czwartek, 7 listopada 2013

Obiady czwartkowe

Kilka dni  temu kupiłam jam i na dzisiejszy obiad zaplanowałam placki.

jeden jam wystarcza mi spokojnie 4 obiady

Jednak, kiedy Odette - wróciwszy z Te Spu Market - pokazała mi, co kupiła, uznałam, że jej plany obiadowe zdecydowanie wygrywają z moimi.

to zdjęcie zrobiłam podczas pierwszej wizyty na bazarze Te Spu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to liście coco jamu

Dlatego zamiast placków zapraszam Was na zupę Odette. Myślę, że spokojnie możemy nazwać ją rosołem wołowym, bowiem podstawowym składnikiem są tu 2 części krowy: głowa oraz kopyta.

suszona krowia głowa, w górnym rogu, lewym i prawym, widoczne zęby
 
Głowa jest rozcięta w połowie i rozplaskana, dlatego może na pierwszy rzut oka nie jest łatwo ją rozpoznać, ale gdy się dobrze przyjrzycie, na pewno zauważycie nozdrza, zęby itd.
W celu uzyskania pysznego rosołku, głowę taką należy gotować długo na wolnym ogniu. Najlepiej w całości, ale jeśli ktoś nie dysponuje odpowiednim garnkiem, może ją przeciąć na pół. Dla podkreślenia smaku, do zupy dorzuca się też krowie kopyta.
 
kopyta też suszone
 
Po dłuższym czasie, niezbędnym do uzyskania wywaru z suszonych składników, doprawia się danie orzechami palmowymi, które najpierw trzeba utłuc w dużym moździerzu, Jest on trochę mniejszy od tego do robienia fufu, ale i tak pracuje się przy nim na stojąco.
tłuczenie orzechów nie tylko je ubija, ale też oddziela owoce od pestek
 
Po dokładnym rozgnieceniu orzechów, wyłuskuje się i wyrzuca pestki (bo olej palmowy Odette ma ze sklepu), a masę owocową dodaje do zupy.
Potem jeszcze tylko trochę szatańsko ostrych papryczek,
 
o, którychś z tych
 
kilka pomidorów i zupa gotowa!
Zawołać Was, gdy Odette będzie serwowała obiad?

7 komentarzy:

  1. Nie wiem czy nie zapomniała o jednym składniku...suszonej rybie! Przecież żadna zupa nie ma bez niej pożądanego smaku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba tylko w przypadku rosołu z kury. Krowia głowa ma na pewno mnóstwo smaku. Zresztą zupę rybną też najlepiej ugotować na łbach i do wywaru do karpia na Wigilię też potrzebne głowy. Coś w tym musi być...

      Usuń
  2. Ja nawet bez suszonej ryby dziękuję, .... nie skorzystam. Poprzestanę na wyrazistych fotkach. A Ty próbowałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Ja też poprzestałam na fotkach. Zrobiłam ich sporo, bo Bruno z ogromnym zapałem pozował z kopytem w rączce :)

      Usuń
  3. Mi się zrobiło słabo, jak zobaczyłam tę głowę... może dlatego jestem chora? A może trzeba było zjeść ten rosół?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że trzeba było. Ostatecznie rosół z suszoną marchewką nie może się równać takiemu z krowią głową :)

      Usuń
  4. Ewa, zaczynam mocno podejrzewać, że wrócisz z tej Afryki jako zdeklarowana wegetarianka...

    OdpowiedzUsuń