czwartek, 3 kwietnia 2014

Obiady czwartkowe

Wiosna, wszyscy się odchudzają, więc ja też zaproszę Was dziś na danie lekkie i niekaloryczne czyli na marokańską sałatkę z marchewki. Dlaczego z marchewki, to chyba nie muszę tłumaczyć, a marokańska, bo byłam tam kiedyś wiosną właśnie. A dokładnie w kwietniu, a dokładnie w pierwszej połowie kwietnia. Wiosna w Maroku wygląda tak:


Natomiast sałatka marokańska w polskim wykonaniu prezentuje się tak:


W jej skład wchodzi właściwie tylko podsmażona z czosnkiem tarta marchewka i cynamon. Bardzo lubię dania "niedeserowe" z cynamonem. Pierwsze dwadzieścia lat życia spędziłam w przekonaniu, że ta przyprawa pasuje jedynie do ryżu ze śmietaną albo pieczonych jabłek. A potem nagle okazało się, że można dodawać ją do całego mnóstwa dań mięsnych, rybnych i warzywnych. Sezam się otworzył, a ja za każdym razem wrzucając na patelnię kawałki cynamonowej kory przeżywam chwilę kulinarnego szczęścia. Dlatego zawsze z wypraw do dalekich krajów przywożę cynamon. Ostatnio kupiłam go koło ogrodu zoologicznego w Dardżylingu.
Było zimno i mgliście,


ale cynamon zawinięty starannie w gazetową tutkę spełnia wszystkie wymogi stawiane aromatycznej przyprawie pochodzącej z ciepłego kraju. Z ciepłego, taaa...


Na szczęście zimno zewnętrzne zawsze można złagodzić ciepłem wewnętrznym. Ja, zaraz po nabyciu cynamonu rozgrzałam się od środka trzema porcjami pysznych pierożków momo, gotowanych na parze w przyulicznym stanowisku gastronomicznym.

zjadłam trzy porcje, bo nastąpiło drobne nieporozumienie językowe, a jak wiadomo "jak się ma zmarnować, lepiej odchorować". Ale nie odchorowałam!
 
Wracając do sałatki, to do tej potrawy należy dodać cynamon mielony, więc jednak wygodniej jest użyć taki kupiony w torebce w polskim sklepie. Ale i ten w kawałkach nie zmarnuje się z cała pewnością.
Według przepisu sałatkę je się na zimno, ale według mnie smakuje znacznie lepiej, gdy jest ciepła. Przed podaniem podgrzałam ją zatem, ułożyłam w miseczce przywiezionej ze Stambułu i udekorowałam gęstym jogurtem.
 
stambulska miseczka ma takie śliczne dno :)
 
A żeby już wszystko było takie zdrowe i odchudzające, to po zjedzeniu marchewkowego dania można napić się indyjskiej herbaty ziołowej w ręcznie robionych torebkach (kupionej oczywiście w herbacianym królestwie Dardżylingu). O, takiej:
 
 
Smacznego odchudzania życzę!

4 komentarze:

  1. Ja chcę taką sałatkę marokańską i pierożki momo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale chcesz ugotować czy zjeść? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Twojemu blogowi została mi ugotowana i zaserwowana jako niespodzianka! Mam szczęście :-)
    A co do pierożków momo, to podobno trzeba najpierw upolować jaka :-)
    Sałatka bardzo przyjemna w smaku, super pomysł z tym cynamonem.

    OdpowiedzUsuń
  4. No prosze! Wreszcie prawdziwy pozytek z tej mojej pisaniny:)) te momo na zdjeciu sa z kurczakiem i z warzywami. Wiec powiedz swojemu kucharzowi, zeby sie nie migal i niech szybko ciasto zagniata :))

    OdpowiedzUsuń