czwartek, 11 grudnia 2014
środa, 10 grudnia 2014
Sprostowanie
Jakiś czas temu napisałam, że nie byłam nigdy w żadnym kraju na literę R. Wyznanie to spotkało się z gwałtowną reakcją wielu moich znajomych.
- Jak nie byłaś?! A Rosja?!
No fakt, zapomniałam o takim niewielkim kraiku :)
A przecież w moim paszporcie sprzed kilkunastu lat aż roi się od stempli z petersburskiego lotniska. Wizytowałam to wspaniałe miasto wielokrotnie, latem, gdy białe noce nie pozwalały spać i zimą, kiedy, kiedy mróz ścinał nawet myśli i jedynym ratunkiem była grzana whisky w Idiocie, mojej ulubionej knajpce koło pałacu Jusupowa. Ze zwiedzania tego pałacu najbardziej zapamiętałam przewodnika, który - naśladując otrutego Rasputina - ryczał tubalnym basem:
- Uuuuu, wszystko powiem carycy!!!!
Pamiętam spacery po Newskim Prospekcie i mały antykwariat, w którym znalazłam bardzo dobry słownik rosyjsko-polski. Miło też wspominam wizyty w Ermitażu i szampanskoje kupowane w kiosku nad jednym z kanałów.
W innych rosyjskich miastach nie byłam, ale z Petersburga mam całe tony wspomnień. I właściwie nie znajduję wyjaśnienia dla mojego zapomnienia o Rosji.
Może trochę tłumaczy mnie fakt, że nie mam z Petersburga praktycznie żadnych zdjęć. Dziwne? A jednak. Właściwie jedyne w moim albumie rosyjskie fotki, to te z Peterhofu, podmiejskiej rezydencji Piotra Wielkiego - tylko, że zamiast carskiego pałacu i wspaniałych ogrodów, jestem na nich głównie ja. Oto dowód:
ta szykowna granatowa dama to właśnie ja :) Otoczenie potraktowane zostało raczej po macoszemu
Wybaczycie więc, mam nadzieję, że ten wpis nie jest bogato ilustrowany....
- Jak nie byłaś?! A Rosja?!
No fakt, zapomniałam o takim niewielkim kraiku :)
A przecież w moim paszporcie sprzed kilkunastu lat aż roi się od stempli z petersburskiego lotniska. Wizytowałam to wspaniałe miasto wielokrotnie, latem, gdy białe noce nie pozwalały spać i zimą, kiedy, kiedy mróz ścinał nawet myśli i jedynym ratunkiem była grzana whisky w Idiocie, mojej ulubionej knajpce koło pałacu Jusupowa. Ze zwiedzania tego pałacu najbardziej zapamiętałam przewodnika, który - naśladując otrutego Rasputina - ryczał tubalnym basem:
- Uuuuu, wszystko powiem carycy!!!!
Pamiętam spacery po Newskim Prospekcie i mały antykwariat, w którym znalazłam bardzo dobry słownik rosyjsko-polski. Miło też wspominam wizyty w Ermitażu i szampanskoje kupowane w kiosku nad jednym z kanałów.
W innych rosyjskich miastach nie byłam, ale z Petersburga mam całe tony wspomnień. I właściwie nie znajduję wyjaśnienia dla mojego zapomnienia o Rosji.
Może trochę tłumaczy mnie fakt, że nie mam z Petersburga praktycznie żadnych zdjęć. Dziwne? A jednak. Właściwie jedyne w moim albumie rosyjskie fotki, to te z Peterhofu, podmiejskiej rezydencji Piotra Wielkiego - tylko, że zamiast carskiego pałacu i wspaniałych ogrodów, jestem na nich głównie ja. Oto dowód:
ta szykowna granatowa dama to właśnie ja :) Otoczenie potraktowane zostało raczej po macoszemu
Wybaczycie więc, mam nadzieję, że ten wpis nie jest bogato ilustrowany....
niedziela, 7 grudnia 2014
sobota, 22 listopada 2014
czwartek, 20 listopada 2014
Obiady czwartkowe
Uff, uporałam się! Udało mi się wygrać walkę z czasem i
przerobić na rozmaite potrawy dwie wielkie dynie, które niedawno dostałam.
