Iran od dawna znajduje się na samym szczycie listy krajów,
do których chciałabym pojechać. Na razie niestety nie zanosi się na to, żebym
miała się tam wybrać, dlatego postanowiłam zafundować sobie chociaż irański
dzień. Najpierw obejrzałam irański film, a potem zabrałam się za gotowanie
perskiego szafranowego ryżu z berberysem. Gałązki pełne czerwonych kuleczek
dostałam niedawno, (to jeden z licznych darów, jakimi obsypuje mnie w tym roku
jesień), ryż i szafran miałam w szafce, więc bez konieczności dodatkowych
zakupów mogłam przystąpić do gotowania.
Ciekawa byłam, co z tego wyjdzie, bo berberysu jeszcze nigdy
nie jadłam. Okazało się, że jest przyjemnie kwaskowaty i znakomicie
ożywia ryż. No, ale po kolei, zanim mogłam poznać smak berberysu i w ogóle
całej potrawy, musiałam najpierw ugotować ryż. Zastosowałam perską metodę
szokowania, którą gorąco polecam, bo daje znakomite efekty. Na czym polega?
Otóż ryż zalewamy wodą, którą doprowadzamy do wrzenia, a następnie do garnka wlewamy
porcję zimnej wody. Wtedy to właśnie ryż doznaje szoku, w wyniku którego staje się sypki i pyszny. Po dodaniu
zimnej wody ryż gotujemy jeszcze 5 min, odcedzamy i z powrotem wsypujemy do
garnka, tym razem z dodatkiem szafranowego masła i berberysu. Szafranowe masło zaś to po prostu rozpuszczone
masło z wodą i szafranem, które smażymy chwilę razem z ziarenkami berberysu.
Polewamy nim potem ryż, garnek przykrywamy i trzymamy kilka minut na małym
ogniu.
berberys pływający w szafranowym masełku
A potem to już tylko podziwiamy, wąchamy i próbujemy. A, ja
jeszcze posypałam gotowy ryż natką, bo po pierwsze zielony dodatek ładnie się komponował,
po drugie natka jest zdrowa, po trzecie lubię ją, a po czwarte dostałam cały
wielki pęczek.
To był mój pierwszy berberys w życiu, ale coś czuję, że zaprzyjaźnię się z tym kolegą J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz