środa, 21 września 2016

W japońskim banku

Japonia to taki kraj, w którym do rangi atrakcji turystycznej urasta nawet wizyta w banku.

bank był gdzieś pomiędzy ulicą górną a dolną. W Hiroszimie


Wchodzącego klienta głośnym „dzień dobry” wita pani dyżurna. Stoi – chyba dla spotęgowania wrażenia – na samym końcu sali obsługi i gdy drzwi się otwierają, biegnie zgięta w powitalnym ukłonie. W tym czasie wszyscy urzędnicy, zarówno ci przy okienkach, jak i siedzący głębiej i niemający zasadniczo kontaktu z klientami, głośno wołają „dzień dobry”. Nie robią tego zgodnym chórem, tylko na głosy i niezorientowany Europejczyk czuje się lekko oszołomiony wywołanym zamieszaniem. Na szczęście po chwili wszystko się uspokaja (o ile nie wchodzi lub wychodzi inny klient) i można się skupić na planowanej transakcji. Dyżurna daje klientowi stosowne druczki, bo papierkologia panuje tu znacznie większa niż w Polsce, a potem gnąc się w ukłonach, prowadzi do okienka. 

niezwykła grzeczność panuje też w sklepach, pociągach i wszelkich innych miejscach. A taksówkarze jeżdżą w białych rękawiczkach oraz muszkach lub krawatach, taksówkami przystrojonymi w koronkowe pokrowce
   
Siedząca tam urzędniczka zrywa się jak rażona piorunem i również się kłania, wypowiadając powitalną formułkę. Dość długą. Po japońsku. Następnie klient siada, pani też i czerwieniąc się oraz blednąc, tłumaczy coś przez chwilę.
Chyba chodzi o to, że mam poczekać. No to czekam. Z dobry kwadrans. W końcu pani wypełniwszy 20 druków rozmaitych, przybiwszy równie dużo pieczątek (takich ślicznych malutkich i okrąglutkich, w bardzo starym stylu)

w Europie pieczątki powoli zanikają, ale w Japonii mają się wyśmienicie. Tu widać dział pieczątkarstwa w sklepie papierniczym

 i obejrzawszy ze trzy razy każdy banknot z przodu, z tyłu i pod światło, nieśmiało się uśmiechając, prosi o paszport.
Tu dochodzimy do stałego punktu programu, przerabianego za wieloma granicami. Nie da się ukryć, że nasze paszporty zaprojektował jakiś geniusz, który uznał, że jak napisze się coś wyraźnie drukowanymi literami po polsku to przecież każdy zrozumie. Co prawda paszport służy raczej do użytku zagranicznego, ale co tam. Tak więc słowo paszport jest napisane w trzech językach, choć w każdym wygląda to bardzo podobnie i nikt nie ma chyba wątpliwości jakiego rodzaju dokument trzyma w rękach. Natomiast nazwa kraju, którą trzeba podawać w wielu miejscach, nie tylko bankach, ale też hotelach, kasach biletowych itd., brzmi: UNIA EUROPEJSKA RZECZPOSPOLITA POLSKA.

japońska zemsta :)

Nie raz i nie dwa zadawano mi pytanie: jak u licha nazywa się twój kraj?! Nie w Japonii oczywiście, bo tu nikt nie ośmieliłby się tak odezwać do klienta. Pani w banku wodziła palcem po każdej literce, jej policzki stawały się coraz czerwieńsze, ale zamiast do mnie, zwróciła się do koleżanki z sąsiedniego okienka. Ta, trochę starsza i może wyższa rangą, była nieco śmielsza i po bezskutecznej próbie wyczytania nazwy państwa z paszportu, odważyła się zadać pytanie – you country name please?
Potem już było z górki. Panie odetchnęły z ulgą, ja przeliczyłam jeny i wizyta w banku dobiegła końca. 

w muzeum ninja pani pokazywała nam starodawny portfel, który i dziś miałby zastosowanie, bo w Japonii wciąż w obiegu są monety z dziurkami. Niektóre nie mają wcale nominału zapisanego cyframi i dopiero licząc, ile dałam i co dostałam w charakterze reszty, poznałam ich wartość

Jeszcze tylko gromkie „do widzenia” dwudziestu głosów i mogłam ruszać dalej na poznawanie fascynującego kraju.

Japonia jest nie tylko dziwna, ale też piękna

A! byłabym zapomniała! W trakcie oczekiwania na wymianę pieniędzy, widziałam taką scenkę. Otworzyły się drzwi prowadzące do biurowej części banku i wyszło z niej dwóch pracowników, odprowadzających jakiegoś gościa/klienta/kontrahenta. Panowie pożegnali się głębokimi ukłonami, ale to mnie nie zaskoczyło. Zdziwiłam się dopiero, gdy pracownicy, powracając do biura, odwrócili się i zanim przeszli z powrotem przez drzwi, ukłonili się nisko klientom przebywającym w sali obsługi. Miałam ochotę się odkłonić, ale zdaje się, że w Japonii nie jest to przyjęte.
No, teraz sprawozdanie bankowe jest kompletne!


2 komentarze:

  1. Mają na pewno mocne mięśnie kręgosłupa od tych niezliczonych ilości skłonów dziennie 😜

    OdpowiedzUsuń