Japonia to drogi kraj. Wie to każde dziecko, wiedziałam i ja.
Przez wiele lat, choć podróżowałam po całym świecie, to Kraj Kwitnącej Wiśni
omijałam szerokim łukiem, tkwiąc w przekonaniu, że mnie nie stać.
W końcu
jednak postanowiłam przekonać się o tym na własnej skórze. W podjęciu decyzji
trochę pomogło mi to, że miałam się u kogo zatrzymać i przez pierwsze dni nie
wydawałam nic. To oczywiście najlepszy sposób na tani, a do tego ciekawy wyjazd.
Moi wspaniali M. i K. gościli mnie, karmili, wozili, zapewniali różne atrakcje
i jeszcze obdarowywali prezentami.
flamastro-pędzelek do kaligrafii z wzorem kwitnących wiśni dostałam w prezencie
Jednak po kilku dniach trzeba było opuścić gościnne progi i
zacząć samodzielnie finansować wyjazd.
Ponieważ wiele osób pytało mnie o japońskie ceny, postanowiłam wszystko
zapisywać i teraz mogę się z Wami podzielić wiedzą.
Najdroższy jest w Japonii transport. Pociągi jeżdżą często,
szybko i bez opóźnień, ale niestety za te luksusy trzeba słono płacić.
pod pociąg wpaść się nie da. Na peronach, na których brak zabezpieczeń są instrukcje co robić, gdy się spadnie na tory
Podróż
trwająca 87 czy 93 minuty (tak podawane są czasy przejazdu i zawsze jest to
zgodne z prawdą), w czasie której pokonuje się ok. 350 km kosztuje 100 $. Można
oczywiście wybrać pociąg wolniejszy i tańszy, ale dla turysty mającego tylko
kilka dni na zwiedzenie tak fascynującego kraju, wybór między podróżą trwającą
87 minut lub ponad 9 godzin jest oczywisty.
dobrym rozwiązaniem byłby samochód, benzyna kosztuje prawie tyle co u nas, tylko jak przetransportować auto na japońską ziemię...
Na szczęście jeśli pojedzie się do
takiego miasta jak Kioto czy Hiroszima, można spędzić wiele dni, zwiedzając
to co jest w niewielkim oddaleniu. Ciekawych miejsc nie brakuje.
Drugi niezbędny wydatek to noclegi. Podróżując we dwie czy
trzy osoby, można sobie pozwolić na prywatny pokój i nie płacić nadmiernie
dużo. Jeśli jest się pojedynczo to najtańszym rozwiązaniem są dormitoria w
hostelach. W Japonii – może dlatego, że wszędzie jest mało miejsca i ludzie
muszą często przebywać w tłoku – dba się o prywatność. W każdym z hosteli, w
których się zatrzymałam, moje łóżko było obudowane, oddzielone zasłonką i w
ogóle nie czułam, że śpię w sali zbiorowej. Miałam po prostu taki
maciupeńki pokoik. Z szafką, lampką, lusterkiem nawet.
w Hiroszimie miałam nawet własne okno
Współlokatorek nie
widziałam praktycznie nigdy. Taki nocleg kosztuje zazwyczaj około 90 zł, przy
czym dobrze jest zrobić wcześniejszą rezerwację, zwłaszcza w Kioto. Raz, za
niewiele wyższą cenę wynajęłam prywatny pokój, cały dla mnie. Nie różnił się
jakoś znacznie od dziupelek w dormitoriach. Usiadłszy na podłodze z wyciągniętymi
nogami, plecami opierałam się o futon (matę do spania),
futon
a stopami o
przeciwległą ścianę. A wieczorem musiałam zamknąć walizkę, bo przy otwartej nie
było już miejsca na rozłożenie posłania.
pokój w całości
Ale ogólnie pokoik był bardzo
sympatyczny.
bardzo mi się podobają maty na podłodze
Najdroższą noc spędziłam w hotelu kapsułowym (180 zł), ale
to była jednocześnie atrakcja turystyczna, więc cenę trzeba podzielić na dwa.
na panelu nad głową można ustawić opcję stopniowego rozświetlania kapsuły nad ranem, tak żeby obudzić się w jasnym pomieszczeniu
Tym sposobem wszystkie największe wydatki mamy załatwione,
pozostały jedynie drobiazgi, o których opowiem następnym razem.
A! byłabym zapomniała – bilet lotniczy do Japonii kosztuje
około 2500 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz