokrojone dość drobno liście. Nawet ona nie wiedziała, jak się nazywają.
Zapachem przypominają szczaw

          Ja miałam jeszcze liście coco jamu i te, które okazały się nie być okrą. Z nich przyrządziłam palaver, który od innych potraw różni się właściwie tylko dodatkiem agushie. W wersji tradycyjnej można do niego dołożyć jeszcze suszone krewetki (oprócz suszonej ryby oczywiście), ale ja tego nie zrobiłam, więc mój palaver był bardzo podobny do gulaszu z liści coco jamu, który gotowałam jakiś czas temu. Agushie nie wpłynęło specjalnie na jego smak, co tylko potwierdza fakt, że jest to dodatek zdrowotny, a nie smakowy.
Palaver a la Zagawa z ampesi

       Podałam (sobie) palver z ampesi, bo tak przewidywał przepis. Ampesi to lingwistyczna próba wzbogacenia ghańskiego menu. Brzmi jak nie wiem co, a jest po prostu ugotowanym plantanem. Ale smakuje dobrze i rzeczywiście pasuje do palaveru.
A zatem smacznego!

4 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak bogaty w wartości odżywcze jest nasz pyszny śledź w oleju - olej rzepakowy jest bogaty w kwasy omega 3, cebula - samo zdrowie, a o zaletach odżywczych ryb raczej nie muszę wspominać :)
    Ale niestety śledzik lubi pływać...i topią się wszystkie wartości odżywcze niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ale bym zjadła takiego śledzia! Z cebulka....

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja przewaga nad nami polega na tym, że Ty znasz smak śledzika z cebulką a my smaku Palaver a la Zagawa z ampesi ( lub bez ampesi, co wychodzi na jedno ) nie znamy i pewnie nigdy nie poznamy, niestety :-((
    Pisz więc, pisz jak najwięcej i chociaż poopowiadaj nam o tych wszystkich przysmakach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nigdy! Ja zamierzam tu wrócić. I zabreć ze sobą grupkę chętnych, ciekawych świata ludzi. I będziemy próbować wszystkiego, i fufu i ampesi...

      Usuń