niedziela, 22 grudnia 2013

Karuzela - Indie

Karuzela, karuzela
Na mym blogu co niedziela...

          Jestem w ciągu. Najpierw poszłam do indyjskiej restauracji, potem ugotowałam dal, a wczoraj obejrzałam film pt. "Banaras" (Waranasi). I dziś też nie mogłam się powstrzymać, żeby - wbrew wcześniejszym planom - poświęcić ten wpis Indiom, a dokładnie miastu Waranasi, będącemu według mnie stolicą Indii. Żadne tam Delhi, nie Bombaj czy Madras, ale właśnie święte miasto nad Gangesem jest moim zdaniem istotą tego kraju. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że kto nie był w Waranasi, ten nie był w Indiach.
         Tylko bardzo Was proszę, nie planujcie wizyty w tym mieście na jeden dzień! To nie jest miejsce, które się zwiedza, zaliczając zabytki. O nie. Waranasi się odczuwa, przeżywa i wchłania. A do tego potrzebny jest czas.

przygotowania do wieczornej ceremonii nad Gangesem



 
Żeby móc powiedzieć, że się było w Waranasi, trzeba nie spiesząc się, pospacerować wąskimi uliczkami miasta. Zobaczyć ich nocny mrok
 
 
i dzienne kolory.
 
 
Trzeba posiedzieć na stopniach ghatów, czyli schodów schodzących ku świętej rzece,
 
na schodach ciągnących się wzdłuż brzegu toczy się zarówno duchowe, jak i świeckie życie miasta

 
a potem wsiąść w łódkę i spędzić kilka leniwych chwil wśród wód bogini Gangi. To świetny sposób na obserwację życia, które nie toczy się, a raczej kipi i buzuje nad i w rzece.
Jej woda dobra jest na wszystko, dlatego stosuje się ją i wewnętrznie i zewnętrznie.
 
poranek nad Gangesem

 
Ponieważ Ganga jest boginią, trzeba oddawać należną jej cześć.
 
modlitwa w wodach świętej rzeki

 
Ale można też użytkować ją w sposób zupełnie przyziemny.
 
Hindusi bardzo dbają o czystość, dlatego często widać nad brzegiem praczy

 
zwierzęta też korzystają z dobrodziejstw Gangesu

 Po napatrzeniu się na rzekę, trzeba też zagłębić się w wąskie i kręte uliczki miasta.
Lawirując między świętymi krowami (czasem ominięcie wypoczywającego wielkiego byka nie jest łatwe, bo duże zwierzę zajmuje całą szerokość czy może raczej wąskość ulicy), można zaglądać na podwórka starych domów
 
 
i przyglądać się wciśniętym w każdą, nawet najmniejszą wnękę kapliczkom.
 
Ganeś - bóg słoń

 
Bogów w hinduistycznym panteonie są tysiące, w Waranasi najłatwiej napotkać Śiwę.

bóg Śiwa często przedstawiany jest w postaci fallusa

 
Często też widać wizerunki Kriszny.
 
Krisznę poznamy po niebieskim kolorze ciała

  Oprócz intensywnej religijnej atmosfery, Waranasi oferuje też świeckie atrakcje. Otóż w tym właśnie mieście można kupić najpiękniejsze indyjskie jedwabie. Nie myślcie tylko, że chodzi mi tu o zwykłe nabywanie materiałów, które da się załatwić w pięć minut. O nie, kupowanie jedwabiu w Waranasi to cała ceremonia. Rzadko zaopatruję się w tę tkaninę, ale za każdym razem, gdy odwiedzam Waranasi, podczepiam się pod kogoś chcącego kupić, szal, tunikę, sari czy po prostu kawałek jedwabiu i z radością uczestniczę w procesie kupowania.
 
indyjskie jedwabie

 
Wygląda to tak: klienci, ze szklaneczkami herbaty w dłoniach, siadają na podłodze, a kupiec i jego pomocnicy przynoszą piramidy poskładanych sześciometrowych kawałków materiału. Najpierw odbywa się pierwsza prezentacja. Jedwabne wstęgi rozwijane są i układane u stóp klientów. Dzieje się to bardzo szybko, człowiek nie zdąży nawet zachwycić się skrzącą brokatem szafirową tkaniną, a już wiruje mu przed oczami przetykany złotą nitką różowy materiał, który za sekundę przykryty zostaje  czerwono-zielonym pasem jedwabiu. Gdy cała kolekcja leży już na podłodze tworząc barwną stertę, rozpoczyna się etap drugi. Tym razem powoli, pomocnik sprzedawcy podnosi po kolei wszystkie tkaniny. Teraz jest czas, by dobrze się przyjrzeć, pomacać i - jeśli  udało się opanować oszołomienie i oczopląs - zastanowić nad zakupem. Do woli można macać i owijać się kolorowymi wstęgami. Sprzedawca chętnie też pokaże, jak sześć metrów tkaniny przekształcić w sari.
Potem nadchodzi najtrudniejsza chwila, no bo jak spośród tych wszystkich amarantów, błękitów, żółci i czerwieni wybrać jeden kawałek, z którego chciałoby się uszyć tunikę (bo jednak rzadko która Polka decyduje się na noszenie sari).
Na szczęście sprzedawca jest cierpliwy, nie popędza i pozwala nasycić się kolorami i delikatnością jedwabiu.
Należy jednak uważać, żeby się nie zasiedzieć, bo o szóstej wieczorem trzeba koniecznie być nad Gangesem, w jednym z miejsc, w których odbywa się codzienna uroczystość dziękczynna.
 
przy głównym ghacie odbywa się najważniejsza ceremonia, 
ale ja wolę taką jak ta z ghatu położonego kilkaset metrów dalej, bardziej kameralną, w której nie uczestniczą tłumy turystów 

Ceremonii można się przyglądać lub wziąć w niej bardziej czynny udział.
 
ofiarę bogini Gandze składa się, puszczając na wodę miseczki z kwiatami i świeczkami

 
Dzięki wielu przybywającym na wieczorną uroczystość wiernym, Ganga nocą staje się bardzo strojną panią.
 
święta rzeka po wieczornej uroczystości

 
 Rano dzieci z najniższych kast wyłowią te kwiatki i - bardzo ekologicznie - zrobią z nich nowe miseczki ofiarne, które wieczorem ponownie sprzedadzą wiernym i turystom.
Ale zanim nadejdzie kolejny zmierzch, Waranasi znów będzie wnikać pod skórę i mamić swym przedziwnym czarem, który zostaje w człowieku już na zawsze.
 

 

1 komentarz:

  1. Magii Waranasi nie da się z niczym porównać, trzeba jej po prostu doświadczyć. Miejsce, do którego chce się wracać i chłonąć całym sobą.Cudowne chwile...

    OdpowiedzUsuń