środa, 13 maja 2020

KrajKuchnia - Grenada


Grenada to niewielkie państwo na Karaibach. Choć kraj należy do najmniejszych na świecie (185. pozycja) to interesowało się nim wielu. Nazwę nadali Grenadzie Hiszpanie (skojarzenie z miastem w Andaluzji nieprzypadkowe), język i królową podarowali jej Anglicy, a na kuchni odcisnęli swoje piętno Francuzi.

czy ktoś wie, co widnieje z lewej strony na fladze Grenady?

sama bym na to nie wpadła, ale gdy wpisałam w Google "flaga Grenady" to pokazało mi się pytanie z Milionerów: na fladze którego kraju widnieje przyprawa do pasztetu?
(na zdjęciu gałka muszkatołowa, z Zanzibaru co prawda, ale sądzę, że grenadyjska wygląda tak samo)

Podstawowym, najważniejszym daniem grenadyjskim jest oil down, ale ponieważ do jego przyrządzenia potrzebne są świńskie ogony i różne dziwne rzeczy, zdecydowałam się na coś innego. 

W Internecie dyskusja na temat tego, czy do puddingu ze słodkich ziemniaków dodaje się mąkę czy nie, jest tak burzliwa, że z pewnością mamy do czynienia z daniem istotnym dla kultury, nie tylko grenadyjskiej, ale też ogólnie karaibskiej. Z dyskusji tej wynika niezbicie, że do grenadyjskiej wersji puddingu mąki nie należy dawać. Co zatem w nim jest?


Oczywiście słodkie ziemniaki. A oprócz nich jeszcze mleko kokosowe i cukier. Bardzo ważne są też przyprawy, a zwłaszcza gałka muszkatołowa, która występuje na Grenadzie w wielkiej obfitości i jest ważnym towarem eksportowym tego kraju (oraz elementem barw narodowych)


Zgromadzenie wszystkich składników to najtrudniejszy etap. Potem trzeba już tylko ugotować i ugnieść ziemniaki i wymieszać wszystko razem. 

słodkie ziemniaki pokonałam widelcem

ziele angielskie utłukłam w moździerzyku, który wiele lat temu przywiozłam z Madagaskaru

Powstałą masę układa się w żaroodpornym naczyniu i piecze około 2 godzin. 


Nie za bardzo wiedziałam, po czym poznać, że pudding jest już gotowy, więc kiedy minęły te godziny, brzegi masy lekko się zarumieniły, a w domu pachniało jak na plantacji przypraw, uznałam, że dość pieczenia.


Pachnący słodziutki pudding okazał się znakomitym drugim śniadaniem. Nie dziwię się, że grenadyjscy emigranci tęsknią za nim, musząc mieszkać w szarych i zimnych krajach.

A następnym razem będzie danie rodem z Gruzji. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz