Karuzela, karuzela
Na mym blogu co niedziela...
Dziś karuzela kręci się w mojej głowie i chyba nie uda mi się jej zatrzymać. No bo jak to wszystko ogarnąć? Jak pożegnać ludzi i miejsca, spakować wszystkie rzeczy i wspomnienia?
Z drugiej jednak strony, skoro nawet w taksówkach pojawiły się już ozdoby choinkowe, znaczy idą święta i czas wracać do domu.
Szkoda zostawiać Bruna, który nie wie, o co chodzi, więc radośnie pomaga w pakowaniu. Żal rozstawać się z Odette. A pani sprzedająca bransoletki na ulicy przy Makola Market, która na mój widok rozpromienia się i macha radośnie wołając: "Hello sister!", bo wie, że zawsze coś u niej kupię? A ocean? A te wszystkie miejsca, których nie zdążyłam odwiedzić?
Ale coż, trzeba jechać, bo jak śpiewali Starsi Panowie:
Bywa, że piękny jest pobyt
o kolorycie różowym
Bywa, że sobie myślicie:
"Oby ten pobyt nigdy nie kończył się"...
I nagle ta chwila w pobycie
do was przychodzi o świcie
I znowu przed dom wychodzicie
i wzrok gubicie we mgle....
Poza tym, jestem tu już jednak dość długo. Gdy przyjechałam drzewo mangowe w naszym ogródku miało dopiero kwiatki. O takie:
Do zobaczenia Ghano!
Na mym blogu co niedziela...
Dziś karuzela kręci się w mojej głowie i chyba nie uda mi się jej zatrzymać. No bo jak to wszystko ogarnąć? Jak pożegnać ludzi i miejsca, spakować wszystkie rzeczy i wspomnienia?
Z drugiej jednak strony, skoro nawet w taksówkach pojawiły się już ozdoby choinkowe, znaczy idą święta i czas wracać do domu.
Szkoda zostawiać Bruna, który nie wie, o co chodzi, więc radośnie pomaga w pakowaniu. Żal rozstawać się z Odette. A pani sprzedająca bransoletki na ulicy przy Makola Market, która na mój widok rozpromienia się i macha radośnie wołając: "Hello sister!", bo wie, że zawsze coś u niej kupię? A ocean? A te wszystkie miejsca, których nie zdążyłam odwiedzić?
Ale coż, trzeba jechać, bo jak śpiewali Starsi Panowie:
Bywa, że piękny jest pobyt
o kolorycie różowym
Bywa, że sobie myślicie:
"Oby ten pobyt nigdy nie kończył się"...
I nagle ta chwila w pobycie
do was przychodzi o świcie
I znowu przed dom wychodzicie
i wzrok gubicie we mgle....
Poza tym, jestem tu już jednak dość długo. Gdy przyjechałam drzewo mangowe w naszym ogródku miało dopiero kwiatki. O takie:
A teraz aż ugina się od ciężaru dorodnych owoców. O, proszę:
Tak, jestem tu już długo i czas wracać. Muszę tylko upchnąć wszystko co kupiłam do torby (którą też zresztą kupiłam w Akrze).
Nie jest to zadanie łatwe, bo jak sami widzicie, torba prawie pełna, a łóżko zawalone rzeczami. Wybaczcie więc, że się chwilowo z Wami pożegnam. Czeka mnie niełatwe zadanie, a czasu zostało już niewiele. Bo już za chwileczkę, już za momencik...
Mały nadbagaż ? :)
OdpowiedzUsuńNie mały. Z dumą donoszę, że mój bagaż główny (bo podręcznego na wszelki wypadek nie stawiałam na wagę) wazył 45 kg! A jadąc do Ghany miałam 20 :)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia, do zobaczenia... ;)
OdpowiedzUsuńTo Ci się trafiło... z gorącej Ghany prosto w sam środek zimy. Przywykłaś już do swojskich temperatur?
OdpowiedzUsuńKatar, kaszel... chyba słabo mi idzie to przyzwyczajanie :)
Usuń