Dynia to wspaniałe warzywo, które ma same zalety i jedną wadę. Otóż, dopóki
kula jest cała, może leżeć długo, ale gdy się wykroi z niej kawałek, to
pozostała część po kilku dniach zaczyna pleśnieć. Zużyć całą, ponad 10 kg dynię
nie jest łatwo i w zeszłym roku zmarnowałam niestety spory kawałek pysznego
warzywa. Tym razem postanowiłam, że się nie poddam i przerobię całą dynię. A
nawet dwie.
wtorek, 18 listopada 2014
czwartek, 13 listopada 2014
wtorek, 11 listopada 2014
piątek, 7 listopada 2014
Muzeum Warszawskiej Pragi
W zeszłym tygodniu odbyło się huczne otwarcie Muzeum Polin. Na
uroczystość przyjechał prezydent Izraela, były koncerty i wydarzenia
towarzyszące. Tyle się o tym mówiło, że jakoś nie starczyło już czasu, żeby
zauważyć otwarcie innego, także długo wyczekiwanego muzeum.
tak będzie w muzeum w przyszłości
sobota, 1 listopada 2014
piątek, 31 października 2014
czwartek, 30 października 2014
czwartek, 23 października 2014
wtorek, 21 października 2014
poniedziałek, 20 października 2014
sobota, 18 października 2014
Jordania raz jeszcze
Opowieści o Jordanii nigdy za
wiele, bo po pierwsze to wspaniały kraj, a po drugie jeden z niewielu na
Bliskim Wschodzie, który można wciąż odwiedzać, nie obawiając się o życie. Kiedyś
pisałam już o pustyni i o Petrze, a dziś przeczytajcie proszę
fragment moich wspomnień sprzed lat, z mojego pierwszego pobytu w Jordanii.
czwartek, 16 października 2014
Obiady czwartkowe
Iran od dawna znajduje się na samym szczycie listy krajów,
do których chciałabym pojechać. Na razie niestety nie zanosi się na to, żebym
miała się tam wybrać, dlatego postanowiłam zafundować sobie chociaż irański
dzień. Najpierw obejrzałam irański film, a potem zabrałam się za gotowanie
perskiego szafranowego ryżu z berberysem. Gałązki pełne czerwonych kuleczek
dostałam niedawno, (to jeden z licznych darów, jakimi obsypuje mnie w tym roku
jesień), ryż i szafran miałam w szafce, więc bez konieczności dodatkowych
zakupów mogłam przystąpić do gotowania.
wtorek, 14 października 2014
poniedziałek, 13 października 2014
piątek, 10 października 2014
Warszawa B
Tydzień temu, po trwających kilka lat pracach, otwarto w Warszawie nowe ulice. Świętokrzyską obejrzałam sobie od razu 1 października rano. Ścieżki rowerowe, ławki, drewniane megadonice, kwiaty, drzewa. Czy się komuś podoba czy nie, nie da się zaprzeczyć, że włożono w wygląd tej ulicy dużo pracy (i pieniędzy).
czwartek, 9 października 2014
piątek, 3 października 2014
Trzeba pomóc
Dziś nie będzie zdjęć i opowieści z egzotycznych krain, bo mam do przekazania coś ważniejszego. Oto email, którym chcę się z Wami podzielić w nadziei, że razem uda nam się i tym razem pomóc potrzebującym.
***
***
Jak pewnie pamiętacie, dwa razy do roku organizujemy zbiorczy transport do Wałbrzycha. Bieda tam straszna. Brakuje niemal wszystkiego. W tym roku przed Wielkanocą Wasza hojność była tak duża, że jechały aż 3 samochody (mini ciężarówka,van, i mondeo combi). Wszystko co podarowaliście błyskawicznie znalazło wdzięcznych, nowych właścicieli. Jeszcze raz dziękuję! Sprawiacie, że świat jest nieco bardziej znośny.
czwartek, 2 października 2014
Obiady czwartkowe
To już ostatni odcinek malgaskiego tryptyku. Kulinarny, co akurat świetnie pasuje do dzisiejszego dnia tygodnia. Niestety po przekopaniu wszystkich albumów, stwierdziłam brak stosownych zdjęć (za to znalazłam niezbite dowody, że na Madagaskarze byłam 11 lat temu. Równo, bo w październiku). Pozwólcie zatem, że ilustrację do archiwalnego tekstu stanowić będą po prostu malgaskie widoczki.
