Karuzela, karuzela
Na mym blogu co niedziela….
Na mym blogu co niedziela….
Dziś
zatrzymamy się na chwilę w kolejnym kraju Rogu Afryki – Etiopii.
Etiopia
to jedno z najciekawszych państw kontynentu, pod względem liczby i jakości
zabytków może z nią konkurować chyba jedynie Egipt. Są tam i klasztory i zamek
i dwa domniemane miejsca przechowywania Arki Przymierza. Spośród nich
wszystkich, najwspanialsze i najbardziej zadziwiające są kościoły w Lalibeli.
zamek w Gonderze
Lalibela
to mała wioska, nazwana tak od imienia króla, który panował pod koniec XII w.
On to właśnie, podczas kilkudniowej wizyty w niebie, zobaczył wyryte w skale
kościoły. Po powrocie na ziemię postanowił, że takie same powstaną w jego
królestwie.
w takiej skale, drążąc w głąb, wybudowano kościoły
Przez
21 lat, 40 tysięcy robotników wspomaganych przez anioły (źródła nie podają ich
liczby) zbudowało coś, co się w głowie nie mieści. Kompleks kilkunastu
kościołów wykuto w skale w głąb, tak że
stojąc na ulicy Lalibeli, znajdujemy się ponad dachami świątyń. I nie myślcie
sobie, że to jakieś małe kościółki, o nie! Największy ma powierzchnię 800 m² i
jest wysoki na 11,5 m. Wszystkie połączone są ze sobą tak, że bez wspinania się
na górę i ponownego schodzenia w dół można wędrować z kościoła do kościoła.
przejścia pomiędzy kościołami są zazwyczaj wąskie
No, prawie wszystkie, bowiem jeden – najpiękniejszy –
znajduje się kilkaset metrów od głównego kompleksu. Zbudowano go nieco później
niż pozostałe, specjalnie na życzenie św. Jerzego. I starano się najbardziej,
bo to niejako rekompensata dla świętego za to, że nie został patronem żadnej z
wcześniej wybudowanych świątyń.
kościół św. Jerzego, tak jak wszystkie pozostałe znajduje
się poniżej poziomu ulicy
Kościoły
Lalibeli zwiedza się na ogół w towarzystwie licznych pielgrzymów, bowiem wierni
Kościoła etiopskiego uważają to miejsce za szczególnie ważne. I wcale się im
nie dziwię!
u wejścia do kościoła św. Jerzego
Wnętrza
świątyń są dość mroczne, ale nie pozbawione dekoracji. Są w nich i obrazy i
barwne tkaniny i bębny potrzebne do odprawiania ceremonii.
obrazy, jak to w kościele
zaś bębny dodają nieco egzotyki
Prawie w każdym siedzi też kapłan, który za niewielką opłatą
pozuje turystom do zdjęć, nie zapominając nigdy o uprzednim założeniu okularów
słonecznych.
dlaczego zdjęcie musi być w okularach słonecznych? Nie mam
pojęcia
Kościoły
te można zwiedzać bardzo długo, przechodząc wąskimi korytarzykami, zatrzymując
się w skalnych zaułkach, przyglądając odświętnie ubranym pielgrzymom….
strój pielgrzymi
A gdy wreszcie zmęczony turysta wyjdzie
na powierzchnię, wieczór może spędzić przy filiżance parzonej w tradycyjny
sposób kawy (to w zasadzie punkt obowiązkowy, bo Etiopia jest ojczyzną kawy)
lub flakoniku tedżu – ulubionego trunku Etiopczyków, sporządzanego na bazie
miodu i podawanego zawsze w przypominających wazoniki naczyniach.
tedż pije się z takich właśnie
wazoników
Pod nogami turysty szeleścić będzie siano,
którym gospodarze posypali podłogę na znak gościnności, a w powietrzu unosić
się będzie zapach kadzidła…
Zdjęcie w okularach - to wydaje się wręcz oczywiste. Siedzi w mrocznym wnętrzu, więc po oślepiającym fleszu nie widziałby nic przez następne pół godziny :) Poza tym jak intrygująco wygląda ;)
OdpowiedzUsuńAniu jesteś najszybszym czytaczem Ewy opowieści z egzotycznych miejsc, należy Ci się nagroda za wytrwałość , utwierdzasz Ewę że warto pisać i dzielić się z innymi wrażeniami . Tak trzymaj
Usuń