wtorek, 12 maja 2020

KrajKuchnia - Grecja


Wydawać by się mogło, że podróżuję dość dużo i odwiedziłam wiele państw. A tymczasem okazuje się, że nie byłam w kraju podstawowym, jednym z filarów naszej kultury, a do tego miejscu wyposażonym w piękne widoki, ciepłe morze i dobrą kuchnię. No wstyd po prostu jak beret i obiecuję, że jak się tylko ten cały mętlik skończy i będzie można wrócić do zajęć ulubionych, postaram się natychmiast pojechać do Grecji.


A w oczekiwaniu na ten moment zrobię sobie greckie danie. I nie będzie to sałatka grecka! 

Podeszłam do sprawy bardziej ambitnie i wybrałam tirokroketes, czyli kulki serowe, trochę podobne do krokietów.

Autorka przepisu twierdzi, że takie kulki to podstawowa grecka przekąska, podawana w każdej tawernie. Ja nie wiem, ale Wy pewnie byliście w Grecji, więc może ktoś mi napisze w komentarzach czy to prawda. Będę szalenie wdzięczna.


Do przyrządzenia kulek potrzeba kilku rodzajów sera, mąki, mleka, proszku do pieczenia i jajka. Wszystko to należy włożyć do naczynia i zmiksować, a następnie przykryte folią wstawić na 45 minut do lodówki. 


To trzymanie w chłodzie ma pomóc w późniejszym formowaniu kulek. Niestety moje ciasto mimo zmarznięcia, wciąż kleiło się do rąk i musiałam dosypać więcej mąki (co okazało się niekorzystne dla smaku).


Utoczone kulki smaży się na złoto w głębokim oleju, a potem układa na ręczniku papierowym, żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.

Podawać tirokroketes należy z cząstką cytryny.

gdyby ktoś chciał sobie poczytać o kulkach po grecku, to można, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę tę frazę  Τραγανές Τυροκροκέτες με φέτα συνταγή  (ależ ładny ten alfabet! Aż mam ochotę zacząć się natychmiast uczyć greckiego).

Ocena? Niezłe były, ale ten nadmiar mąki spowodował stłumienie serowego smaku, więc jeśli będziecie robić sobie takie kulki to raczej spróbujcie zmienić proporcje serów – może więcej goudy a mniej fety? Sama nie wiem…

Ale zjadłam kulki bez przykrości. Dobre były zwłaszcza z ghańskim chutneyem, który w ten sposób skończył mi się znacznie szybciej niż bym chciała.

Nic to, przede mną jeszcze wiele dań z różnych egzotycznych krajów, na pewno trafi się coś równie dobrego jak ghański chutney.

Następnym razem będzie danie z Grenady. Zapraszam!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz