Wczoraj ghańska polonia w postaci mojej koleżanki i mnie hucznie obchodziła święto niepodległości.
Za pomocą 5 szpilek paragwajska flaga kolegi przemieniła się w polską. Wódkę "Sobieski" udało mi się kupić na stacji benzynowej koło naszego domu, w bardzo przystępnej cenie 22cd za litr.
Daniem głównym przyjęcia były kopytka (jamowo-ziemniaczane) ze skwarkami - pycha! Przyznał to nawet kolega Wenezuelczyk.
A na laptopie najpierw pojawił się "Brunet wieczorową porą", potem było i "Niech żyje bal" (Maryla Rodowicz zrobiła duże wrażenie na zagranicznym uczestniku imprezy) i "Bo ja jestem proszę pana na zakręcie" i "Obława" i.....
i dziś trochę brak energii na napisanie czegoś więcej :)
Za pomocą 5 szpilek paragwajska flaga kolegi przemieniła się w polską. Wódkę "Sobieski" udało mi się kupić na stacji benzynowej koło naszego domu, w bardzo przystępnej cenie 22cd za litr.
Daniem głównym przyjęcia były kopytka (jamowo-ziemniaczane) ze skwarkami - pycha! Przyznał to nawet kolega Wenezuelczyk.
A na laptopie najpierw pojawił się "Brunet wieczorową porą", potem było i "Niech żyje bal" (Maryla Rodowicz zrobiła duże wrażenie na zagranicznym uczestniku imprezy) i "Bo ja jestem proszę pana na zakręcie" i "Obława" i.....
i dziś trochę brak energii na napisanie czegoś więcej :)
A u nas trochę inaczej cieszą się obywatele ze święta! Swoją radość manifestują za pomocą...OGNIA!
OdpowiedzUsuńEfektowne, ale chyba lepiej żeby zjedli kopytka i wódki w domu się napili, za tych co wolność nam wywalczyli. Ech...
Szkoda gadać :(
Usuń