Niezbadane są drogi, którymi błądzą ludzkie myśli. Dlatego nie
pytajcie mnie, dlaczego w ten raczej pochmurny i zdecydowanie jesienny poranek
moją głowę wypełniły wspomnienia z Urugwaju. Może to przez to zdjęcie?
Albo to…
Lub to…
Tak, nie da się ukryć, że w Urugwaju jest bardzo przyjemnie.
Na przykład w Montevideo, mieście z
kosmiczną budowlą na rynku,
uliczkami jakby przeniesionymi z Hawany,
i architektura
i atmosfera iście kubańska
plażą,
nadmorską promenadą i portowymi barami, gdzie można napić się pysznej miodowej
grappy.
Miło jest też powłóczyć się po brukowanych uliczkach Colonia
del Sacramento, jedynego urugwajskiego miejsca wpisanego na listę UNESCO.
Najpierw można pooglądać zabytkowe domy miasta, pamietającego
siedemnastowiecznych Portugalczyków,
a potem usiąść pod dachem z kwiatów i
nie martwić się, że idzie jesienna szaruga.
Wszak w Urugwaju właśnie nadchodzi
wiosna i już za chwilę wszędzie będzie pachniało listopadowym bzem…
Wpisuję więc Urugwaj na listę krajów do odwiedzenia!
OdpowiedzUsuńPopieram :)
OdpowiedzUsuńMnie się też podoba!
OdpowiedzUsuń