czwartek, 3 października 2019

Obiady czwartkowe


Szeki słynie w Azerbejdżanie z dobrego jedzenia. Znane są zwłaszcza dwie potrawy: szekijska chałwa i piti. 

szekijska chałwa ma na wierzchu siateczkę z mąki ryżowej

Do tego drugiego nie trzeba nawet dodawać przymiotnika „szekijskie”, bo wiadomo, że jak piti to właśnie takie.

centrum Szeki

Danie to niebanalne, które jeść należy w określony sposób, tak aby uzyskać z jednego piti i zupę i drugie danie. Niewtajemniczony przybysz spoza Azerbejdżanu dostawszy od kelnera kociołek z zupą, koszyk chleba i pusty talerz, nie będzie wiedział, jak się do tego zabrać. 


Dlatego piti najlepiej jeść w towarzystwie szekijczyka, zwłaszcza takiego specjalisty, jak spotkany przeze mnie Sohrab.
Dzięki niemu wiem, że piti nie powinno się gotować w nowym garnuszku – te, które w wielkiej obfitości oferowane są na przyulicznych straganach w całym Szeki, trzeba najpierw kilka razy użyć do czegoś innego. 


Muszą nasiąknąć tłuszczem, wodą i czym tam jeszcze, zanim będzie można ugotować w nich porządne piti. Inna ważna sprawa, o którą trzeba koniecznie zadbać, to by czapeczka pływająca na powierzchni zupy była nie ze zwykłego tłuszczu, a z kurdiuka, czyli płata podogonowego, który jest dla owiec zapasem na czarną godzinę. Zdaniem Sohraba tylko ten rodzaj słoniny nada piti odpowiedni smak.
Kiedy już spełnimy te warunki, reszta jest dość prosta. Należy ugotować rosół jagnięcy, z cebulą, cieciorką i szafranem. Nie będę wdawać się w drobniejsze szczegóły, bo szczerze wątpię, byście mieli ochotę poszukiwać kurdiuka i używanego glinianego garnka, więc prawdopodobnie piti w domu nie ugotujecie. No, ale mam nadzieję, że pojedziecie do Azerbejdżanu, a wtedy na pewno stanie przed Wami na stole taki zestaw – gliniany garnuszek, pusty talerz i chleb. Prawidłowa reakcja na taką sytuację powinna być następująca:
Chleb kruszycie na drobne kawałki i wrzucacie do pustego talerza. Następnie – przytrzymując łyżką kurdiuk, żeby nie wypadł – polewacie chleb rosołem. W garnuszku zostaje wszystko co gęste, a talerz wypełnia się aromatyczną zupą z chlebem. 


Teraz należy ją posypać sumakiem (to wiem od innego szekijskiego znajomego, który kategorycznie zabronił mi jedzenia, dopóki kelner nie uzupełni stojącej na stole solniczki sumakiem). I zupa gotowa. Dużo chleba i esencjonalny rosół sprawiają, że nie macie już ochoty na drugie danie, ale skoro zamówiliście piti, nie możecie się poddać w połowie. Bierzecie zatem widelec i wykładacie na talerz mięso, cieciorkę oraz pozostałe składniki, w tym kurdiuk i ugniatacie wszystko na paćkę. 


Staranne ugniatanie pozwoli Wam przedłużyć przerwę w jedzeniu i przygotować się na drugą część potrawy. Gniecioną jagnięcinę trzeba oczywiście posypać sumakiem (podobno pomaga w trawieniu, więc nie należy go sobie żałować). A potem to już tylko zjeść, chwaląc lokalną kuchnię i tradycję.
Sohrab zaleca do pierwszej części spożycie setki wódki, a do drugiej – kolejnej setki. Myślę, że to dobry pomysł, ale niestety nie miałam okazji przetestować.
Czy piti jest smaczne? Osoby odkrawające tłuszczyk z szynki pewnie nie będą zachwycone. Mnie smakowało, bo jak wiadomo tłuszcz jest nośnikiem smaku. A jedzenie, jak życie – im bardziej urozmaicone tym lepsze, no nie?

a to wspomnienie lata - oczywiście w Szeki

1 komentarz: