Wszyscy oczywiście doskonale wiedzą, że najwspanialszy
amfiteatr z czasów rzymskich to Koloseum. A co po nim? Jeśli chodzi o
przeszłość, to nie wiadomo, czy większy był obiekt w Weronie czy może w Neapolu
albo jeszcze gdzie indziej. Tamte teatry nie dotrwały jednak do naszych czasów
i nie mogą przystąpić do konkursu o miano najpiękniejszego zabytku.
budowę amfiteatru w Al-Dżam rozpoczęto pod koniec II wieku
Natomiast amfiteatr z Al-Dżam nie tylko kiedyś był jednym z
największych tego typu budowli (zdaje się, że mieścił się w pierwszej trójce),
ale i obecnie plasuje się na podium i to na drugim miejscu, bowiem wspanialsze
od niego jest jedynie rzymskie Koloseum.
Teatr tunezyjski ma jednak tę przewagę nad swym włoskim kolegą, że
znajduje się w małej miejscowości, dzięki czemu góruje nad otoczeniem,
sprawiając jeszcze większe wrażenie niż gdyby sąsiadował z wielkomiejską
zabudową.
A przecież i bez tego jest to budowla imponująca. Wybudowano ją mniej
więcej 18 wieków temu z rozmachem podobnym do tego przy budowie naszego Stadionu
Narodowego, a nawet z większym, bo widownia teatru mogła pomieścić więcej osób niż
mieszkało w Al-Dżam, które wówczas nazywało się Thysdrus i było jednym z
najważniejszych w Afryce centrów uprawy oliwek. A oliwa - tak jak dziś ropa -
była synonimem bogactwa. Pewne dlatego lokalni notable postanowili sprawić
sobie taki wspaniały teatr. Ma on z naszym Stadionem Narodowym jeszcze kilka
wspólnych cech. Jedną z nich jest ruchomy dach, inną to, że wykorzystywany jest
nie do końca zgodnie ze swoim przeznaczeniem. W przypadku amfiteatru z czasów rzymskich
nie jest to zbyt zaskakujące, igrzyska z udziałem gladiatorów raczej nie są
dziś zbyt popularne. Dlatego też, zamiast wojowników i dzikich zwierząt, na
arenę amfiteatru w ostatnią sobotę wyszli filharmonicy wiedeńscy. Przygotowania
do koncertu nieco popsuły nam sesję fotograficzną, ale i tak widać, że amfiteatr
jest ogromny i zachowany w świetnym
stanie.
Brakuje mu jedynie jednego fragmentu ściany, a to dlatego, że w XVII wieku pewien bej kazał wysadzić mury w powietrze.
Gdy przeminęła już moda na
walki gladiatorów teatr przekształcono w twierdzę (miała tu między innymi
kryjówkę sławna przywódczyni berberyjskich plemion, Al-Kahina), a bej doszedł do
wniosku, że niszcząc fragment ściany budowli, uniemożliwi buntownikom walkę z
władzą. Szczęśliwie nie przyszło mu do głowy, żeby zburzyć cały teatr i dziś
możemy się cieszyć 5/6 wspaniałości zabytkowej budowli.
jedna z uliczek prowadzących do amfiteatru
Brakuje mu jedynie jednego fragmentu ściany, a to dlatego, że w XVII wieku pewien bej kazał wysadzić mury w powietrze.
brakujący kawałek amfiteatru
a to ja w teatrze :)
Oprócz amfiteatru w Al-Dżam warto też odwiedzić Muzeum Archeologiczne.
Jak podaje przewodnik „wielu turystów rezygnuje z odwiedzenia placówki”, czego
zupełnie nie rozumiem, bo jest tu nie gorzej, a nawet powiedziałabym lepiej,
niż w Muzeum Bardo.
