Rety, znowu czwartek?! Czy Wy też macie wrażenie, że
nastąpiło ostatnio jakieś kosmiczne przyspieszenie i czas pędzi do przodu z
prędkością trzech godzin na godzinę?
Jedyne chwile spowolnienia, to te spędzone w kuchni na oczekiwaniu,
aż takie na przykład udka kurczacze przejdą smakiem i zapachem przypraw,
którymi się je natarło.
Robiłam ostatnio takie udka. Przepis wzięłam z mojej
ulubionej książki jerozolimskiej. Zgodnie z tym, co w niej napisano, kurczaka
potraktowałam cynamonem, kardamonem, goździkami, solą, pieprzem i oliwą. Po
odczekaniu stosownego czasu cudnie pachnące orientem kawałki mięsa podsmażyłam,
a potem ułożyłam na ryżu wymieszanym z zezłoconą cebulką, cynamonem oraz kuleczkami żurawin i
całość dusiłam chwilę razem, żeby smaki wzajemnie sobą przeszły. I już –
jednogarnkowe danie główne gotowe!
A co do tego? Ponieważ ciągle jeszcze nie wróciłam tak do
końca z Tunezji (tzn. fizycznie tak, tylko te myśli nieposłuszne wciąż nie chcą
opuścić Afryki),
ładnie było :)
więc jako dodatek, a może raczej przystawkę, przygotowałam
dziś mięsne ciasteczka, na które przepis znalazłam w tunezyjskiej książce
kucharskiej.
Robi się je z ciasta francuskiego, co znacznie ułatwia i
przyspiesza pracę. Na jeden płat tego ciasta należy ułożyć farsz z mięsa
mielonego, szpinaku i przypraw, z cynamonem w roli głównej, a potem nakryć
wszystko drugim płatem.
w każdy pagórek z mięsa wcisnęłam jeszcze kosteczkę żółtego sera
Teraz chwila na zjedzenie obiadu i znów trzeba stanąć do
wyścigu z czasem.
Udka zrobię!
OdpowiedzUsuńCiasteczka za trudne dla mnie!
Zresztą, marzę o udkach!
Nie za trudne! Łatwiutkie są :)
UsuńMnie się też to danie jednogarnkowe bardzo podoba, chyba uraczę nim moją rodzinę!
OdpowiedzUsuńPolecam!
Usuń