Mongolia to kraj, który jest na mojej najkrótszej liście miejsc do koniecznego odwiedzenia. Od kiedy pamiętam, marzę o tym, żeby stanąć wśród wszechogarniającej zieleni i aż po horyzont zobaczyć zupełne, totalne nic.
Niestety ciągle coś uniemożliwia mi wyprawę do Mongolii. A to pora roku nie ta, a to towarzysz podróży odrzuca ten kierunek, a to by trzeba jechać przez Moskwę…
No ale nic, może się kiedyś w końcu uda. A na razie musi
wystarczyć mongolskie danie.
Znalezienie niemięsnej potrawy było oczywiście bardzo
trudne. Dodatkowym problemem okazała się konieczność wyeliminowania wszelkich „mongolskich
sosów do mongolskiego barbecue”, które mają z kuchnią tego kraju tyle
wspólnego, co ja z piłką nożną. Dlatego, umęczywszy się nielicho, zdecydowałam
się ostatecznie na zrobienie boorcogów, czyli ciastek, których autentyczność
potwierdzało zdjęcie fabrycznego mongolskiego opakowania.
oleju nie dodaje się do ciasta, służy do smażenia |
Ciastka te robi się z mąki, masła, cukru, wody i szczypty soli. Wszystkie te składniki należy zagnieść na gładkie, gęste ciasto,
które następnie powinno odpoczywać pół godziny przykryte ściereczką.
Po tym czasie wałkuje się je na placek o grubości 1 cm i kroi. I w tym to właśnie momencie człowiek orientuje się, że robi mongolskie faworki. Autor przepisu pisze bowiem, że można robić różne kształty – kwadraty, prostokąty i romby, ale najpopularniejszy jest prostokąt z rozcięciem w środku, przez które przeciąga się górną krawędź ciasta. W efekcie powstaje dokładnie nasz faworek. Może tylko nieco grubszy.
Pokrojone ciastka smaży się w głębokim tłuszczu.
Sposób serwowania boorcogów jest nieco inny niż naszych
faworków, bo podaje się je z masłem, miodem lub serem. Podobno popularne jest
też moczenie w herbacie.
Świeże, jeszcze ciepłe ciastka były dobre i właściwie nie wymagały żadnych dodatków. Jednak następnego dnia stały się twarde oraz suche i wtedy rzeczywiście trzeba było coś do nich dodać. Ja zastosowałam maczanie w dżemie malinowym maminej roboty. Taki dżem wszystko uszlachetni, więc i ciastka zjadłam z przyjemnością.
Następnym razem przeniesiemy się do Afryki. Będzie ostatnie z
długiej listy państw na literę M – Mozambik. Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz