Sprawy załatwione, pieniądze wydane do ostatniego dinara,
czas pakować plecak i ruszać w drogę do domu. Przy okazji warto też zrobić
przegląd fotografii i wspomnień. Niby wszystko opisywałam na bieżąco, a jednak
okazuje się, że umknęło mi wiele rzeczy. Pozwólcie więc, że dziś opowiem kilka
historyjek, które łączy jedno – Tunezja.
Najpierw wizyta w muzeum pieniędzy. Odkryłyśmy je kiedyś zupełnie
przypadkiem, bowiem przewodnik o nim nie wspomina. A szkoda, bo to piękne
miejsce. Nie jestem jakąś zapaloną miłośniczką numizmatyki, ale muzeum
zrobiło na mnie wrażenie. I to wcale nie dlatego, że obejrzeć w nim można
starożytne monety
czy banknoty z różnych krajów arabskich (zdecydowanie
najładniejsze są algierskie).
prawda, że ładne?
o, są nawet z bocianami
Najbardziej spodobał mi się sam sposób
zaprezentowania wystawy. We wnętrzu muzeum można poczuć się trochę jak w planetarium,
wszystko tak skrzy się i migoce.
Żeby ułatwić zwiedzającemu dokładne
obejrzenie eksponatów, przy gablotach zainstalowano specjalne prowadnice ze
szkłami powiększającymi
oraz przyciski, za pomocą których przekręca się tablice
z banknotami tak, żeby można było przyjrzeć się obu ich stronom. Atrakcyjność
muzeum potęguje dodatkowo jego dyrektor, który nie tylko gości polskie turystki
w swoim gabinecie, ale po wizycie odprowadza je do samych drzwi wyjściowych z
budynku (musiał w tym celu opuścić gabinet, zamykając drzwi na klucz, zejść po
schodach na parter i przejść całą salę wystawową). Dlatego też będąc w Tunisie,
pamiętajcie koniecznie o muzeum pieniędzy, które mieści się przy al. Muhammada
V.
A teraz scenka rodzajowa, którą obserwowałyśmy jedząc briki w pewnej małej knajpce w Susie.
o, gdzieś tam...
Przypomniało mi się dziś, że nie opisałam jej w rozdziale poświęconym wycieczce do tego miasta, a szkoda, żeby taka
piękna historyjka się zmarnowała. Było tak: siedzimy na krzesłach wystawionych
na wąskiej uliczce przed restauracją.
a może tam...
Naprzeciwko dwóch panów pali sziszę, z
lewej kot rozgrzebuje jakieś śmieci, z prawej wznosi się niewielka górka z
piasku. Idący ulicą mały, może 4-letni chłopiec, postanowił umilić sobie wędrówkę,
przechodząc - zamiast po płytach chodnikowych – po tym właśnie piasku.
Oczywiście natychmiast nasypało mu się do butów, więc, gdy tylko znów znalazł się
na ulicy, usiadł na krawężniku i zaczął nieporadnie otrzepywać stopy i
wysypywać piasek z butów. W tym momencie na naszą uliczną scenę wkracza młody,
dwudziestokilkuletni chłopak. Zobaczywszy dziecko próbujące pozbyć się piasku,
nie zastanawiał się nawet chwili. Przykucnął, wytrzepał buty, spytał „jak masz
na imię?”, oczyścił stopy chłopca i założył mu z powrotem obuwie. Następnie
wstał, pogładził małego Muhammada po główce i poszedł w swoją stronę. Nie wiem
jak Wy, ale ja sobie czegoś takiego na Piwnej czy Świętojańskiej nie wyobrażam.
Nie pisałam też chyba jeszcze nigdy o tym, że Tunezja to
królestwo, nie chyba raczej cesarstwo kotów. W życiu nie widziałam takiego
natłoku tych czworonogów. Są naprawdę wszędzie, co zaraz udowodnię. O, proszę:
koty uliczne
koty podwórkowe
ten upatrzył sobie na legowisko maskę samochodu
a ten za nic ma starożytną kartagińską mozaikę
tu widać co się dzieje, gdy ktoś na chwilę odłoży torbę
a tu otworzyłam drzwi do mojego pokoju
Okazuje się też, że jakoś przeoczyłam wizytę w Kartaginie.
To znaczy byłam tam oczywiście i to nawet dwa razy, ale nie opisałam tych
wypraw. Obiecuję, że się poprawię, ale to już chyba następnym razem, bo trochę
nie wypada Kartaginy upchnąć razem z kotami…
Bardzo fajna scenka rodzajowa z piaskiem w tle. Myślę jednak, że coś takiego i u nas mogłoby się zdarzyć, może nie na Marszałkowskiej, gdzie ludzie pędzą za swoimi sprawami, ale na Czarnoleskiej czemu nie?
OdpowiedzUsuńTy to masz wiarę w człowieka! Ja się obawiam, że gdyby u nas obcy mężczyzna przykucnął koło dziecka, to by była afeeera...
UsuńJa z kolei, jak leciałam do Meksyku zwiedzić Jukatan zapomniałam zabrać ze sobą lustrzanki, którą specjalnie kupiłam na ten wyjazd. Nie mogłam sobie wydarować, ale zdjęcia z telefonu mojego męża też wyszły dobrze.
OdpowiedzUsuń