niedziela, 26 kwietnia 2020

KrajKuchnia - Finlandia


Po wycieczkach na drugi koniec świata, wracamy do naszej starej Europy. Kolejne państwo na literę F leży stosunkowo niedaleko i kulinarnie właściwie zupełnie mi się nie kojarzy. To znaczy owszem, jest jeden znany produkt o nazwie takiej samej, jak państwo, czyli Finlandia, ale to jednak trochę inna kategoria.


Z kilku pobytów w Helsinkach kulinarnie mam bardzo mało wspomnień. Właściwie najbardziej utkwiła mi w pamięci szatnia w restauracji, gdzie trzeba było obowiązkowo zostawić okrycie wierzchnie i zapłacić za to 3 €! Tego, co tam jadłam, jakoś nie pamiętam.

Jednak przepis, który znalazłam w Internecie wskazuje na to, że fińska kuchnia jest niezła. Przynajmniej tak zapowiada się sienimunakas kääryle, czyli omletowa rolada z pieczarkami.



Do jej przyrządzenia potrzebne są jajka, pieczarki, mleko, mąka i cebula. I tarty żółty ser.


Najpierw należy wymieszać mąkę z mlekiem i dodać roztrzepane uprzednio jajka. Posoloną i popieprzoną miksturę wylewa się na blachę i piecze, aż zbrązowieje. Potem następuje pierwszy z dwóch trudnych momentów – trzeba upieczony z jednej strony placek przekręcić na drugą stronę. Znając moje dokonania przy smażeniu naleśników, obawiałam się, że nic z tego nie wyjdzie. Jednak, udało się. Zaangażowałam dodatkowy kawałek papieru do pieczenia oraz duży talerz i dałam radę!



W czasie, gdy omlet dopiekał się z drugiej strony, usmażyłam pokrojoną cebulę z pieczarkami i tymiankiem.


Po wyjęciu upieczonego omletu z piekarnika, nadszedł trudny moment numer dwa – zwinięcie rolady. Najpierw zrobiłam kilka skłonów i wymachów ramionami, potem przeżegnałam się w duchu i przystąpiłam do rolowania. I udało się! Może napakowałam do środka nieco mniej farszu, niż to sobie pierwotnie wyobrażałam, ale rolada powstała całkiem ładna. Reszta była już prosta. Wystarczyło wierzch rolady posypać tartym żółtym serem i wstawić na parę minut do piekarnika.



Końcowy efekt całkowicie mnie usatysfakcjonował. Byłam z siebie dumna i najedzona smaczną potrawą.

a to, że fińskie danie jest już pięćdziesiątym, które własnoręcznie zrobiłam i opisałam, jest kolejnym powodem do samozadowolenia

Następnym razem też powinno być dobrze, bo będzie danie ze słynnej kuchni francuskiej. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz