Chiny to kraj swoja kuchnią słynący, więc oczywiście
znalezienie przepisu na chińską potrawę jest bardzo łatwe.
Problem pojawia się,
gdy trzeba wybrać tylko jedno danie. Oczywiście nikt mi nie zabrania jedzenia
chińszczyzny na śniadanie, obiad i kolację, ale do projektu musiałam się
zdecydować na jedną potrawę.
w pekińskiej restauracji
Po namyśle postanowiłam zrobić brązowe jajka, na które
przepis mam w wielce zabytkowej, starszej nawet ode mnie książce. Wydana w
głębokim PRL-u na kiepskim papierze i bez zdjęć, ma w sobie zadziwiające
przepisy kuchni tak egzotycznych jak np. kałmucka. Chińskich dań jest w niej
bardzo dużo. Same jajka można dzięki niej przyrządzić na kilka sposobów.
Brązowe wydały mi się podobne do tych, które były obowiązkowym składnikiem
moich pekińskich śniadań i z sentymentu zdecydowałam się właśnie na nie.
Do przyrządzenia brązowych jajek potrzeba: cebuli,
pietruszki, kopru, kilku przypraw, wódki ryżowej i oczywiście jaj. Jajka gotuje
się na twardo, obiera ze skorupek i nakłuwa dookoła widelcem.
Natomiast wszystkie
pozostałe składniki wrzuca się do garnka, zalewa wodą i doprowadza do wrzenia,
dosypując cukier, paprykę, cynamon, goździki i sól
oraz dolewając 2 łyżeczki
wódki i 2 łyżki sosu sojowego.
Po zagotowaniu tej mikstury, trzyma się ją na
ogniu jeszcze 5 minut, następnie wkłada się jajka i wszystko razem gotuje
jeszcze 15 minut.
Potem czeka się, aż jajka ostygną, kroi na kawałki i zjada w
nadziei niezwykłych doznań smakowych. Niestety brązowe jajka są zupełnie,
całkowicie, kompletnie banalnymi jajkami na twardo. Mimo 15 minut gotowania i
co najmniej godzinnego stygnięcia w przebogatej w składniki miksturze, jajka
pozostały jajkami. Kolor z zewnątrz zmieniły delikatnie, smaku wcale.
Lubię jajka na twardo, więc zjadłam je bez przykrości, ale
rozumiecie, że nie o to mi chodziło…
No nic, na pocieszenie wstawiam zdjęcie z Pekinu i żywię
nadzieję, że następne danie z nieodległej Chorwacji okaże się ciekawsze.
Zapraszam!
Zakazane Miasto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz