Portugalia leży w Europie, więc oczywiście nie należy się spodziewać, że wizyta w tym kraju dostarczy mnóstwa egzotycznych doznań. Gdy pierwszy raz w życiu wylądowałam na Półwyspie Indyjskim, to usta, które otwarły mi się ze zdumienia od razu na lotnisku, nie zamykały się co najmniej przez tydzień. Wszystko było inne, zaskakujące i nie do wiary. Tego typu wrażeń Portugalia – ani inny kraj z naszego kręgu kulturowego – nie może nam dostarczyć.
Ale drobne
zdziwionka udało mi się znaleźć. Należały do sfery kulinarnej, ale nie tylko.
Oto ich lista.
O Lizbonie można
powiedzieć dużo dobrego, ale z pewnością nie jest to miasto zanurzone w
zieleni. Parków czy nawet skwerów jest niewiele, ale za to, jak już są, to na
całego. Nie ograniczają się jedynie do oferowania przechodniom cienia drzew i
zapachu kwiatów, lecz zapewniają także kontakt z niekoniecznie typowo miejskimi
zwierzętami.
a kotlet z dorsza jeść, słuchając muzyki organowej.
No i że przeraźliwy smród suszonych ryb uniemożliwi mi oddawanie się ulubionej rozrywce, czyli wnikliwemu oglądaniu artykułów spożywczych w supermarketach.
Jednak nawet
z zatkanym nosem, udało mi się wypatrzeć coś, czego u nas się raczej nie
sprzedaje. Wąsy kukurydzy są podobno dobre na prostatę. Ktoś coś o tym wie?
Do zdziwień niekulinarnych zaliczyć należy przeokropnie długą kolejkę do najstarszej księgarni w Porto.
Zdaje się, że bywała w niej autorka Harrego Pottera, która mając
portugalskiego męża, przez pewien czas mieszkała w Porto. Dla mnie nie był to
wystarczający powód, by stać godzinami na upalnej ulicy, ale dla wielu fanów J.
K. Rowling, tak.
O tym, że portugalskie
restauracje bywają dziwnie usytuowane i że czasem tramwaj ociera się o stoliki,
już pisałam, więc nie będę się powtarzać.
Za to pokażę
Wam popularny styl przedstawiania Świętej Rodziny. Nie wiem, czy to ma być
Bożonarodzeniowa szopka, czy co…
A na koniec mam
jeszcze jedno zdjęcie, które może nie jest szczególnie zadziwiające, ale mi się
podoba 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz