W długi majowy weekend na wyprawę wyrusza każdy. Nie wolno przegapić tego czasu, bo tak pięknie jak teraz, będzie dopiero za rok.
Na wycieczki wybrali się więc wszyscy: ludzie,
psy, bociany,
bociek stał na tym słupie przez całą dobę. Już się zaczynałam o niego martwić. Na szczęście w końcu przyleciał po niego kolega i po krótkiej wymianie zdań razem polecieli na wycieczkę.
misie…

zwróćcie uwagę, że wszyscy członkowie wyprawy znakomicie komponowali się kolorystycznie ze sobą i otaczającą przyrodą.
Misie szafirowy i malinowy zabrane zostały przez dwie małe
wędrowniczki na swą pierwszą wycieczkę krajoznawczą.

w majowym lesie zawsze jest ciekawie...
Natomiast miś, który powstał specjalnie z okazji święta
majowego, tak się zachwycił mazowieckimi pejzażami, że postanowił nie wracać do
miasta i zamieszkał w sadzie.
miś miał się nazywać Mieszko, ale trzeciego maja stosowniej było dać mu imię innego władcy, dlatego ostatecznie jest to miś Staś.
Prawdę mówiąc ja też miałam ochotę zostać w tej sielskiej okolicy i musiałam bardzo mocno przemówić sobie do rozsądku, żeby jednak wrócić do miasta...
Kolorystyka zaiste powalająca :-)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie mogłoby być moim widokiem z okna!
OdpowiedzUsuń