wtorek, 29 października 2019

KrajKuchnia - Belize


Belize – jak każde inne miejsce na świecie – ma z pewnością swoje problemy i nie każdy Belizeńczyk (tak każe nazywać mieszkańców Belize KOMISJA STANDARYZACJI NAZW GEOGRAFICZNYCH POZA GRANICAMI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ przy Głównym Geodecie Kraju) jest szczęśliwy. I nawet nie każda Belizenka, choć tak pięknie się nazywa.

biedne są belizeńskie dzieci, gdy muszą na plastyce malować flagę swojego kraju. Pewnie chciałyby wtedy przenieść się do zimnej Polski :)

Jednak, jeśli wybierzecie się do Belize tylko na wakacje, to będziecie mieć wrażenie, że dostaliście się do raju. Zwłaszcza, gdy opuścicie część kontynentalną kraju i popłyniecie na wyspy. Tam, gdzie zamiast asfaltem ulice pokryte są białym mięciutkim piaskiem, palmy kokosowe szumią nad głowami, a samochodów nie ma wcale. Kontakt z takimi okolicznościami przyrody wypiera jakoś wspomnienia kulinarne. I nie wiem, czy to przez tę sielską atmosferę, czy dlatego, że nie jadłam w Belize nic szczególnego. Tak czy siak – nie pamiętam dań belizeńskich.

pamiętam za to piasek i napis "Zwolnij", który wita wszystkich przypływających od razu w porcie

Musiałam zatem zdać się na Internet, który za pośrednictwem strony Belize.com poinformował mnie, że najbardziej belizeńska ze wszystkich potraw to ryż z fasolą.
Do przygotowania tego dania potrzebny jest oczywiście ryż i fasola (czerwona) oraz mleko kokosowe, czosnek, cebula i tymianek.


W pierwszym odruchu zamierzałam skorzystać z fasoli puszkowej, ale zrezygnowałam z tego i Wam też radzę użyć normalnej suchej fasoli. Należy ją ugotować razem z czosnkiem i cebulą, co wydaje mi się daje inny efekt niż dorzucenie ich do gotowej fasoli z puszki.
A więc gotujemy fasolę. Oczywiście po kilkugodzinnym namaczaniu. I tu pojawia się różnica między kuchnią karaibską a polską. U nas zawsze, ale to przezawsze, fasolę czy groch trzeba moczyć przez noc. Zauważyliście to? Każdy fasolowy przepis zaczyna się tak: namocz fasolę przez noc. A tymczasem w Belize można spokojnie zrobić to w dzień – po prostu 4 godziny o dowolnej porze doby!
To ułatwia sprawę, bo nie trzeba dzień wcześnie podejmować decyzji o menu obiadowym na następny dzień. Spokojnie sobie rano wymyślamy, co zrobimy, wrzucamy fasolę do wody po śniadaniu i idziemy popływać w morzu albo pobujać się w hamaku na tarasie. A koło południa przystępujemy do gotowania. I pamiętajcie do garnka wrzucamy też cebulę i czosnek. Gdy fasola jest już miękka, posypujemy ją solą, pieprzem i tymiankiem. 


Potem dolewamy mleko kokosowe i dorzucamy ryż. Gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu, aż ryż będzie gotowy.
A później to już tylko wykładamy na talerze i szybko zjadamy, by móc wrócić na hamak. Tym razem z poobiednią szklaneczką rumu.

stanowczo brakowało mi zielonego, dlatego posypałam danie natką, choć przepis tego nie przewidywał

Miło, prawda? Na szczęście następne spotkanie też będzie przyjemne i egzotyczne. Przed nami Benin. Zapraszam!

1 komentarz:

  1. Kolor nie zachęca, ale mleko kokosowe i ryż są obietnicą pyszności😏

    OdpowiedzUsuń