środa, 1 października 2014
wtorek, 30 września 2014
Lemury i spółka
Wczoraj, szukając zupełnie czegoś innego, natknęłam się na moje stare teksty. Napisane kilka lat temu, są wspomnieniami dawnych podróży (tak dawnych, że ja zdjęcia robiłam tam jeszcze na kliszy, a cyfrowy aparat jednej z moich koleżanek był dla nas cudowną machiną, z którą obchodziłyśmy się jak z jajkiem). Pozwólcie zaprosić się więc na wspominanie wspomnień. Na początek Madagaskar.
niedziela, 28 września 2014
sobota, 27 września 2014
wtorek, 23 września 2014
Z wizytą u baronowej Blixen
Idzie jesień, długie wieczory, w które tak przyjemnie jest
owinąć się kocem i siedząc w wygodnym fotelu, oddać lekturze ciekawej
książki. Najlepiej takiej przenoszącej nas w odległe czasy lub egzotyczne
krainy. Albo w jedno i drugie jednocześnie. Do takich książek zalicza się „Pożegnanie
z Afryką” Karen Blixen. Wszyscy oczywiście
znamy film z Meryl Streep i Robertem Redfordem i rzadko komu przychodzi do
głowy sięgać jeszcze po książkę. A tymczasem…
poniedziałek, 22 września 2014
czwartek, 18 września 2014
środa, 17 września 2014
Kirgizja i Tadżykistan
Podróżuje człowiek i podróżuje, a świat zamiast się kurczyć,
rośnie, puchnie i co chwila dostarcza wiedzy o nowych miejscach, które
koniecznie, ale to koniecznie trzeba odwiedzić.
Kiedy na początku roku byłam gorąco zapraszana, zachęcana i namawiana do przyłączenia się do wyprawy do Kirgizji i Tadżykistanu, z żalem, ale też z poczuciem słusznie podejmowanej decyzji, odmówiłam. A teraz obejrzałam zdjęcia, przeczytałam relację z tej wyprawy i mocny skurcz żołądka powiadomił mnie, że ta moja odpowiedzialność i rozsądek, które kazały mi pozostać w Polsce i zarabiać na kajzerki, to beznadziejnie głupi doradcy.
Kiedy na początku roku byłam gorąco zapraszana, zachęcana i namawiana do przyłączenia się do wyprawy do Kirgizji i Tadżykistanu, z żalem, ale też z poczuciem słusznie podejmowanej decyzji, odmówiłam. A teraz obejrzałam zdjęcia, przeczytałam relację z tej wyprawy i mocny skurcz żołądka powiadomił mnie, że ta moja odpowiedzialność i rozsądek, które kazały mi pozostać w Polsce i zarabiać na kajzerki, to beznadziejnie głupi doradcy.
wtorek, 16 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
Boskie Buenos
Niedawno wspominałam Urugwaj, więc dziś w zupełnie naturalny
sposób zabrałam się za przeglądanie zdjęć z Argentyny. Dlaczego te dwa kraje
są w mojej pamięci połączone nierozerwalnymi więzami? Otóż, każdą wizytę w
Urugwaju rozpoczynałam od podróży promem pływającym na trasie Buenos Aires –
Colonia del Sacramento. Wracałam potem do Argentyny w ten sam sposób.
czwartek, 11 września 2014
Obiady czwartkowe
Odkrywanie nowych smaków to dla mnie bardzo ważny element
podróżowania. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy gdzieś na tajskiej prowincji, w
przydrożnym barze spróbowałam po raz pierwszy w życiu green curry. Choć było to
wiele lat temu, bardzo dokładnie pamiętam nieco mroczną atmosferę miejsca, w
którym wypadła nam przerwa w podróży i mężczyznę stawiającego przede mną miskę,
z ulatującym z niej nieziemskim aromatem. To było absolutne
olśnienie, coś co zmieniło moje kulinarne życie już na zawsze. Dziś w mojej
lodówce może zabraknąć nawet lodu, ale nigdy, przenigdy nie dopuszczam do braku
mleka kokosowego.
