Od rana opowiadają w radiu o tulipanach i różach (wiedzieliście, że te sprzedawane w naszych kwiaciarniach, pochodzą z Konga i innych krajów Środkowej Afryki?), więc ja też dziś kwiatowo. O polskich kwiatach pisałam już kilka razy, o choćby tutaj i tutaj.
To może dla odmiany o kwiatach zagranicznych. W Bangladeszu spotkałam je na przykład na jeziorze w herbacianym regionie Srimangalu.
Oraz w "resorcie", w którym pokój kosztuje ponad sto dolarów!
W Indiach natomiast oglądałam kwiaty na specjalnym targu w Kalkucie. Były takie:
i takie:
i i takie:
Te ostatnie to jaśmin, który nanizany na nitkę wpina się we włosy. Kiedyś jechałam rano madraską kolejką miejską w kobiecym wagonie. Prawie wszystkie pasażerki miały takie jaśminowe dekoracje, ale zapach, mówię Wam!
A ja w tym roku na Dzień Kobiet dostałam taki kwiatek:
Fajny, no nie? :)
To może dla odmiany o kwiatach zagranicznych. W Bangladeszu spotkałam je na przykład na jeziorze w herbacianym regionie Srimangalu.
Oraz w "resorcie", w którym pokój kosztuje ponad sto dolarów!
W Indiach natomiast oglądałam kwiaty na specjalnym targu w Kalkucie. Były takie:
i takie:
i i takie:
Te ostatnie to jaśmin, który nanizany na nitkę wpina się we włosy. Kiedyś jechałam rano madraską kolejką miejską w kobiecym wagonie. Prawie wszystkie pasażerki miały takie jaśminowe dekoracje, ale zapach, mówię Wam!
A ja w tym roku na Dzień Kobiet dostałam taki kwiatek:
Fajny, no nie? :)
Łoł, zwłaszcza ten jaśmin musi być superancki!
OdpowiedzUsuń