W sobotę będzie święto Saskiej Kępy, czyli eleganckiej
części prawobrzeżnej Warszawy. Zanim pójdziemy na Francuską i siądziemy przy
kawiarnianym stoliku nucąc pod nosem „Małgośkę” Agnieszki Osieckiej, możemy
przespacerować się po tym może mniej ładnym, ale równie interesującym
fragmencie Pragi. Osobom w wieku 30 + polecam wizytę w jednym z najmłodszych (a
może najmłodszym) warszawskich muzeów – Czar PRL. W pofabrycznych budynkach
przy ulicy Grochowskiej wszyscy ci, którzy pamiętają choć trochę minioną epokę,
mogą udać się w podróż sentymentalną w czasy dzieciństwa.
wejście trochę dziwne, ale nie należy się zrażać
Oglądając eksponaty
zgromadzone w tym muzeum co chwilę ma się ochotę krzyknąć – o, takie miałam! I
takie! No, bo przecież każdy z nas czytał takie właśnie wydanie opowieści o
Koziołku Matołku
i wyjadał rurki z takiej metalowej puszki (uwielbiałam te
rurki!).
Najbardziej wzruszył mnie ten garbusek.
Miałam identyczny, a
do niego całe pudło rolek klisz filmowych (jak do aparatu fotograficznego) z przeróżnymi bajkami. Dzięki
garbatemu rzutnikowi można je było wyświetlać na ścianie albo na suficie i
wtedy oglądało się je, leżąc z tatą na tapczanie. Najbardziej lubiłam „Kwiatowy
alfabet”, każda litera miała przypisany odpowiedni kwiat i tylko „na E nie zna
kwiatka Esterka”. Pamiętam, że bardzo mnie to martwiło, bo przecież E to moja
litera i chciałam, żeby przynależał do niej jakiś kwiatek.
W muzeum Czar PRL jest wiele takich budzących wspomnienia
przedmiotów. Jest też sala prezentująca sklep i bar mleczny. Można tam usiąść
przy stoliku i napić się landrynkowej (brrr) oranżady, która wliczona jest w
cenę biletu wstępu.
Oprócz przedmiotów codziennego użytku w muzeum można też poczytać gazety sprzed
kilkudziesięciu lat, posłuchać muzyki z płyt winylowych i obejrzeć warszawskie
fotografie. Niektóre doprawdy zadziwiające, no bo czy ktoś widział takiego
pudla?? W kapitalizmie takie dorodne się nie zdarzają…
Zajrzałam na ich stronę i już widzę, że klimaty jak z mojego dzieciństwa. Brrrr, chyba tam nie pójdę, przecież to straszne, mimo, że Koziołek Matołek, rurki i rzutnik-garbusek (epidiaskop?, ja zakochałam się w Zorro, a dla Ciebie znalazłam http://diafilm.pl/206/Katalogbajek/5_5/Wydawca/158/Kwiatowe_abecadlo) to faktycznie te jasne strony.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za info o święcie Saskiej Kępy!
Jesteś niezastapioną czarodziejką - wyszukiwaczką fantastycznych miejsc i tematów! Dzięki!
Rety! Moja bajka!!! Ale super. Nie pamiętałam, co było dalej, a tam tak ślicznie: na E nie zna kwiatka Esterka, da ci za to eukaliptusowego cukierka! Aż się wzruszyłam. Dzięki!!!!
Usuń