Być może w Al-Dżam jest nieco mniej mozaik, ale żaden
normalny człowiek i tak nie jest w stanie ogarnąć tego wszystkiego, co znajduje
się w tuniskim muzeum, a niewątpliwą przewagą ekspozycji w Al-Dżam jest to, że
pokazuje mozaiki nie na sztucznej ścianie wystawowej, a w ich naturalnym
otoczeniu. Niektóre z nich znajdują się tam, gdzie je stworzono czyli na
podłogach domów (a raczej ich ruin) rzymskiej dzielnicy mieszkaniowej, którą odkryto w tym miejscu
Najcenniejsze z mozaik przeniesiono do budynku muzeum, ale i tu
postarano się stworzyć jak najlepsze pole dla wyobraźni. Jest więc i rekonstrukcja
willi przedstawiciela klasy średniej (że nie jest to dom bogacza poznaje się po
metrażu – nędzne 170 m² J)
i makiety pozwalające zorientować się, gdzie znajdowała się dana mozaika.
wzory niektórych mozaik są nieco zaskakujące
tabliczka pod tą mozaiką informowała, że przedstawiony jest tu skrobak do ciała
i makiety pozwalające zorientować się, gdzie znajdowała się dana mozaika.
tu makieta
a tu prawdziwa mozaika
Jeśli więc chcielibyście zwiedzić tylko jedno muzeum z
mozaikami, to zdecydowanie polecam to w Al-Dżam. Zwłaszcza, że rzeczywiście nie
ma tam tłumów.
A po drodze z muzeum do dworca autobusowego koniecznie zwróćcie
uwagę na ten budynek. Jak myślicie, co może mieścić się w tak pięknie zdobionym
domu?
budynek nie jest zabytkowy i wydaje mi się dość zaskakujące, że udekorowano w ten sposób...
... laboratorium analiz medycznych :)
Zostałaś na koncercie filharmoników wiedeńskich?
OdpowiedzUsuńMozaiki bardzo fajne. Dzisiaj się już nie robi mozaik chyba?
Ten skrobak do ciała kojarzy mi się z filmem Pachnidło, on czymś takim ściągał z kobiet łój...
Ładne to laboratorium :-) Myślałam, że może jakieś łaźnie :-) Ale tam chyba łaźni nie bywajet.
A ciepło macie, bo u nas 34,5 stopnia dzisiaj?
Łaźnie są jak najbardziej. W następnym poście opisuję nawet jedną. I dobrze kombinowałaś, bo one często ozdobne. Ale żeby tak laboratorium udekorować to było dla mnie zaskoczeniem.
UsuńNa koncercie nie byłam niestety.
Kiedyś w Jordanii widziałam szkołę mozaik, więc chyba się robi, ale pewnie na bardzo małą skalę. Szkoda, nie?
U nas się ochłodziło, też będzie około 34 stopni :)
Kolejne fantastyczne miejsce!
OdpowiedzUsuńChciałam dorzucić garść pytań i zachwytów:
Czy brak kawałka ściany nie wpłynął negatywnie na akustykę w teatrze (pewnie nie, skoro przyjechali muzycy z Wiednia)? W amfiteatrach greckich jak coś się szeptem powie na scenie, to słychać na poziomie publiczności, czy tu też tak było?
Czy nie było wyjaśnienia co symbolizuje głowa wśród kwiecia i swastyk na pierwszym zdjęciu z Muzeum?
Podoba mi się bardzo pomysł rekonstrukcji i makiet, bo pomaga to wyobrazić sobie zwykłych ludzi chodzących po tych wspaniałych mozaikach w codziennych sprawach. Sale muzealne, specjalne oświetlenie i gabloty sprawiają, że wydaje mi sie, że pokazywane są magiczne przedmioty, przez nikogo nie używane. A te mozaiki były częścią ich codzienności jak nasze tapety, tyle że piękniejsze i bardziej trwałe.
Na koncercie niestety nie byłam, ale odbywają się tam często, więc myślę, że akustyka jest dobra.
UsuńNiestety przy tej mozaice wyjaśnień nie było. Natomiast przy skrobaku owszem, po francusku napisano nawet, że służył do "se frotter le corps".
No właśnie, mnie też się podobała taka ekspozycja mozaik, ktoś fajnie to wymyślił.