wtorek, 8 lipca 2014

Wielki Meczet w Tunisie


Jednym z najważniejszych, a może nawet najważniejszym zabytkiem Tunisu jest Wielki Meczet. Jego budowę rozpoczęto w 732 roku, w 864 roku nastąpiła przebudowa, a kopuła nad centralną nawą została dodana w 911 roku. Wystarczy teraz przypomnieć sobie kilka dat z historii Polski i już wiadomo, że mamy do czynienia z zabytkiem ogromnej wagi. Nie muszę więc chyba jakoś specjalnie uzasadniać chęci obejrzenia tej budowli.

wąskie uliczki starego miasta uniemożliwiają obejrzenie całego meczetu z zewnątrz. Z dachu innego budynku sfotografowałam minaret

Niestety meczet udostępniany jest turystom jedynie od godziny  8 do 12, a wtedy my nie możemy. Dlatego postanowiłyśmy skorzystać z rady właściciela jednego ze sklepików. Ubrałyśmy się skromnie i nobliwie, głowy osłoniłyśmy chustkami i razem z wiernymi weszłyśmy na dziedziniec. Nikt nie zaprotestował, więc wyjęłyśmy aparaty i obfotografowałyśmy co się dało. Uwieczniłyśmy wyłożony marmurową posadzką dziedziniec (864 rok)


 i 44-metrowy minaret udekorowany mauretańskimi wzorami i gołębiami.


Pierwszy punkt programu został w pełni zrealizowany.
oszklone drzwi prowadzą do sali modlitw
 
Jednak kiedy zadowolone z siebie chciałyśmy wejść do sali modłów, okazało się, że niestety pełnego sukcesu nie odniesiemy. Jeden z odpoczywających w meczecie mężczyzn wyjaśnił nam, że tędy nie można i wskazał drzwi, którymi wolno nam wejść. W ten sposób znalazłyśmy się w pomieszczeniu przeznaczonym dla kobiet, odgrodzonym od głównej sali drewnianym płotkiem, mniej więcej dwumetrowej wysokości.

płotek oddzielający część kobiecą od męskiej
 
Płotek, jak to płotek, miedzy sztachetkami miał przerwy, ale niestety zasłonięte były kotarą i ogólnie rzecz biorąc do części męskiej nie dało się zajrzeć. Już miałyśmy się poddać, kiedy podeszła do nas starsza pani, sprawująca opiekę nad żeńską salą modlitw. Chwilę później uzbrojone w plastikowe stołeczki pstrykałyśmy zdjęcia ponad płotkiem, wspinałyśmy się na kamienną ławkę i odchylając zasłonkę wsadzałyśmy obiektyw pomiędzy sztachety.

w męskiej części

Wszystko oczywiście za aprobatą, a raczej za namową starszej pani. Dzięki jej staraniom mogę pokazać Wam kilka ze 184 rzymskich kolumn, na których wspiera się sala modlitw,

jedna ze stu osiemdziesięciu czterech
 
 a także szklane kandelabry z weneckiego Murano


 i maty z trawy esparto. Te ostatnie leżały też w sali kobiecej, więc tu akurat nie ma się czym chwalić.
maty w kobiecej części
 
Zobaczyłyśmy prawie wszystko. Niestety prawie robi różnicę, pochodzący z czasów Zirydów mihrab usytuowany jest w taki sposób, że udało nam się zobaczyć tylko fragment jego wspaniałego ornamentu.

w głębi widać fragment niebieskiego łuku nad mihrabem
 
 Za mało, żeby się napatrzeć, wystarczająco, żeby wiedzieć, że jest wart obejrzenia.  Ale nie ma co narzekać. I tak widziałyśmy dużo, a wspomnienie starszej pani spowitej od stóp do głów w białą szatę, wymyślającej coraz to inny sposób by przechytrzyć męskie zakazy, zostanie ze mną na długo. I może nawet jest ono warte więcej niż widok ozdobnego mihrabu…

na dziedzińcu
 

5 komentarzy:

  1. Tak, brawo dla Pani z meczetu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowicie wyszły te dwa zdjęcia z gołębiami. I ta płachta na wietrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze bym chciała te skromne i nobliwe stroje zobaczyć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się dopasowałyśmy do strojów, że w skromności naszej ani nam do głów nie przyszło pozować do zdjęć :)

      Usuń