sobota, 17 września 2016

Czytając Dziady w prefekturze Mie

To było tak: wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, podziwiałam właśnie jak wspaniale kręci się bączek orgiami hello kitty, który dostałam chwilę wcześniej od nauczycielki orgiami, gdy nagle otworzyły się drzwi i nastąpił atrakcji ciąg dalszy.

muszę przyznać, że na początku nie wiedziałam co to jest...

 Mieszkająca po sąsiedzku pani A. (czyli A-san), miłośniczka muzyki Chopina i sztuki parzenia herbaty, przyszła złożyć wizytę egzotycznemu gościowi (znaczy mnie).
Choć jej angielski był bardziej niż słaby, szybko nawiązałyśmy nić porozumienia, bo niezwykle zainteresowały mnie przyniesione przez panią A. podręczniki do ceremonii parzenia herbaty. 


Najpierw na migi, a potem z pomocą M. jako tłumaczki, poznałam najbardziej podstawowe z podstawowych podstaw sztuki herbacianej. 

bo cała ceremonia to nie samo parzenie i picie, liczy się każdy gest, każda fałdka kimona, po prostu wszystko

Żeby wiedzę utrwalić, przećwiczyłam wszystko kilka razy pod czujnym okiem pani A. i teraz już wiem. Do ceremonii używa się herbaty sproszkowanej zwanej matcha. 

matcha wysokiej jakości na ogół sprzedawana jest w puszce

Wsypujemy łyżeczkę proszku do miseczki, zalewamy wrzątkiem i za pomocą specjalnego pędzelka podobnego trochę do pędzla do golenia a trochę do trzepaczki do jajek, ubijamy herbatę. 

ten pędzelek należy do M. Mój, który dostałam od pani A. jest podobno z wyższej półki

Ważne jest, żeby proszek dobrze się rozprowadził, a na powierzchni powstała delikatna pianka z małymi bąbelkami. Bąbelki są szalenie istotne, M. ze trzy razy upewniała się, czy zapamiętałam, że mają być bąbelki. 

widzicie bąbelki?

Gdy herbata jest gotowa można przystąpić do picia. Najpierw musimy się ukłonić, bo jak wiadomo kłaniać należy się zawsze i wszędzie. Następnie wyciągamy lewą dłoń i stawiamy na niej miseczkę, obejmując ją jednocześnie dłonią prawą. Jeżeli na naczyniu jest wzorek, to powinniśmy widzieć go na wprost oczu. Jeśli natomiast wzorku nie ma, musimy sobie wyobrazić, że jest i że na niego patrzymy. Teraz obracamy miseczkę zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara dwoma ruchami prawej dłoni tak, by wzorek prawdziwy lub zmyślony znalazł się po przeciwnej stronie miseczki. I pijemy.
Taka utrzepana herbata jest gęstsza od normalnej i smakuje intensywniej. A do tego ma więcej właściwości prozdrowotnych, bo do organizmu dostaje się wszystko, podczas gdy przy zwykłym parzeniu fusy zostają na dnie filiżanki lub czajniczka.
Kiedy miseczka jest już pusta, delikatnym ruchem prawej dłoni wycieramy miejsce, którego dotykały usta i kręcąc naczyniem odwrotnie niż na początku, wracamy do pozycji wyjściowej. Wzorek znów jest przed naszymi oczami.
Po odstawieniu miseczki należy sięgnąć po ciastko, które zawsze towarzyszy herbacie, bo mocny gorzki smak napoju wymaga złamania czymś słodkim. Na naszej domowej ceremonii w roli japońskich ciastek wystąpiły toruńskie pierniczki, które M. i K. dostali od naszej wspólnej polskiej znajomej.


Gdy herbata była już wypita i przebrzmiały ostatnie dźwięki Szopenowskiego mazurka, stanowiącego niecodzienne, ale miłe tło dla ceremonii, pani A. poprosiła, żebym powiedziała kilka zdań w moim ojczystym języku, bo chciałaby usłyszeć melodię polskiej mowy.
Co by tu powiedzieć? Sięgnęłam po książkę leżącą na półce tuż nad moją głową i odczytałam:
Serce ustało, pierś już lodowata,
"Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? - Umarły.
 Patrz, duch nadziei życie mu nadaje,
Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza."
Nie wiem jak Wy, ale ja całą sobą poczułam surrealizm chwili – gdzieś w Kraju Kwitnącej Wiśni, między zieloną herbatą a sake, dwie Japonki z szeroko otwartymi oczami i ustami słuchają Dziadów Mickiewicza. Po polsku.


sake piłyśmy po zakończeniu części kulturalnej

Skąd Dziady w prefekturze Mie? Otóż moja nieoceniona koleżanka G., której należy się medal za krzewienie polskości na japońskich wyspach, jako pamiątkę z Polski podarowała M. i K. właśnie poemat wieszcza Adama. Leży on teraz na widocznym miejscu w kawiarni Mogg Way i każdy mieszkaniec miasta Iga może sobie poczytać coś wartościowego, popijając przy tym zieloną herbatę i jedząc pyszności przyrządzane przez K.
Taka to herbaciano – Dziadowska historia o odwiecznej przyjaźni polsko-japońskiej, która dzięki G., M., K. no i trochę mnie, kwitnie jak nie przymierzając japońskie wiśnie sakura wiosną.



teraz niestety nie ma wiosny i wiśnie wyglądają tak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz