sobota, 26 lipca 2014

Post optymistyczny


Jutro lub pojutrze skończy się ramadan (zależy to od księżyca, a wystąpił jakiś problem z obejrzeniem go, więc dokładny dzień jest na razie nieznany) i ogólnie rzecz biorąc to jest bardzo dobra wiadomość. Jednak wiąże się to z kilkudniowymi świętami, które niestety doprowadziły do paraliżu komunikacyjnego, przynajmniej w Tunisie. Wiecie jak to jest – znów święta zaskoczyły drogowców…

ta kolejka podmiejska jeździ, ale autobusy zupełnie sobie nie radzą ze świątecznym ruchem


Dla mnie oznacza to niestety, że zamiast pojechać na zaplanowaną wycieczkę, utknęłam na ferie w stolicy. Strasznie mnie to przygnębiło i z tej złości wzięłam się za zupełnie niezwiązaną z Tunezją książkę. Wczoraj się o nie dowiedziałam, wczoraj ją kupiłam, wczoraj przeczytałam. Dziś natomiast dotarło do mnie jej przesłanie. Jeśli więc ktoś z Was czuje się nieszczęśliwy, bo mu się nie udała atrakcyjna zagraniczna wycieczka, to szczerze polecam książkę „Czesałam ciepłe króliki”.
To wywiad rzeka z panią, która spędziła 4 lata w obozie koncentracyjnym w Ravensbruck i przywiozła sobie stamtąd jedwab w kwiatki. A dziś ma ponad 90 lat i ubiera się kolorowo, bo przecież szare, czarne i bure są dla starych osób, a nie dla niej. Popija whisky z wodą, zaprasza koleżanki (najstarsza ma 100 lat i przyjeżdża do niej metrem) i jest zakochana. Po raz pierwszy w życiu!
Pani Alicja Gawlikowska-Świerczyńska ostro sprzeciwia się, gdy ktoś próbuje mówić, że przeżyła piekło na ziemi. Według niej – choć tyle lat cierpiała głód, zimno i nieludzkie traktowanie – to zdecydowana przesada. Przypomniałam to sobie, gdy stojąc dziś na słonecznej ulicy, w cieniu pięknie kwitnącego krzewu bugenwilli, czułam się tak okropnie pokrzywdzona przez los. Nie pojadę na wycieczkę?! O, ja nieszczęśliwa…

No i wtedy właśnie przyszło opamiętanie. I dlatego dziś pokażę Wam zdjęcia z całkiem przyjemnej pieszej wycieczki po Tunisie. I to będą same wesołe zdjęcia J
  
O, proszę, to na przykład jest elektryczna palma. Jeśli kiedyś przyjedziecie do Tunezji i rozładuje się Wam telefon czy aparat, to już wiecie gdzie szukać pomocy.



A tu ekologiczny sposób znakowania dziur w chodniku, oszczędny i przyjazny środowisku:

 
Gdyby ktoś chciał bezpiecznie ulokować swoje oszczędności, to myślę, że lepszego banku niż ten, na pewno nie znajdzie. Jak amen w pacierzu!

 
O, a tu zdjęcie z podtuniskiej plaży. Dziewczyny nie załamują rąk, że rozebrać się do kostiumu nie wypada i bawią się równie dobrze, jak ich goli koledzy.
 
Na zakończenie jeszcze fotka z targu warzywnego:


 I gorące pozdrowienia z Tunezji! :)
 

2 komentarze: