Jordania ma właściwie same
zalety. Leży od nas niedaleko i dojechać tam łatwo. Kraj jest niewielki, wygodnie się po nim
podróżuje, a punktów wartych odwiedzenia ma mnóstwo. I zabytki starożytności,
jak ruiny rzymskiego miasta Dżarasz, i miejsca biblijne, na przykład góra Nebo,
z której Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną. Są też w Jordanii krajobrazy
zapierające dech w piersiach, jest jedna z najbardziej malowniczych pustyń
świata i dwa morza – zadziwiające i strasznie słone Morze Martwe oraz wspaniałe do
nurkowania Czerwone.
Są w Jordanii pustynne pałace
i karawanseraje
Ale najważniejszym powodem, dla
którego byłam w Jordanii dwa razy i mam nadzieję pojadę jeszcze kilka, jest
Petra.
Skarbiec – najsławniejsza
budowla Petry. Tym razem patrzyłam sobie na niego z góry
Petra to miasto wykute w skałach,
stolica państwa starożytnego ludu Nabatejczyków. W ostatnich wiekach przed
naszą erą była ważnym węzłem komunikacyjnym. Tu zatrzymywały się karawany ciągnące
z Indii do Egiptu i z południowej Arabii do Syrii. Dziś nie ma już tętniącego
życiem miasta. Ale jest miejsce absolutnie magiczne. Przyciąga, wsysa i nie
pozwala o sobie zapomnieć.
Najpierw około kwadransa idzie
się taką drogą
A potem…
Tylko nie próbujcie jechać do
Petry na jednodniową wycieczkę podczas wypoczynku w którymś z kurortów nad Morzem
Czerwonym. Widziałam kilka takich polskich grup, stojących na głównej ulicy
miasta. Przewodnik tłumaczył im, że co prawda w Petrze wiele jest ciekawych
miejsc i pięknych budowli, ale wszędzie trzeba dojść, „państwo się zmęczą, więc
lepiej napić się czegoś tu w kawiarni i odpocząć, bo za pół godziny wracamy”.
A przecież największe piękno
Petry kryje się poza głównym szlakiem. Już przed wejściem do wąwozu As-Sik,
którym dochodzi się do miasta, można skręcić w boczne ścieżki.
Można iść wszędzie, gdzie
tylko się uda wdrapać
Godzinami mogę gapić się na
kozy pokonujące różne przeszkody na swojej górskiej ścieżce
Jeśli zaś najpierw dojdziemy do
centrum miasta i dopiero stamtąd skręcimy w którąś z bocznych ścieżek, możemy
spodziewać się również spotkania z zabytkami.
Ludzie na starość się
marszczą, budowle przeciwnie, z wiekiem wygładzają się ich rysy
Z pałacami, grobowcami,
świątyniami. Wszystkie one wykute zostały w skałach, idealnie wpasowując się w otaczający
je pejzaż.
Choć wykonane ludzką ręką,
pałace Petry idealnie komponują się z naturalnym krajobrazem
W tych niesłychanych
okolicznościach przyrody mieszkają ludzie. To znaczy oficjalnie zostali
wysiedleni z jaskiń Petry i teraz żyją w pobliskiej wiosce wybudowanej
specjalnie dla nich przez rząd. Ale Beduini nie lubią tego miejsca i gdy tylko
mogą wracają do swoich prawdziwych domów w Petrze. Szczególnie latem wielu z nich woli mieszkać w chłodnej jaskini z
widokiem na ukochane góry. Spotkamy ich na pewno. Nie tylko tych, którzy
oferują turystom przejażdżkę wielbłądem lub osiołkiem czy sprzedają pamiątki,
ale też takich, którzy po prostu tam żyją.
Na wielbłądzie można przejechać się
po głównej ulicy miasta
Jeśli będzie to staruszka gotująca w osmalonym
kociołku herbatę, to można z nią posiedzieć, napić się mocnego i tak słodkiego,
że aż gęstego naparu i pogawędzić chwilę. Nawet jeśli nie władamy zbyt dobrze
arabskim. Podstawowe kwestie, takie jak stan cywilny i liczba dzieci z
podziałem na chłopców i dziewczynki można omówić nawet na migi.
Ta herbata chyba już wystygła…
A jeśli o zachodzie słońca spotkamy młodego Beduina
o iskrzącym spojrzeniu, który dodatkowo będzie wyposażony we flet, to echo
muzyki odbijającej się od skał i starożytnych zabytków zostanie w naszej
pamięci już na zawsze. Że kicz? To nic, życzę i Wam i sobie wielu takich
kiczowatych scen w życiu :)
Trochę się zasiedziałam i
drogę powrotną przyszło pokonywać już po zmroku
Niesamowite i piękne.
OdpowiedzUsuńNoooo!! :)
OdpowiedzUsuń