to było w drodze do tej chatki
środa, 10 września 2014
wtorek, 9 września 2014
czwartek, 4 września 2014
niedziela, 31 sierpnia 2014
sobota, 30 sierpnia 2014
Dożynki
Jeśli zastanawiacie się, co z robić z właśnie rozpoczętym weekendem, to proponuję wyprawę na dożynki. Impreza ta kojarzyła mi się raczej z minionym systemem i myślałam, że dziś już się takiego święta nie organizuje, ale jak się okazało, byłam w wielkim błędzie. Dożynki istnieją, mają się dobrze i właśnie teraz jest na nie sezon. Rozejrzyjcie się więc, może gdzieś niedaleko Was już jutro odbędzie się radosne święto.
piątek, 29 sierpnia 2014
Pamiętajcie o Kartaginie
Kiedy przed wyjazdem do Tunezji spotykałam się ze
zdziwieniem znajomych (po co tam jedziesz, przecież tam nic nie ma), to na ogół odpowiadałam, że
przecież dla samej Kartaginy warto by się do tego kraju wybrać. Kartagina.
Właściwie nie wiem dlaczego, ale zawsze wyobrażałam sobie, że to fascynujące
miejsce.
czwartek, 28 sierpnia 2014
Obiady czwartkowe
Rety, znowu czwartek?! Czy Wy też macie wrażenie, że
nastąpiło ostatnio jakieś kosmiczne przyspieszenie i czas pędzi do przodu z
prędkością trzech godzin na godzinę?
Jedyne chwile spowolnienia, to te spędzone w kuchni na oczekiwaniu,
aż takie na przykład udka kurczacze przejdą smakiem i zapachem przypraw,
którymi się je natarło.czwartek, 21 sierpnia 2014
sobota, 16 sierpnia 2014
czwartek, 14 sierpnia 2014
sobota, 9 sierpnia 2014
O czym zapomniałam...
Sprawy załatwione, pieniądze wydane do ostatniego dinara,
czas pakować plecak i ruszać w drogę do domu. Przy okazji warto też zrobić
przegląd fotografii i wspomnień. Niby wszystko opisywałam na bieżąco, a jednak
okazuje się, że umknęło mi wiele rzeczy. Pozwólcie więc, że dziś opowiem kilka
historyjek, które łączy jedno – Tunezja.
piątek, 8 sierpnia 2014
czwartek, 7 sierpnia 2014
Obiady czwartkowe
To ostatni czwartkowy obiad w Tunisie. Jeśli wszystko dobrze
się ułoży to za tydzień będę już nadawać z naszej kochanej Warszawy. Czas więc
na podsumowanie.
Po ponad miesiącu spędzonym w Tunezji muszę stwierdzić, że jedzenie tu jest dość monotonne. We wszystkich restauracjach, barach i budkach szybkiej obsługi, niezależnie od tego czy będzie to „u Alego”, „chez Fransois” czy „Bella Italia”, menu wygląda identycznie. Brik, zupa jarzynowa, odżdża oraz kawałki mięsa podane na kuskusie albo na makaronie. No i oczywiście duuuużo bagietki.
Po ponad miesiącu spędzonym w Tunezji muszę stwierdzić, że jedzenie tu jest dość monotonne. We wszystkich restauracjach, barach i budkach szybkiej obsługi, niezależnie od tego czy będzie to „u Alego”, „chez Fransois” czy „Bella Italia”, menu wygląda identycznie. Brik, zupa jarzynowa, odżdża oraz kawałki mięsa podane na kuskusie albo na makaronie. No i oczywiście duuuużo bagietki.
typowa zupa, jarzyny, pomidory, kawałek kurczaka, harissa i kasza albo makaron
środa, 6 sierpnia 2014
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
W muzeum i w teatrze
Wszyscy oczywiście doskonale wiedzą, że najwspanialszy
amfiteatr z czasów rzymskich to Koloseum. A co po nim? Jeśli chodzi o
przeszłość, to nie wiadomo, czy większy był obiekt w Weronie czy może w Neapolu
albo jeszcze gdzie indziej. Tamte teatry nie dotrwały jednak do naszych czasów
i nie mogą przystąpić do konkursu o miano najpiękniejszego zabytku.
budowę amfiteatru w Al-Dżam rozpoczęto pod koniec II wieku
czwartek, 31 lipca 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)