niedziela, 1 marca 2020

KrajKuchnia - Burkina Faso


Burkina Faso to niespełnienie. Nie mam tu na myśli znaczenia nazwy tego kraju, bo ona tłumaczy się jako Kraj Prawych Ludzi. Chodzi mi o moje niespełnienie. Od zawsze bardzo chciałam tam pojechać i raz już byłam bardzo tego bliska. 


Kupiłam przewodnik, ustaliłam plan, spakowałam plecak, poleciałam do Paryża… i w efekcie splotu różnych wydarzeń odwiedziłam Maroko, Saharę Zachodnią, Mauretanię i Mali. A kiedy byłam już blisko Burkiny, skończył mi się czas i musiałam wracać. Potem jeszcze raz zbliżyłam się do burkińskiej granicy od strony Ghany, ale też nie dane mi było przekroczyć tę granicę.
No i zostałam tak z tym przewodnikiem, którego widok przypomina mi o tym, że chcę do Burkiny. Może jeszcze się kiedyś uda, na razie muszę się zadowolić burkińską potrawą. Wybrałam taką z wesołą nazwą. Krakro to coś jakby panierowane kopytka w kształcie kotletów. Tyle, że robi się je nie z naszych ziemniaków, a z batatów.


Najpierw trzeba je ugotować do miękkości i dokładnie ugnieść.


Następnie dodaje się do batatów mąkę oraz trochę mleka, wyrabia ciasto i formuje kotlety, które panieruje się w jajku i bułce tartej.


 No i smaży oczywiście.



W przepisie poradzono, żeby podawać je z czatnejem, ja wybrałam surówkę z kapusty i piklowanego mango (przywiozłam z Filipin – pyszne!). A ponieważ miałam jeszcze resztkę bułgarskiego pindżuru, zrobiłam z niego sos, który bardzo udanie uzupełnił burkiński obiad. 


Ogólnie wyszło bardzo smacznie, co pozwoli mi z optymizmem podejść do kolejnego wyzwania. W następnym odcinku będzie o daniu z Burundi. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz